- Um, halo?
Obeszłam mieszkanie Marcusa chyba po raz trzeci i nic. Tak to jest; zapraszają a potem nikogo nie ma.
Usiadłam z westchnieniem na krześle w kuchni. Przejechałam dłońmi twarz, żeby potem uderzyć czołem w blat.
- Ała - bąknęłam do siebie.
Wczoraj przygotowałam prawie wszystko na wdrożenie w życie mojego super planu. Był najlepszą opcją i na razie jedyną możliwą. Jeśli chłopcy nic nie wiedzą, to mamy minimum informacji. A tak przynajmniej wkurzymy Zachary'ego i odwrócimy jego uwagę od zamku. Zakładam, że skupi się na naprawianiu szkód i zemście na mnie. Chociaż nie jestem taka pewna.
Starałam się dopracować w głowie jakieś szczegóły planu i nawet mi się udawało, dopóki ktoś nie przycisnął mojego głowy mocniej do blatu. Jęknęłam, prostując się.
- Nad czym tak dumasz?
- Deansy - wywróciłam oczami. Popchnął raz jeszcze moją głowę i usiadł, krzywiąc się. Posłałam mu buziaczka przesadnie cmokając. - To macie jakieś informacje?
- Nie bardzo - przyznał od razu mężczyzna. Po raz drugi moje czoło weszło w kontakt z blatem z niemiłym łoskotem. - Ale nie histeryzuj. Cały czas nad tym pracujemy.
- No dobra, w sumie nie ma tak źle. Poszperałam wczoraj i mam kilka ciekawostek, które się przydadzą - mój głos był lekko stłumiony.
Oparłam brodę o splecione przede mną ręce, kiedy Dean podniósł się i powlekł w stronę lodówki.
- Zakładam, że plan też jest. I to psychiczny. Zresztą jak zawsze w twoim wykonaniu - wymamrotał wyciągając swój pojemniczek.
Przewróciłam jedynie oczami na jego komentarz.
- No mów. Już się boję - westchnął.
- Otóż - uśmiechnęłam się, podbierając mu andruta. - Zamierzam wysadzić mu magazyn.
Ręka zastygła Deanowi w połowie drogi do ust. Spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- Że co?
- W sumie nie jest to taki magazyn, bo są tam tylko auta i motory, ale zawsze coś - dodałam z pełnymi ustami, gestykulując ręką.
- No idiotka, idiotka - kiwał głową i mamrotał pod nosem.
Uderzyłam go po głowie i zabrałam kolejny smakołyk.
- MOŻESZ TO ZOSTAWIĆ? - wydarł się nagle i poderwał z miejsca.
- Uspokój się. I tak już idę - wstałam, wzięłam jedzenie do ust i wytarłam ręce o spodnie.
- No - burknął. - A przy okazji: fajnie wdzianko.
Rozłożyłam ręce na boki i spojrzałam na siebie w dół. Dean się zaśmiał.
- Się wie. Nawet mi przypasowało. Chociaż chciałabym założyć czasem moje ubrania. A Marcus jest?
- Gabinet - odpowiedział mi tylko i wrócił do jedzenia.
- Dzięki, Deansy. Bajo!
* * *
- Nie ma mowy.
Wywróciłam oczami.
Wiedziałam, że Marcus właśnie tak zareaguje na mój pomysł. Nic nowego.
- Więc mi nie pomożesz?
- Nie rób tego, Agato. W niczym ci to nie pomoże - mężczyzna pokręcił głową.
- Pomoże, pomoże. Siedzę w tym dostatecznie długo, żeby to wiedzieć.
- Dostatecznie długo czyli jakieś..
- Jakieś całe życie. Prawie 18 lat, ha!
- Właśnie! Co zamierzasz robić na osiemnastkę? - Marcus oparł ręce o biurko.
- Zamierzam zrobić mały prezent Remy'emu.
- Naprawdę? - uniósł brew.
- Taa - przewróciłam oczami. - Chcę mu jakoś wynagrodzić moje zniknięcie. Nie chcę, żeby mnie znienawidził.
Spuściłam wzrok na palce, którymi bawiłam się bezmyślnie.
- Przecież to nie twoja wina, nie zadręczaj się. I mogę się założyć, że Remy cię nie znienawidzi.
- Yhym - mruknęłam bez przekonania. - Dobra, ja lecę. To co?
- Pomogę ci - westchnął Marcus, a ja uśmiechnęłam się.
- Zabawę czas zacząć - zaśmiałam się.
~~~
Heloł everybody!
Jak wam mija dzień? Mnie wszystko boli ;/ ale przynajmniej będę leżeć w łóżku i pisać XD
Może jakiś maraton? Wybierajcie: "FIND a HOME" czy "Dragon Eye - Leader Of Dragons" ?
YOU ARE READING
FIND a HOME
Teen FictionPoznasz tu losy dziewczyny, która nigdy nie miała prawdziwego domu czy rodzinnego ciepła. Dziewczyny, która całe życie musiała wykonywać zachcianki. Dziewczyny, która nie bała się zbuntować. Która stała się wredna i bezuczuciowa. ...