What happened?

116 9 0
                                    

No to tak.Wigilia za parę godzin,rodzina Stuu przyjedzie za jakieś 3 godziny a Stuart siedzi z grypą w łóżku.Ughh.... zapowiada się fantastyczna wigilia.....Wszystkie obowiązki spadły na mnie.Czuje że mnie też cos bierze ale nie będę tego pokazywać.Stuartowi max zależy na tym by wigilia wypadła jak najlepiej a sam nie może wyjść z łóżka bo mu zabroniłam.Chyba lepiej chorować 1 dzień niż tydzień?
Kończyłam właśnie smażyć rybę aż uslyszałam wołanie z naszej sypialni.Poszłam sprawdzić czego Stuart chce.
-Co chciales?
-Możesz się tu położyć?Proszę
-Niee bo mnie zarazisz.
-No dobra....sory ze pytalem.
-Nie no żartuje! Serio myślałes,że bym ci odmówiła?
-Yyyy no trochę
-Pff głuptasie...
Położyłam się obok Stuarta.Ten mnie przytulil i posmutniał.
-Stuu...wszystko ok?
-Nie jest ok.Jest mi cholernie przykro,że wszystko robisz za mnie.Tak nie powinno być.
-No ok Stuart.Nie martw się,przecież gdyby nie ty wigilię spedziłabym sama,chyba żeby mnie juz nir było...
-Sam proszę zapomnij o tym.Ilez można dziękować za to samo...
-Ale to co zrobiles jest wielkie..
Lezelismy przytuleno do siebie.Stuart zaczął mnie całować, poglebiałam pocałunek aż drzwi się uchylily i wszedł Dubiel!?Zawsze musi przyjść w nieodpowiednim momencie..
-Yyy sory przeszkadzam?
-Trochę tak.
-Przyjdę później. Bajoo!
Dubiel poszedł a ja wrocilam do przygotowań.
Wszystko by było ok gdyby nie to że Stuu co 5 minut wolał by mu cos przynieść....Byłam max wkurzona.W końcu zawołał kolejny raz.Tym razem weszłam do pokoju i krzyknęłam:
-Kurze Stuart wszystko na mojej głowie. Ja muszę wszystko ugotować,nakryć do stołu a ty jeszcze co chwile mnie wolasz żebym to ci herbaty zrobiła to żebym ci temperaturę zmierzyła.No kur*a ike można?!
Z ust Stuu można było usłyszeć ciche ,,przepraszam".
Ugh....Trochę mnie jednak poniosło. Stuartowi zaszkliły się oczy i zaraz
Poleciały z nich łzy.Kur*a!Wiedziałam ze Stuart jest wrażliwy no ale ja muszę drzec morde bo Trzemu nie?!Kurde....Przegiełam.....
Karciłam się w myślach. Czemu ja zawsze muszę cos zrobić nie tak.I do tego osobie która kocham.
Próbowałam rozmawiać ze Stuartem.Jedyne co slyszałam to cichy płacz. Teraz to czuł się winny za wszystko.Czemu ja jestem taka debilka i to w wigilię?!
Przygotowania trwały.Co jakiś czas spogladałam na Stuarta czy nie robi przypadkiem nic głupiego.Ten tylko leżał.Nic juz nie chciał. Do tego doszły mu ataki depresji.Przeze mnie....
*3 godziny później*
Juz zaraz przyjedzie rodzina Stuu.A ten nie ubrany, nie umyty z czerwonymi oczami od płaczu,z brakiem chęci do życia.A Ja tylko z wyrzutami sumienia.
Rodzina Stuarta przyjechała.Całe szczęście,że umiem angielski bo tak to by były nici z tego.Przywitałam się z Kią,Mią i Owenem a następnie wszyscy poszli do pokoju w którym siedział Stuu.Ja usiadłam na sofie.Miałam wszystkiego dość.Mialam dość siebie i mojego zachowania.Zaczełam plakac.Wszystko mnie przeroslo. Który to już Raz?Trudno wyliczyć... Płakałam i płakałam aż nagle uslyszałam powiedziane lekkim glosem ,,What happened"?
W mgnieniu sekundy obok mnie pojawiła się Kia.Powtórzyła pytanie.Plakałam dalej.Jak ja jej to powiem to na pewno mnie znienawidzi. Za to co zrobiłem jej bratu.Ona tylko mnie przytuliła i zapytała co się dzieje.Zebrałam się na odwagę i opowiedziałam jej o wszystkim.Ona ze zmartwionym wyrazem twarzy powiedziała (po angielsku): -Stuart juz taki jest.Nie dziwie się ze juz nie wytrzymałas.Z tego co z nim rozmawiałam Stuartów i zależało żeby wszystko było idealnie.Jak chcesz to mogę z nim porozmawiać.
-Nie wiem czy chce byś mnie wyreczała.To ja zrobiłam źle.
-Skoro chcesz.Stuart strasznie się martwi.Boi się ,że po tym wszystkim cie straci.Do rozmowy tez nie jest chętny. Chyba ty powinnas z nim porozmawiać.
-Dziękuje za rade.Jesteś serio mega osobą Kia.
Kia tylko zawołala Mie (Maję) i Owena a ja udałam się do naszej sypialni.Z zakłopotaniem i płaczem powiedziałam ,,Przepraszam" i niepewnie usiadłam na łóżku obok leżącego Stuarta.Ten odwrócił się.Nie wyglądał za dobrze.Jedyne co zrobił to wyciągnął ręce w moim kierunku na znak żebym go przytuliła.Tak też zrobilam.On szepnął mi do ucha ,,Przepraszam".Oboje plakaliśmy.Tulilismy się cały czas. Stuu po raz drugi szepnął mi:,,Wszystko będzie dobrze ksiezniczko".Oboje podnieślismy się do pozycji siedzących.Stuart otarł moje łzy i powiedział:
-Przepraszam za to,że musiałas wszystko za mnie robić i za to,że co chwilę cie wolalem
-Ja przepraszam cie za to krzyczenie.Poniosło mnie.
-Zgoda?
-Zgoda.
Stuart czuł się trochę lepiej.Poszedł do łazienki się przebrać a ja wrocilam do rodziny Stuu.Po wszystkim zaczęła się wigilia.Wigilia minęła dosyć szybko a następnie wspólnie poszlismy oglądać Kevin sam w domu.

Kk ponad 700 słów! Jak wam się podoba to możecie zostawić

Chcesz tego? |S.B|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz