-10-

728 58 3
                                    

- Primusie! Zdajesz sobie sprawę, że to raczej prywat...
- Wiem. Tylko... Roadcrusher wydaje się tęsknić za Tobą.
- Niestety. Ja ci tego nie opowiem.
- Dlaczego?
- Mam się zwierzać Autobotowi? W dodatku smarkuli?
- Boisz się tego mecha.
- Wcale nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Nie - wyczuałam rozdrażnienie. Pokłóciłam się z nią jeszcze trochę. Ale ona... za którymś razem rzuciła się do krat. Widziałam w jej oczach niepochamowaną furię, chęć... mordu? Odruchowo odsunęłam się pod ścianę celi.
- Boisz się mnie! - krzyknęła. Miała rację...
- Bardzo dobrze - zaśmiała się, ale nie był to przyjemny śmiech. Postanowiłam już się nie narzucać. Siedziałam tylko grzecznie na swoim miejscu. Kurczę... muszę wymyślić jakiś sposób na ucieczkę. Spróbuję się przespać, może rano nie będzie tu tej całej Olimpii.

***

Awh... moje biedne plecy. Tutaj jest strasznie niewygodnie. Rozejrzałam się. Matko kochana, ona dalej tu siedzi?! Czy ta agresorka nie potrzebuje w ogóle snu?!
- Wstawaj, idziemy - rozkazała mi.
- Skąd wiesz, że ja nie...
- Szybciej!
- Dobra, już dobra!
Wywlekła mnie z celi, i poprowadziła korytarzami do jakiegoś laboratorium, czy coś. Cały czas trzymała mnie żelaznym uciskiem za ramię. W momencie, gdy miała mnie przypiąć do jakiegoś stołu do badań, zagrzmiał alarm.
- Primusie... - westchnęła femme. Przykuła mnie do jakiegoś czegoś, i wybiegła. Długo stałam sama, próbując się uwolnić. Nie dawałam jednak rady.
- Frostheart! Całe szczęście! - w wejściu zobaczyłam twarz Bumblebee.
- Bee, pomóż!
- No jasne!
Po chwili byłam wolna, i biegłam za przyjacielem. Dostaliśmy się na dach statku Deceptów.
- I co teraz?! - musiałam przekrzykiwać wiatr.
- Skaczemy!
- Co?!
Podszedł, chwycił mnie za łokieć i pociągnął za sobą.
- BUUUUUUMBLEEEEEEEBEEEEEEE! ZAPŁACISZ MI ZA TOOOOOOO!
Przerażona, machałam wszystkimi kończynami, krzyczałam, i miałam zamknięte optyki. Nawet nie zorientowałam się, kiedy wpadliśmy przez most do bazy, i dalej się darłam.
- Frostheart, spokojnie! - zawołał Optimus. - Jesteś już bezpieczna!
Przestałam wrzeszczeć. Rozejrzałam się.
- No... faktycznie - powiedziałam zawstydzona, jednocześnie wstając. Bumblebee śmiał się pod nosem.
- To było niezłe, tak się darłaś, i do tego machałaś wszystkimi częściami ciała jak jakaś... No nie wiem - wybuchnął śmiechem. Spaliłam buraka, o ile Transformery mogą...
- Ja... Ech... Gdzie moja mama?
- Chodź za mną - powiedział Roadcrusher. Mech zaprowadził mnie do pomieszczenia medycznego. Tam leżała moja mama, podpięta do różnego rodzaju aparatury. Szybko zmieniłam się w człowieka, i podbiegłam do jej łóżka.
- Mamo - szepnęłam ze łzami. Po chwili ukryłam twarz w dłoniach, usiadłam na podłodze i zaczęłam płakać. To wszystko wina tych całych Decepticonów! A może gdybym nigdy się nie dowiedziała o swoim pochodzeniu? Mama by nie była w takim stanie! Przecież wcale nie musiałam się zgadzać na pójście do bazy! Jak tylko mama wyzdrowieje, to odchodzę. Gówno mnie obchodzą Transformery! Zbyt dużo we mnie człowieka! Nigdy nie będę taka jak oni. Siedziałam przy mamie całą noc. Nie zmróżyłam oka.  Zdecydowałam, że nie idę do szkoły. Olewam to, i tak się wszystkiego nauczę w kilka dni... Ktoś przyniósł mi śniadanie, ale ja nie byłam głodna. Miałam poczucie winy. I to ogromne. Przytłaczało mnie. Nie mogłam jeść, spać, mówić... Czasami tylko wzięłam łyk wody. Po południu odwiedziła mnie pani Fritz. Pogadała sobie, a ja tylko jej przytakiwałam. Później przyszedł Bruno. Mówił coś po niemiecku, ale nawet nie starałam się go zrozumieć. Przynieśli obiad. Nie tknęłam. Co jakiś czas przychodził też lekarz, zmonitorować stan mamy. Wieczorem przyszedł Optimus w holoformie. Przyniósł mi trochę energonu. Nic nie mówił, po prostu siedział ze mną. Późno w nocy odezwał się:
- Frostheart... wiem jak to jest... gdy ktoś na kim nam bardzo zależy... gdy on jest w ciężkim stanie.
Obejrzałam się na niego.
- Olimpia... ona... przetrzymywał ją jej własny brat. Potem na skutek wielu wypadków, leżała kilka lat zahibernowana. Przez ten czas, ja strasznie oddaliłem się od wszystkich. Zachowywałem się tak jak ty teraz. Bo straciłem nadzieję. Nadzieja jest jedynym czego nie wolno nam stracić. Zapamiętaj to... - miał odejść, ale powiedziałam:
- Kim ona dla ciebie była?
- Przyjaciółką, medyczką, towarzyszką broni i żoną.
- Co jej się stało?
- To... ja.. ja sam nie wiem... Jestem bezsilny. A nic tak nie przytłacza, jak bezsilność w sprawach na których nam zależy...
Posiedział ze mną do rana. Potem musiał zorganizować dzień Autobotom. A ja dalej siedziałam...
______________________________________
Kolejny rozdział za nami :D
Czy wy dzisiaj też poszliście do szkoły po feriach, i od razu wam nazadawali? Mi niestety tak D:<
Swoją drogą jakiś plus w tym jest, nie nudzi mi się. Szukajmy pozytywów, co nie?
Nov

Frostheart | TransformersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz