Rozdział 5

34 9 1
                                    

***

Wróciłam do domu. Ewidentnie dzisiejszy dzień zaliczam, jako jeden z tych gorszych. Wykończona opadłam na łóżko, jęknęłam z powolnego dawania o sobie znać, mojego kręgosłupa. Rozmasowując bolesne miejsca na karku, przypomniałam sobie o sytuacji na stołówce.

''-Zamknij się plastikowa kukło! Zajmijcie się tym, czym byliście przedtem tak bardzo zaangażowani, a nie tylko roznoszenie plotek wam w głowach -warknęła w ich kierunku, rozglądając się po całym pomieszczeniu o mrożącym, krew w żyłach tonie, wypowiedzianych słów. (..)

-Dla jasności, nie zrobiłam tego, aby ratować ci dupę -odparła, mówiąc powoli każde wypowiedziane słowo, jakby mówiła do pięciolatki. Odchodząc z niezwykłą lekkością, wróciła na swoje wcześniejsze miejsce. Otępiała osunęłam się na czerwone krzesełko. Wbijając wzrok w nie ruszone wcześniej jabłko, zadawając sobie coraz większą ilość pytań, na temat Peterson'ów.

-Co zajadacie? -powiedziała Lily. A jej co? Ja nadal jestem w szoku po tej sytuacji, a ta wyjeżdża mi tu z jedzeniem? Myślałam, że będzie nawijać o tym tak długo, że uszy mi odpadną. Ale ta wersja jakoś mi nie przeszkadza.

-Możesz zjeść mój makaron i jabłko. Fondant i sok w zupełności mi wystarczy -powiedziałam cicho, skierowując w jej stronę tacę. Noah skierował na mnie swój wzrok, mrużąc przy tym oczy, a Lily zmarszczyła brwi.

-Jedz Lily.. To chyba nie jest dzień Elis -odparł.''

I tak oto leżę na łóżku, w moim pokoju i nie wiem co o tym wszystkim myśleć, a co dopiero jak to rozumieć. Leżący obok mnie telefon za wibrował. Z westchnieniem podniosłam się do pozycji siedzącej, biorąc smartphone do ręki. Zmarszczyłam brwi.

Nieznany

''Przyjmujesz moje zaproszenie?''

Ja

''Raczej pomyliłeś/aś numer''

Nieznany

''Nie Elis, nie pomyliłem''

Ja

''Okey.. więc z kim mam przyjemność?''

Nieznany

''Dostałaś tak wiele zaproszeń dzisiaj, że nie wiesz kim jestem? Nie rozśmieszaj mnie Elis''

Ja

''Christian?''

Nie odpisywał.

''Nie rób sobie żartów chłopczyku''

Nieznany

''Więc od teraz jestem 'chłopczykiem'?''

Ja

''Tak. Twoje zachowanie jest na tym samym poziomie''

Chłopczyk

''Do takiego wniosku doszłaś, po tym jak zaprosiłem Cię na domówkę, Elis?''

CHOLERA! To Christian.. czy jest osoba, która potrafi jeszcze bardziej się zbłaźnić, niż ja?

Ja

''Nie, Christian. Przepraszam..''

''Skąd Ty masz mój numer??''

Christian

''Znowu mnie przepraszasz Elis. Mogę się do tego przyzwyczaić''

Ja

''Nie pogrywaj sobie ze mną''

Christian

''Więc zjawisz się?''

Ja

''Odpowiem, jeżeli Ty też będziesz odpowiadał na moje pytania''

Christian

''Elis.. zdobycie kogoś numeru, to nie wyczyn''

''Ale miej tą świadomość, że Foster ma baaardzo długi język''

Noah?! Jak on mógł.. Zatłukę go jutro, jak go zobaczę. Już ja mu pokażę. Im wszystkim pokażę.. Jak tak bardzo chcą, żebym tam była, to będę. Przedstawienie czas zacząć!

Ja

''Będę''

Christian

''Nie rozumiem. Mogłabyś wyjaśnić, bardziej dosadnie?''

A to gnojek..

Ja

''Tak Christian, zjawię się na domówce. Zadowolony?''

Christian

''I to jest poprawna odpowiedź''

Nie odpisałam i on też zaprzestał z wysyłaniem sms-ów. Ostatni raz spojrzałam na wyświetlacz, na którym widniała godzina 20:04. Może jak pobiegam, mój kręgosłup da mi trochę spokoju i w końcu będę miała chwilę dla siebie od tego wszystkiego. Nie myśląc długo, wstałam z łóżka podchodząc do dużej, białej szafy. Przebrałam się w ciemno siwe spodenki dresowe, założyłam ciemno różową bokserkę, zapięłam na wysokości bicepsa prawej ręki, odtwarzacz w ochraniaczu. Automatycznie przypinając do niego białe słuchawki i włączając ulubioną playlistę, zbiegłam na dół. Założyłam na stopy białe nike, uprzednio przypinając w pasie czarną nerkę w której schowałam telefon i portfel. Na pewno będzie mnie suszyło. Zamykając drzwi, schowałam do nerki również klucze. Nie ociągając się, pobiegłam. Liczyło się tylko wyłączenie i odpoczynek. Ustałam, czekając na zielony symbol i spokojnie będę mogła przejść przez pasy. Kierowałam się do sklepu. Odwróciłam się za siebie, kierując wzrok na minioną przeze mnie ulicę. Przykuł moją uwagę, akurat parkujący, czarny samochód. Był bardzo podobny do tego, który jechał wczoraj za mną, jak jechałam od Lily do domu. Obróciłam się szybko przed siebie. Spojrzałam, kątem oka, na znajdujący się naprzeciwko mnie sklep i uśmiechnęłam się widząc zapalone zielone światełko. Szybkim krokiem znalazłam się wewnątrz sklepu. Wzięłam małą butelkę wody, zapłaciłam i wyszłam na zewnątrz. Przeszłam przez ulicę, kierując się w stronę domu. Drogą, którą się kierowałam do sklepu. Znowu zauważyłam czarny samochód, który nadal był zaparkowany. Tyle, że po przeciwnej stronie ulicy. Zamiast zobaczyć maskę, maszerowałam widząc jedynie tył auta. Wypijając całą zawartość butelki, truchtałam w stronę domu. Tuż za ostatnim zakrętem, zatrzymałam się opierając się o mur. Wyciągnęłam z uszu słuchawki, oparłam ręce na udach, ciężko oddychając. Chwilę później ten sam czarny samochód, wyłonił się z za zakrętu. Miał bardzo mocno przyciemnione szyby, a ja słabą widoczność. Zarejestrowałam jedynie, że osoba siedząca za kierownicą, patrząc w moją stronę nacisnęła na tyle mocno pedał gazu, że jedyne co słyszałam to przeraźliwy pisk opon. Kiedy zniknął mi z pola widzenia, zaczęłam maszerować, po chwili otwierając furtkę ogrodzenia mojego domu. Po wzięciu orzeźwiającego prysznicu, położyłam się na łóżku. Wzięłam smartphone do ręki, na którym widniała godzina 23:36. Padam na twarz. Jednak moje myśli krążyły wokół tej akcji na stołówce i dziwnej konwersacji z Christian'em. A co do tej imprezy to.. impreza jak impreza. Będę się po prostu bawiła. Koniec tego. Nie myśląc więcej, wyłączyłam myślenie i  nie musiałam długo czekać na nadejście błogiego snu.

Wleciał na salony piąty! Gwiazdkujcie, komentujcie, dzielcie się swoją opinią Bąbelki!

Dezoska

SemenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz