***
Krew tłoczyła się w moim organiźmie na tyle głośno, że chuczała mi w uszach. Siedziałam bokiem na miejscu kierowcy, okryta kurtką Noah'a, w moim samochodzie. Mój przyjaciel klęczał przede mną, rysując na moim udzie uspokajające kółka. Patrzyłam się w punkt na drodze i trawiłam to co się wydarzyło.
'-Natalie -krzyknęłam- Już dzwonię po pogotowie- chciałam sięgnąć ręką po telefon do kieszeni, ale uścisk na mojej ręce się zacieśnił.
-Nie-ee.. -powiedziała cichutko -Mi już nie można pomóc- wychrypiała -Uważaj na w..-wyszeptała konając. (..)'
Co ma oznaczać 'w'? Przed czym chciała mnie ostrzec? Bo tylko tak to sobie tłumaczę. Co się wydarzyło przedtem? Nie widziałam u niej, nawet zadrapania. Miała na sobie dużą czarną bluzę z kapturem, może pod spodem coś się skrywało? A co gorsza, co by się stało, gdybym nie wyszła z auta? Muszę się dowiedzieć co chciała mi przekazać. Muszę. Miałam mętlik w głowie, a zarazem zachowywałam się, jakby ktoś przypierdzielił mi cegłą w głowę. Reanimowałam ją dobre 15 minut, bez skutku.. Podniosłam głowę do góry. Wokół nas było ogromne zamieszanie. Trzy radiowozy policyjne, karetka i duża ilość mieszkańców tej okolicy.
-Elizabeth Emerson? -zapytał starszy i zadziwiająco ciepły głos. Przeniosłam wzrok, na jak się okazało, funkcjonariusza policji.
-Tak, to ja -odpowiedziałam zachrypniętym głosem, po czym delikatnie odkaszlnęłam.
-Joseph Clark, funkcjonariusz policji -pokazał przy tym odznakę- Musi pani złożyć zeznania w sprawie- powiedział, ze współczuciem wymalowanym na twarzy.
-Kiedy? -zapytałam już normalnym głosem.
-Jutro około godziny 9, proszę stawić się na komisariacie -odparł.
-Dobrze, będę -ucięłam, spoglądając na Noah'a.
-My będziemy się już zbierać funkcjonariuszu -powiedział Noah, wstając.
-Rozumiem. Do zobaczenia pani Emerson -powiedział i odszedł. Noah stanął przede mną.
-Elis, przenocuję cię, dobrze? -zapytał. Uderzyło we mnie déjà vu, związane z Christian'em. Otrząsnęłam się i pokiwałam głową, zgadzając się. Wyszłam i zamknęłam samochód. Noah objął mnie ramieniem i poszliśmy w kierunku jego domu. Otworzył mi furtkę.
-Elis! -krzyknął znajomy mi głos, na co się odwróciłam. Postać zbliżała się do nas.
-Możemy porozmawiać? -zapytał.
-To ja poczekam w środku -powiedział do mnie Noah-Drzwi będą otwarte-poinformował. Pokiwałam głową i odwróciłam się w stronę Christian'a.
-Co ty tutaj robisz? -zapytałam.
-Dowiedziałem się, że.. -urwał- Coś się tutaj wydarzyło.. i musiałem to sprawdzić. Kiedy tutaj przyjechałem, zobaczyłem to wszystko, a potem usłyszałem twoje imię i nazwisko, dlatego od razu zacząłem cię szukać i tak oto tu jestem-powiedział, wręcz wylewając z siebie słowa -Powiesz mi co tu się stało?- zapytał, patrząc mi w oczy. Nie powiem mu wszystkiego. Nie mogę. Sama muszę się dowiedzieć prawdy.
Odwróciłam wzrok i zaczęłam mówić.
-Czekałam na Noah'a w samochodzie. Potem zobaczyłam, siedzącą dziewczynę na krawężniku. Siedziała skulona, więc chciałam się upewnić, że wszystko z nią w porządku. Zapytałam się czy coś się stało, ale nic mi nie odpowiedziała. Ukucnęłam przed nią i wtedy podniosła na mnie wzrok. Była wyczerpana. Dowiedziałam się, że ma na imię Natalie i osunęła się na chodnik. Próbowałam ją ratować.. -urwałam- Umarła przy mnie, rozumiesz? -powiedziałam, kierując swoje spojrzenie na jego oczy. Właśnie, oczy miał czarne. Dosłownie.
-Elis wiesz na jakie niebezpieczeństwo się naraziłaś?! -krzyknął, na co we mnie się wręcz zagotowało i w przypływie emocji, dostał w twarz. Nie hamowałam się. Co za niezrównoważony człowiek. Ja mu mówię, że umarł przy mnie człowiek, a ten zaczyna mi tu o jakimś niebezpieczeństwie. KUTAS. Odwróciłam się od niego i ruszyłam w kierunku drzwi. Złapał mnie za rękę z taką siłą, że krzyknęłam z bólu, jednocześnie wpadając na jego tors. Wyrwałam rękę i odskoczyłam od niego przerażona. Patrzyłam się na niego z niedowierzaniem, że mógł zrobić mi jakąkolwiek krzywdę. Czerń jego oczu przeobrażała się w brąz. Zamrugał kilkukrotnie i spojrzał na mnie, jakby rejestrując co tu się właśnie wydarzyło.
-Ja.. Przepraszam Elis.. Ja nie chciałem, ale ty nie rozumiesz -powiedział, podchodząc do mnie.
-Stój! -krzyknęłam- Nie zbliżaj się do mnie.. -powiedziałam cicho, odwracając od niego wzrok. Odetchnęłam głęboko i spojrzałam mu w oczy -Ja nie rozumiem? Ja? To ty nie rozumiesz powagi sytuacji, Christian. Przed chwilą ratowałam jakiejś dziewczynie życie przez 15 minut, bo nie mogłam się pogodzić z tym, że właśnie przy mnie odeszła z tego świata -powiedziałam jednostajnym tonem, próbując zachowywać spokój i panować nad emocjami, które we mnie wręcz buzowały -A ty pierdolisz mi o jakimś niebezpieczeństwu, które aktualnie mam w dupie -podniosłam głos- Co może się stać do cholery?! -zapytałam, na co nie dostałam odpowiedzi -No właśnie- powiedziałam -Jakoś nie wydaje mi się, żeby ta dziewczyna cokolwiek mogła mi zrobić zza grobu za to, że próbowałam jej pomóc -powiedziałam- Także daruj sobie -zakończyłam, odwracając się. Weszłam schodkami na werandę domu, kiedy usłyszałam:
-Elis? -powiedział, na co się odwróciłam -Po prostu na siebie uważaj- odparł i ruszył w kierunku wyjścia z terenu domu. Obserwowałam jak furtka się zamyka i sama poszłam otworzyć drzwi domu. Przekroczyłam próg i oparłam się o drzwi.
-Kuchnia! -usłyszałam krzyknięcie Noah'a. Westchnęłam i ruszyłam w jej kierunku. Zatrzymałam się, by usiąść na krześle barowym. Oparłam łokcie na wyspie kuchennej i skierowałam swój wzrok na Noah'a.
-Chyba ta rozmowa nie należała do najprzyjemniejszych -powiedział, stojąc naprzeciw mnie, opierając wyprostowane ręce na wyspie. Westchnęłam.
-Zdecydowanie nie -powiedziałam.
-Jak się trzymasz? No wiesz.. -urwał- Albo nie odpowiadaj -powiedział, podchodząc do lodówki, z której wyciągnął dwie butelki piwa i postawił na wyspie -Trzeba się znieczulić, bo nie ogarnę tego na trzeźwo- powiedział, w między czasie wyciągając jedną podłużną szklankę, do której przelał zawartość jednej butelki. Podsunął mi ją pod dłonie i otworzył swoją butelkę, upijając długiego łyka. Spojrzałam na szklankę i zaczęłam pić jej zawartość. Wypiłam wszystko za jednym razem. Potrzebowałam tego.
-Chyba też tego nie ogarniasz -powiedział, spoglądając na mnie -Możesz powiedzieć mi, co się stało?- zapytał. Ma prawo wiedzieć, ale.. Skoro Christian dowiedział się części tego wydarzenia to Noah, na razie też powinien wiedzieć taką wersję. Podniosłam na niego wzrok.
-Poszedłeś i po chwili, spojrzałam w tylne lusterko i zobaczyłam ją, skuloną. Chciałam wiedzieć czy wszystko w porządku, więc wyszłam z samochodu- powiedziałam, wracając myślami do tego zdarzenia -Poszłam w jej kierunku, zapytałam czy coś się stało, czy potrzebuje pomocy. Uklęknęłam przy niej i podniosła na mnie wzrok, przestraszony wzrok. Zapewniłam ją, że nie mam złych zamiarów- wypowiedziałam, zamykając oczy -Natalie. Tak miała na imię -potrząsnęłam głową w obie strony i jeszcze bardziej pochyliłam głową na dół -Potem osunęła się na beton i w ostatniej chwili, podłożyłam jej swoją rękę pod głowę. Na-a koniec wyszeptała, że jej nie można pomóc, a dalej już wiesz -powiedziałam. Podniosłam głowę, kierując swoje spojrzenie na niego, a po policzku spłynęła mi jedna, samotna łza bezsilności. Podszedł do mnie i zamknął w swoich ramionach.
-Spokojnie Elis.. -wyszeptał, delikatnie głaskając moją głowę-Jestem tu słońce-powiedział i pocałował mnie w głowę. Wtuliłam się w niego, czując bezpieczeństwo, które w tej chwili było dla mnie po prostu ukojeniem. Po chwili trochę się od niego odsunęłam.
-Tak bardzo ci dziękuję Noah -urwałam -Jesteś najlepszym przyjacielem- wysiliłam się na słaby uśmiech, który odwzajemnił.
Omg to już jedenasty! Gwiazdkujcie, komentujcie, dzielcie się ze mną swoją opinią Bąbelki!
Dezoska
CZYTASZ
Semen
VampireEgzystencja, istnienie lub po prostu życie, nigdy nie było i nie będzie zwyczajnie nudne. Każdy człowiek 'udziwnia' je na swój własny sposób. Ja, Elis Emerson, również stworzyłam własną historię 'inności', dotykając jej w sposób szczególny. Notowan...