Rozdział 11

29 9 4
                                    

***

Krew tłoczyła się w moim organiźmie na tyle głośno, że chuczała mi w uszach. Siedziałam bokiem na miejscu kierowcy, okryta kurtką Noah'a, w moim samochodzie. Mój przyjaciel klęczał przede mną, rysując na moim udzie uspokajające kółka. Patrzyłam się w punkt na drodze i trawiłam to co się wydarzyło.

'-Natalie -krzyknęłam- Już dzwonię po pogotowie- chciałam sięgnąć ręką po telefon do kieszeni, ale uścisk na mojej ręce się zacieśnił.

-Nie-ee.. -powiedziała cichutko -Mi już nie można pomóc- wychrypiała -Uważaj na w..-wyszeptała konając. (..)'

Co ma oznaczać 'w'? Przed czym chciała mnie ostrzec? Bo tylko tak to sobie tłumaczę. Co się wydarzyło przedtem? Nie widziałam u niej, nawet zadrapania. Miała na sobie dużą czarną bluzę z kapturem, może pod spodem coś się skrywało? A co gorsza, co by się stało, gdybym nie wyszła z auta? Muszę się dowiedzieć co chciała mi przekazać. Muszę. Miałam mętlik w głowie, a zarazem zachowywałam się, jakby ktoś przypierdzielił mi cegłą w głowę. Reanimowałam ją dobre 15 minut, bez skutku.. Podniosłam głowę do góry. Wokół nas było ogromne zamieszanie. Trzy radiowozy policyjne, karetka i duża ilość mieszkańców tej okolicy.

-Elizabeth Emerson? -zapytał starszy i zadziwiająco ciepły głos. Przeniosłam wzrok, na jak się okazało, funkcjonariusza policji.

-Tak, to ja -odpowiedziałam zachrypniętym głosem, po czym delikatnie odkaszlnęłam.

-Joseph Clark, funkcjonariusz policji -pokazał przy tym odznakę- Musi pani złożyć zeznania w sprawie- powiedział, ze współczuciem wymalowanym na twarzy.

-Kiedy? -zapytałam już normalnym głosem.

-Jutro około godziny 9, proszę stawić się na komisariacie -odparł.

-Dobrze, będę -ucięłam, spoglądając na Noah'a.

-My będziemy się już zbierać funkcjonariuszu -powiedział Noah, wstając.

-Rozumiem. Do zobaczenia pani Emerson -powiedział i odszedł. Noah stanął przede mną.

-Elis, przenocuję cię, dobrze? -zapytał. Uderzyło we mnie déjà vu, związane z Christian'em. Otrząsnęłam się i pokiwałam głową, zgadzając się. Wyszłam i zamknęłam samochód. Noah objął mnie ramieniem i poszliśmy w kierunku jego domu. Otworzył mi furtkę.

-Elis! -krzyknął znajomy mi głos, na co się odwróciłam. Postać zbliżała się do nas.

-Możemy porozmawiać? -zapytał.

-To ja poczekam w środku -powiedział do mnie Noah-Drzwi będą otwarte-poinformował. Pokiwałam głową i odwróciłam się w stronę Christian'a.

-Co ty tutaj robisz? -zapytałam.

-Dowiedziałem się, że.. -urwał- Coś się tutaj wydarzyło.. i musiałem to sprawdzić. Kiedy tutaj przyjechałem, zobaczyłem to wszystko, a potem usłyszałem twoje imię i nazwisko, dlatego od razu zacząłem cię szukać i tak oto tu jestem-powiedział, wręcz wylewając z siebie słowa -Powiesz mi co tu się stało?- zapytał, patrząc mi w oczy. Nie powiem mu wszystkiego. Nie mogę. Sama muszę się dowiedzieć prawdy.

Odwróciłam wzrok i zaczęłam mówić.

-Czekałam na Noah'a w samochodzie. Potem zobaczyłam, siedzącą dziewczynę na krawężniku. Siedziała skulona, więc chciałam się upewnić, że wszystko z nią w porządku. Zapytałam się czy coś się stało, ale nic mi nie odpowiedziała. Ukucnęłam przed nią i wtedy podniosła na mnie wzrok. Była wyczerpana. Dowiedziałam się, że ma na imię Natalie i osunęła się na chodnik. Próbowałam ją ratować.. -urwałam- Umarła przy mnie, rozumiesz? -powiedziałam, kierując swoje spojrzenie na jego oczy. Właśnie, oczy miał czarne. Dosłownie.

-Elis wiesz na jakie niebezpieczeństwo się naraziłaś?! -krzyknął, na co we mnie się wręcz zagotowało i w przypływie emocji, dostał w twarz. Nie hamowałam się. Co za niezrównoważony człowiek. Ja mu mówię, że umarł przy mnie człowiek, a ten zaczyna mi tu o jakimś niebezpieczeństwie. KUTAS. Odwróciłam się od niego i ruszyłam w kierunku drzwi. Złapał mnie za rękę z taką siłą, że krzyknęłam z bólu, jednocześnie wpadając na jego tors. Wyrwałam rękę i odskoczyłam od niego przerażona. Patrzyłam się na niego z niedowierzaniem, że mógł zrobić mi jakąkolwiek krzywdę. Czerń jego oczu przeobrażała się w brąz. Zamrugał kilkukrotnie i spojrzał na mnie, jakby rejestrując co tu się właśnie wydarzyło.

-Ja.. Przepraszam Elis.. Ja nie chciałem, ale ty nie rozumiesz -powiedział, podchodząc do mnie.

-Stój! -krzyknęłam- Nie zbliżaj się do mnie.. -powiedziałam cicho, odwracając od niego wzrok. Odetchnęłam głęboko i spojrzałam mu w oczy -Ja nie rozumiem? Ja? To ty nie rozumiesz powagi sytuacji, Christian. Przed chwilą ratowałam jakiejś dziewczynie życie przez 15 minut, bo nie mogłam się pogodzić z tym, że właśnie przy mnie odeszła z tego świata -powiedziałam jednostajnym tonem, próbując zachowywać spokój i panować nad emocjami, które we mnie wręcz buzowały -A ty pierdolisz mi o jakimś niebezpieczeństwu, które aktualnie mam w dupie -podniosłam głos- Co może się stać do cholery?! -zapytałam, na co nie dostałam odpowiedzi -No właśnie- powiedziałam -Jakoś nie wydaje mi się, żeby ta dziewczyna cokolwiek mogła mi zrobić zza grobu za to, że próbowałam jej pomóc -powiedziałam- Także daruj sobie -zakończyłam, odwracając się. Weszłam schodkami na werandę domu, kiedy usłyszałam:

-Elis? -powiedział, na co się odwróciłam -Po prostu na siebie uważaj- odparł i ruszył w kierunku wyjścia z terenu domu. Obserwowałam jak furtka się zamyka i sama poszłam otworzyć drzwi domu. Przekroczyłam próg i oparłam się o drzwi.

-Kuchnia! -usłyszałam krzyknięcie Noah'a. Westchnęłam i ruszyłam w jej kierunku. Zatrzymałam się, by usiąść na krześle barowym. Oparłam łokcie na wyspie kuchennej i skierowałam swój wzrok na Noah'a.

-Chyba ta rozmowa nie należała do najprzyjemniejszych -powiedział, stojąc naprzeciw mnie, opierając wyprostowane ręce na wyspie. Westchnęłam.

-Zdecydowanie nie -powiedziałam.

-Jak się trzymasz? No wiesz.. -urwał- Albo nie odpowiadaj -powiedział, podchodząc do lodówki, z której wyciągnął dwie butelki piwa i postawił na wyspie -Trzeba się znieczulić, bo nie ogarnę tego na trzeźwo- powiedział, w między czasie wyciągając jedną podłużną szklankę, do której przelał zawartość jednej butelki. Podsunął mi ją pod dłonie i otworzył swoją butelkę, upijając długiego łyka. Spojrzałam na szklankę i zaczęłam pić jej zawartość. Wypiłam wszystko za jednym razem. Potrzebowałam tego.

-Chyba też tego nie ogarniasz -powiedział, spoglądając na mnie -Możesz powiedzieć mi, co się stało?- zapytał. Ma prawo wiedzieć, ale.. Skoro Christian dowiedział się części tego wydarzenia to Noah, na razie też powinien wiedzieć taką wersję. Podniosłam na niego wzrok.

-Poszedłeś i po chwili, spojrzałam w tylne lusterko i zobaczyłam ją, skuloną. Chciałam wiedzieć czy wszystko w porządku, więc wyszłam z samochodu- powiedziałam, wracając myślami do tego zdarzenia -Poszłam w jej kierunku, zapytałam czy coś się stało, czy potrzebuje pomocy. Uklęknęłam przy niej i podniosła na mnie wzrok, przestraszony wzrok. Zapewniłam ją, że nie mam złych zamiarów- wypowiedziałam, zamykając oczy -Natalie. Tak miała na imię -potrząsnęłam głową w obie strony i jeszcze bardziej pochyliłam głową na dół -Potem osunęła się na beton i w ostatniej chwili, podłożyłam jej swoją rękę pod głowę. Na-a koniec wyszeptała, że jej nie można pomóc, a dalej już wiesz -powiedziałam. Podniosłam głowę, kierując swoje spojrzenie na niego, a po policzku spłynęła mi jedna, samotna łza bezsilności. Podszedł do mnie i zamknął w swoich ramionach.

-Spokojnie Elis.. -wyszeptał, delikatnie głaskając moją głowę-Jestem tu słońce-powiedział i pocałował mnie w głowę. Wtuliłam się w niego, czując bezpieczeństwo, które w tej chwili było dla mnie po prostu ukojeniem. Po chwili trochę się od niego odsunęłam.

-Tak bardzo ci dziękuję Noah -urwałam -Jesteś najlepszym przyjacielem- wysiliłam się na słaby uśmiech, który odwzajemnił.


Omg to już jedenastyGwiazdkujcie, komentujcie, dzielcie się ze mną swoją opinią Bąbelki

Dezoska

SemenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz