Rozdział 20

26 7 0
                                    


***

Nie no, nie mogę! Wiercę się już jakieś półtorej godziny w łóżku, a kraina Morfeusza zdecydowanie zamknęła przede mną drzwi.

-Kurwa...- jęknęłam z frustracji. Chwyciłam do ręki smartphone i dotknięciem włączyłam wyświetlacz. Miałam ustawione 100% jasności -Ja pierdole...- jęknęłam po raz drugi. Jednym szybkim ruchem przełączyłam na 0% i spojrzałam na godzinę. 23:57.

-Świetnie- mruknęłam. Wkurwiona okryłam się kołdrą i z telefonem w ręce, wyszłam na balkon. Może świeże powietrze coś zdziała-pomyślałam. Usiadłam się na kołdrze i szczelniej się nią okryłam. Na dworze panował mrok. Temperatura była bardzo przyjemna, dla mojego rozgrzanego ciała. Ciepły wiatr, delikatnie okalał moją twarz. Wsłuchiwałam się w ciszę i szeleszczące listki drzew. Potrzebowałam tego. Potrzebowałam spokoju. Jakieś równowagi, ponieważ w mojej głowie był chaos. Myśli kłębiły się w mojej głowie i nie dawały za wygraną, coraz to bardziej mnie miażdżąc, swoją ilością. Cholernie martwię się o Lily. Nie wystarczyły mi zapewnienia Christian'a, co do Caleb'a. Nie znam go, ale nie wzbudził we mnie pozytywnych emocji. Nie wiem czego się mogę po nim spodziewać, skoro w tak krótkim czasie owinął sobie wokół palca Lily. Wydaje się zwyczajnym badboy'em i typem 'zaliczyć, zapomnieć'. Dlatego zdziwiło mnie to, że zechciał być z Lily w związku. Potrząsnęłam głową. 'Kutas'-pomyślałam. Westchnęłam i oparłam głowę na lewej ręce. Jeszcze lepsza jest sytuacja z Fitz'em i Natalie. Nadal nie dowierzam, że ta dziewczyna umarła właśnie przy mnie. Jest tyle ludzi na świecie, którzy są świadkami czyjejś śmierci, ale dlaczego akurat ja? Ból, rozgoryczenie.. takie uczucia towarzyszą ludziom na co dzień, lecz ja wewnątrz samej siebie czuję się pokonana. Za dużo. Za dużo wszystkiego. Christian.. Jego wyraz twarzy, jego czarne jak węgiel oczy, jego bliskość, jego nadprzyrodzona szybkość, jego popęd na krew.. Nie boję się go, wręcz przeciwnie czułam się przy nim bezpieczna. Czułam wtedy coś, czego w tym momencie tak bardzo potrzebuję. Na dodatek ten 'gang'.. Nie wyobrażam sobie, tak ogromnego narażenia rodziny, czy bliskich. W tym momencie jestem jednego pewna. Muszę chronić moją rodzinę i bliskich za wszelką cenę. Nie wiem co może się wydarzyć. Jestem bezsilna.. Samotna łza spłynęła po moim policzku. Szybkim ruchem otarłam mokry policzek i wciągnęłam głęboko do płuc powietrze. Wyświetlacz telefonu się podświetlił. Po chwili zaczął wibrować, a na smartphon'ie pojawiło się imię. Zauważyłam, że jest 1:31. Zdziwiona odebrałam.

-Słucham- powiedziałam ściszonym głosem.

-Dlaczego nie śpisz?- usłyszałam pytanie.

-Co? Skąd wiesz, że nie śpię?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie. W ułamku sekundy ktoś wskoczył na mój balkon. Palpitacja serca, to niedopowiedzenie, jeżeli chciałoby się sprecyzować to, co teraz przeżywał organ mojego ciała. Z mroku wyłoniła się postać.Stanął naprzeciwko mnie, nadal trzymając w prawej dłoni telefon przy uchu.

-Właśnie dlatego- z tymi słowami zakończył połączenie i schował smartphone'a do kieszeni jeans'ów. Zaskoczona odłożyłam telefon obok siebie i skierowałam mój wzrok na niego.

-Co tutaj robisz Christian? Wiesz, która jest godzina?- zapytałam bardziej cichszym głosem niż przewidywałam.

-Ja pierwszy zadałem pytanie i nadal na nie, nie odpowiedziałaś Elis- powiedział, siadając obok mnie.

-Nie mogłam zasnąć i tak jakoś wyszło, że wylądowałam tutaj- powiedziałam, patrząc się wprost przed siebie -Skąd się tu wziąłeś?- zapytałam.

-Po prostu byłem w okolicy i chciałem się upewnić, że na pewno śpisz- odpowiedział -Ale jak zwykle mnie zaskakujesz. Westchnęłam przeciągle, podkurczyłam nogi i oparłam głowę o jego ramię.

-Co jest?- zapytał. Wzruszyłam ramionami.

-Miałeś kiedyś tak, że wydawało Ci się, że jesteś bezradny na większość sytuacji albo rzeczy?- zapytałam po części. Usłyszałam ciszę. Jego ciało się spięło.

-Aż nadto- odpowiedział i zamilkł -Wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć?- zapytał retorycznie, kierując wzrok na mnie. Pokiwałam twierdząco głową.

-Po prostu sprawa z Lily nadal nie daje mi spokoju, tak samo jak z Panem Fitz'em.

-Jak to z Fitz'em?- zapytał jakby nie zrozumiał słów, które przed chwilą powiedziałam. Westchnęłam i podniosłam głowę, patrząc w jego oczy.

-Posłuchaj, to delikatna sprawa i nikt, oprócz mnie i Noah'a, o tym nie wie. Może nauczyciele, ale raczej w to wątpię- urwałam -Ta dziewczyna, której byłam świadkiem śmierci. To siostra Pana Fitz'a, Natalie- oplotłam bardziej moje ramiona kołdrą i przycisnęłam nogi do klatki piersiowej -Nalegał na spotkanie, więc poszłam do niego po lekcjach. Noah czekał przed klasą, bo szczerze nie wiedziałam czego się mogę po nim spodziewać. Skończyło się na tym, że podziękował mi za to, że nie zostawiłam jej samej. A najlepsze jest to, że on wie kto to zrobił i nie pójdzie zgłosić tego policji- powiedziałam sarkastycznie, wpatrując się w przestrzeń przede mną. Stykaliśmy się ramionami. Wyczułam jak jego mięśnie się niebezpiecznie napinają, a dłonie zaciskają się w pięść -Jak można być takim pojebem?!- podniosłam głos.

-Elis spokojnie- położył rękę na moim przedramieniu -Skoro nie chce tego zgłosić policji to widocznie ma powód.

-Jest nieodpowiedzialnym gnojkiem, myślącym tylko o sobie i swoim dobru. Żaden człowiek nie jest pępkiem świata- prychnęłam.

-Człowiek nie, ale ktoś taki jak ja- oboje spojrzeliśmy się na siebie.



Gwiazdkujcie, komentujcie, dzielcie się ze mną Waszą opinią Kochani!


Dezoska

SemenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz