Rozdział 21

10 3 0
                                    

***

-Posłuchaj, nie martw się tym.

-Łatwo ci mówić, bo to nie Ty jesteś zamieszany w jakieś gówno- prychnęłam -Słyszałeś informacje w telewizji?- zapytałam retorycznie -W przeciągu tygodnia dokonano morderstwa dwóch kobiet, a dzisiaj mężczyzny. Jedną z kobiet była Natalie, a całą trójkę zamordowano w ten sam sposób- powiedziałam cicho. Zdecydowanie poruszyła go wiedza, którą miałam. Spuściłam głowę.

-Elis, nie bądź niemądra- w jednej chwili ukucnął przede mną -Hej- położył dłoń na moim policzku i delikatnie podniósł moją głowę, do momentu spojrzenia sobie w oczy -Nie twórz niestworzonych spekulacji- jego słowa nie odparły ode mnie tego poglądu na sprawę. Nie zostawię tak tego.

-Posłuchaj..- urwałam -Po prostu zapomnijmy o tej rozmowie, dobrze?- bardziej oznajmiłam, niż zapytałam.

-Dobrze- odpowiedział jakby zmieszany moim urwaniem tematu. Wstał, zrobił kilka kroków w tył -Ja będę się już zbierał Elis- pokiwałam głową, po czym wstałam i przytuliłam się do niego.

-Dziękuję- wyszeptałam.

-Wiesz, że nie masz za co- odpowiedział i zaczął się powoli odsuwać. Chwycił się barierki od balkonu i na niej ustał, na co parsknęłam śmiechem.

-Wiesz, że możesz wyjść jak człowiek?- zapytałam. Odwrócił się w moją stronę i spojrzał w moje oczy.

-Problem w tym Elis, że nie jestem człowiekiem- powiedział i ukazał rząd śnieżnobiałych zębów. W mgnieniu oka skoczył. Wychyliłam się za barierkę balkonu, ale go już tam nie było. Westchnęłam. Zwinęłam za sobą kołdrę wraz z telefonem i weszłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i wpatrywałam się w sufit. To wszystko jest takie dziwne, ale.. nie poddam się.

***

-Kurwa mać.. za jakie grzechy co?- mruknęłam śpiąco. Przeciągnęłam się na łóżku i spojrzałam na wyświetlacz smartphone'a 7:10 -Kurwa, kurwa, KURWA!-  zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki. Umyłam włosy, nałożyłam makijaż, wysuszyłam włosy i pobiegłam do pokoju. Spakowałam czarny plecak z adidasa i nałożyłam ubrania.

Wzięłam jeszcze czarne okulary i zbiegłam na dół. Mamy już nie było. Wzięłam klucze i ruszyłam do samochodu. No okey. Przycisnęłam pedał gazu trochę mocniej niż było to dozwolone, ale za to teraz jestem już pod szkołą z przeżywającym swój dzisiejszy trening Noah'em.

-A co jeśli mnie nie wybierze? Ja się chyba powieszę..- jęczał. Wyszłam z samochodu i otworzyłam tylne drzwi, zabierając plecak. Obeszłam auto i podeszłam do Noah'a.

-Nie jęcz, jeszcze będzie na to czas- powiedziałam i wyszczerzyłam się.

-Elis mi naprawdę nie jest do śmiechu- powiedział oburzony i przystanął na środku korytarza. Złożył ręce pod piersią i serio wyglądał jak mały dzieciak. Westchnęłam i do niego podeszłam.

-Noah jesteś najlepszym zawodnikiem w historii tej szkoły, więc było by dziwne jeżeli trener by cię nie wybrał- powiedziałam, łapiąc go za rękę i pociągnęłam go delikatnie do przodu. W momencie na jego twarzy wypłynął ogromny uśmiech.

-No przecież to wiem- wyszczerzył się.

-Dupek- skwitowałam.

-Miło mi, Noah jestem- wybuch śmiechem, za co oberwał w ramię.

-Już ruszaj swoje cztery litery do klasy- powiedziałam -Widzimy się na przerwie- dodałam i poszłam w stronę klasy od fizyki. Lekcja z Fitz'em? Chyba jestem ogromną grzesznicą, skoro mnie tak karzesz Boże.

SemenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz