***
-Jako osoba mająca siedemnaście lat, twoje zeznania będą traktowane w sposób godny pełnoletniej- powiedział nieprzyjemny głos kobiety, góra po trzydziestce. Widać, że służbistka -Jesteś tego świadoma?- zapytała.
-Tak- powiedziałam pewnym głosem, na co zmarszczyła brwi. Co? Zatkało? Dziewczyna nie była moją krewną albo przyjaciółką, a właśnie te osoby liczą się dla mnie najbardziej. Ta dziewczyna, była pierwszą osobą, która przy mnie umarła. Wiadomo, odcisnęło to na mnie jakieś piętno, ale nie będę tego pokazywała obcym ludziom do cholery.
-Tak więc, zaczynamy przesłuchanie -zakomunikowała- Siódmego września 2016 roku, około godziny 00:30, na ulicy State byłaś świadkiem śmierci osoby, czy jest to prawda? -zapytała, na co pokiwałam głową -Czy jesteś w stanie opisać całe zdarzenie?- zapytała. Opowiedziałam jej to samo, co Noah'owi. Byłam beznamiętna przy wypowiadaniu słów. Tak było łatwiej.
-Dobrze. Czy zaobserwowałaś dodatkową osobę, poza waszą dwójką? -zapytała.
-Nie, nikogo tam nie było. Dopiero po całym zajściu mój przyjaciel wyszedł z domu, po czym kazałam mu zadzwonić na policję oraz karetkę -powiedziałam- Natomiast ja, rozpoczęłam resuscytację, która trwała do przyjazdu karetki -dodałam.
-Zachowałaś się odpowiedzialnie, ale dziewczynie by to nie pomogło nawet, gdybyś zaczęła to robić, jak była przytomna -powiedziała kpiąco, pisząc coś na kartkach.
-Co ma pani przez to na myśli? -zapytałam.
-To ja tu zadaję pytania, a ty na nie odpowiadasz Emerson -powiedziała- Nie zapominaj o tym-dodała. Co za zimna suka z tej tlenionej blondyny. Jak się mówi a, to trzeba powiedzieć b, nie nauczyła cię matka?-pomyślałam.
-Poza tym, śledztwo nadal trwa i nie mogę ci niczego powiedzieć-odparła-Jedynie możesz wiedzieć, że..-urwała i spojrzała na akta- dziewczyna nazywała się Natalie Fitz-powiedziała, a ja zamarłam. Krew odpłynęła mi od głowy. Naprawdę. Nie-e... To nie może być ona. I mój spokój trafił szlag.
-Jest pani pewna, że dziewczyna nazywała się Natalie Fitz?-zapytałam, nerwowo poprawiając się na krześle. Lewą rękę położyłam na moim lewym udzie i wytarłam jej wnętrze o czarne rurki. Zaś drugą położyłam na torebce i bawiłam się jej paskiem.
-Tak tu jest napisane-powiedziała nadal patrząc w akta-Czytać jeszcze potrafię dziewczynko-dopowiedziała z przekąsem i lekkim półuśmiechem. Żebyś nie powiedziała tego w złą godzinę suko-pomyślałam. Za znajdującymi się za mną drzwiami, dało się usłyszeć jakieś zamieszanie. Po chwili drzwi otworzyły się, wydobywając z siebie nieprzyjemny dla uszu zgrzyt, a zołza przede mną podniosła głowę, na osobę stojącą za mną.
-Elis.. -wyszeptał to, dość mocno, zachrypnięty męski głos. Wstrzymałam oddech. To.. pan Fitz. O mój Boże. Co ja mam teraz zrobić? Uspokój się Elis, tylko spokojnie-powtarzałam w myślach. Odwróciłam się za siebie, odgarniając jeden z moich loków za ucho. W przejściu stał blondyn. Jego oczy nie wyrażały nic, prócz pustki. Dzisiejszego dnia było chłodniej niż zazwyczaj, dlatego mężczyzna miał na sobie czarną marynarkę, czarny t-shirt i czarne dopasowane rurki. Prezentował się nienagannie, lecz na jego twarzy widniało ogromne zmęczenie, co potwierdzały delikatne worki i sińce pod oczami. Zaś jego fryzura była w nieładzie, ale pasowała do całokształtu. Odetchnęłam. Odwróciłam głowę przed siebie i wstałam z miejsca, ponownie się do niego odwracając. Byłam prawie w jego wzroście, ponieważ założyłam czarne szpilki. Czarne rurki opinały moje nogi, a biały t-shirt idealnie się komponował z prostym, beżowym płaszczem. Spałam dwie godziny i mój delikatny makijaż za wiele nie zakrywał, ale za to pofalowałam włosy, aby wyglądać doroślej. Już chciałam coś powiedzieć, ale podszedł do mnie dwa kroki i wsunął mi w dłoń zwiniętą kartkę, tak dyskretnie, aby przypadkiem cizia za biurkiem, nic nie zobaczyła. Wiedziałam, że jest tutaj coś nie tak, a pan Fitz to idealna osoba, która mogłaby mi co nieco wyjaśnić.
-Przepraszam za wtargnięcie, ale musiałem się upewnić, że wszystko dobrze z moją uczennicą -powiedział.
-Pan Leonardo Fitz, czy się nie mylę? -zapytała tleniona blondyna siedząca za biurkiem, na którą nauczyciel przeniósł wzrok.
-Tak, we własnej osobie -powiedział bardzo szorstko.
-Z tego co wiem -ty w ogóle coś wiesz kobieto?-pomyślałam -to pańskie przesłuchanie rozpoczyna się za pół godziny- powiedziała -Dlatego przykro mi, ale musi pan opuścić pomieszczenie- odparła, pokazując drzwi.
-Tak, już wychodzę- powiedział w jej kierunku. Po czym się odwrócił i utrzymywał wzrok na ręce, w której miałam karteczkę, następnie skrzyżował go z moimi oczami i wyszedł z pomieszczenia. Otrząsnęłam się, dyskretnie wcisnęłam karteczkę do kieszeni spodni i z powrotem usiadłam na krześle.
***
Po piętnastu minutach odetchnęłam z ulgą i wyszłam z tego okropnego pomieszczenia. Idiotka zadawała mi jeszcze pytania, na które można było odpowiedzieć tylko 'tak' lub 'nie', dlatego nie było tak źle jak na początku. Nie zauważyłam na korytarzu pana Fitz'a. Jestem bardzo ciekawa co jest na tej kartce, ale najpierw muszę oddalić się stąd na bezpieczną odległość, bo nie bez przyczyny dał mi kartkę, chociaż mógł powiedzieć mi wprost o co chodzi. Nie zważając dłużej na rozmyślenia, skierowałam się ku drzwiom wyjściowym komisariatu. Noah miał na mnie czekać na zewnątrz i jak obiecał, tak również się stało. Stanęłam naprzeciwko niego i odetchnęłam świeżym powietrzem, którego naprawdę potrzebowałam. Cały stres związany z tymi zeznaniami, nie wpływał na mnie najlepiej.
-Po pierwsze, co tu robił pan Fitz? Po drugie, jak było?- zadał pytania z zmarszczką na czole, widocznie nie rozumiejąc o co chodzi.
-Nie tutaj Noah, musimy stąd iść- powiedziałam. Spojrzał na mnie z konsternacją wymalowaną na twarzy, ale pokiwał głową na tak i poszliśmy w ciszy, w kierunku głównej ulicy. Już po chwili byliśmy w kawiarni. Usiedliśmy przy pierwszym lepszym stoliku i zamówiliśmy po dużej latte.
-No więc?- zapytał, kierując na mnie pytający wzrok.
-Przesłuchiwała mnie tleniona blondyna, a tak na marginesie jest sztuczną suką- powiedziałam z odrazą -Zadawała mi pytania, a ja jej odpowiadałam i na tym to polegało przez całe 30 minut-powiedziałam zmęczonym głosem i przycisnęłam dwa palce do nasady nosa, krzywiąc się lekko, bo zaczynała mnie boleć głowa -W pewnym momencie słyszałam jak na korytarzu ewidentnie było jakieś zamieszanie, ale to komenda, więc miałam wyjebane- odparłam, kładąc obie dłonie na stoliku i zaczęłam bawić się kciukami -Do czasu kiedy drzwi się otworzyły i ktoś powiedział moje imię-powiedziałam, spoglądając na twarz Noah'a. Miał otwartą lekko buzię i zmarszczone czoło. Wyglądał zabawnie, bo jego włosy nie były tak idealne jak zawsze, tylko lekko przydługawe i grzywka opadała mu na oczy. Chyba ktoś tu musi zaliczyć fryzjera-pomyślałam. Nie wcale to nie było dwuznaczne. Wcale.
-Czekaj, czekaj.. Chcesz powiedzieć, że tym kimś był pan Fitz? -zapytał, na co pokiwałam twierdząco głową.
-Wstałam z krzesła, a on do mnie podszedł i szybko schował jakąś kartkę w mojej dłoni -powiedziałam -Potem przeprosił tą laskę za zamieszanie i sobie poszedł- zakończyłam. W między czasie, na oko 20-letnia kelnerka przyniosła nam latte, życzyła smacznego i odeszła.
-Czytałaś zawartość tej kartki?- zapytał, upijając łyk kawy, a ja owinęłam ręce wokół mojej szklanki z kawą, aby ogrzać trochę dłonie.
-Nie, bo pomyślałam, że skoro nie powiedział mi czegokolwiek przy tym bezmózgu, to powinnam to zrobić, po wyjściu z komisariatu- powiedziałam, spoglądając w jego oczy.
-Więc na co jeszcze czekasz?- zapytał -No już, otwórz ją- powiedział z zaciekawieniem. Włożyłam rękę do kieszeni spodni i wyciągnęłam z niej karteczkę. Odwinęłam ją.
-No i..?- zapytał z niecierpliwością.
-Tu jest napisane: ''Jutro. Po lekcjach. W mojej klasie. Będę czekać. Musimy porozmawiać Elis.'' Podpisane Fitz- przeczytałam wnętrze karteczki. Zapadła między nami cisza. Próbowaliśmy przetrawić tą wiadomość.
-Ale Noah, ty nie wiesz jeszcze jednego- powiedziałam, patrząc w jego oczy -Ta dziewczyna, którą próbowałam ratować..- urwałam -Nazywała się Natalie Fitz.
Gwiazdkujcie, komentujcie, dzielcie się ze mną swoją opinią Bąbelki!
Dezoska
CZYTASZ
Semen
VampireEgzystencja, istnienie lub po prostu życie, nigdy nie było i nie będzie zwyczajnie nudne. Każdy człowiek 'udziwnia' je na swój własny sposób. Ja, Elis Emerson, również stworzyłam własną historię 'inności', dotykając jej w sposób szczególny. Notowan...