1. Nowa uczennica

1.5K 52 23
                                    

- Hej, Max! - wrzasnęła do mnie z końca szkolnego korytarza Kasia, moja najlepsza przyjaciółka pod słońcem.
Jęknąłem cicho i nim zdołałem cokolwiek odpowiedzieć, ona była już przy mnie.
- Ehh, mój jednorożcu, czemuż to krzyczysz? - uśmiechnąłem się do niej ciepło. - Chcesz, żebym stracił słuch?
Wziąłem łyk soku, który trzymałem w ręce, zerkając na nią z niecierpliwością.
- Przepraszam Cię, żelku, ale jestem taka podekscytowana!
- Czymże to? Rozejrzyj się, czy tu jest coś ciekawego? - wskazałem niemal pusty hol, tylko jeden chłopak siedział obok drzwi do sali języka angielskiego. Pewnie czekał na kolejne zajęcia.
- Nie wiesz jeszcze? - posłała mi zszokowane spojrzenie. - Przecież ten temat huczy niczym woda w klozecie!
Wywróciłem oczami.
Spojrzałem jeszcze raz na tę kruchą, delikatną postać przede mną. Blond włosy idealnie błyszczące w słońcu, które czasem wydawały się być białe, piękne zielononiebieskie tęczówki, jasna cera, pełne różowe usta, kilka piegów na nosie, wysoka mniej więcej na metr sześćdziesiąt. Niby wiedziałem, co siedziało w jej duszy, w jej umyśle, w jej sercu, a jednak za każdym razem ta dziewczyna mnie fascynowała.
Tylko jeden problem...
Utknąłem we friendzone.
- Gdyby tak rzeczywiście było, to słyszałbym coś - burknąłem.
Szturchnęła mnie w ramię. Napój pobrudził moją śnieżnobiałą koszulkę. Spojrzałem to na plamy, to na Kasię, obnażając zęby w chytrym uśmiechu.
- Żono, teraz wypierzesz mi ubranie - wymruczałem radośnie.
- W twoich snach! Co ja, służąca? - pokazała mi język.
- Też cię kocham!
Zrobiłem z ust dzióbek i zmniejszyłem odległość nas dzielącą, która i tak nie była za wielka, pochyliłem się nad nią, a nasze czoła się stykały.
- A ja ciebie nie! - odepchnęła mnie mocno od siebie, a ja się zachwiałem i upadłem tyłkiem na podłogę.
Nawet nie poczułem bólu. Szybko wstałem, otrzepałem się z kurzu, a moja twarz wykrzywiła się w grymasie, który był mieszanką złości, pożądania i rozbawienia.
- A więc lubisz grać ostro? - z mojego gardła wyrwał się pomruk dzikiego zwierza.
- Błagam, Max, nie rób z siebie idioty - mówiąc to dosłownie zwijała się ze śmiechu.
- Ależ, kochanie, ja dopiero zaczynam!
Rozejrzałem się trochę wokół. Było pusto, oprócz nas nie było żadnej żywej duszy. Nagle wielkie drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem. Stała w nich ruda dziewczyna, na nosie miała okulary, a na jej policzkach zauważyłem multum piegów. Nie powinna być większa od Kasi, była niziutka... Taka urocza...
Nie mogła nas nie zauważyć, w końcu hałasowaliśmy gorzej od stada małp podczas polowania na banany.
Posłała nam nieśmiały uśmiech i zamachała ręką.
- O tym do cholery chciałam ci powiedzieć! - Kasia ze złości zrobiła się czerwona jak burak. - Mamy nową koleżankę w klasie.
Usłyszałem cichy plask. Odwróciłem się do mojej przyjaciółki, która strzeliła face-palm'a. Zaśmiałem się tak głośno, aż echo niosło się po cichym korytarzu.
Poczułem czyjąś rękę na moim ramieniu. Odskoczyłem.
- Mógłbyś mi pokazać, gdzie jest gabinet dyrektorki? - ruda wyszeptała te pytanie do mojego ucha baaardzooo kuszącym głosem.
Nie mogłem nic powiedzieć, słowa ugrzęzły mi w gardle. Przełknąłem głośno ślinę odwracając się do niej. Wpartywałem się jak zahipnotyzowany w jej piękne piwne oczy.
- Ja... N-no taaak... P-pewnie... - wyjąkałem.
Spojrzałem szybko na Kasię.
- Na następnej przerwie spotkamy się na zajezdni, ok? - rzuciłem szybko.
Zacząłem wchodzić na górę po schodach, dopiero wtedy usłyszałem cichą odpowiedź "Tak, jasne".
Poczułem, jak nowa koleżanka złapała mnie za rękę i splotła nasze palce. Na mojej twarzy pojawił się delikatny rumieniec.

***

- To tutaj - powiedziałem, gdy stanęliśmy przy dębowych drzwiach z plakietką "sekretariat".
- Dziękuję - odrzekła cicho i pocałowała mnie w policzek. Stanąłem nieruchomo jak wbity w ziemię.
Pocałowała mnie... Pocałowała...
Położyłem dłoń na tym poliku, a dziewczyna weszła do pomieszczenia.
Wtedy rozniósł się dzwonek.
Kompletnie straciłem kontakt z rzeczywistością.
Max, musisz się ogarnąć! Chciałeś być niezauważalny, zapomniałeś?! - krzyczałem na siebie w myślach.
Dobra, jaką miałem mieć lekcję? Chemię? Polski? Historię?
GODZINA WYCHOWAWCZA!
Musiałem się spieszyć, nasza wychowawczyni nienawidzi, gdy ktoś się spóźnia.
Pobiegłem szybciej od błyskawicy w stronę sali numer trzydzieści dwa. Zdecydowanym ruchem złapałem za klamkę i otworzyłem drzwi. Moim oczom ukazała się wściekła pani Regina.
- Znowu się spóźniłeś!
- Przepraszam... - wymruczałem cicho.
Usłyszałem wesoły chichot. Odwróciłem głowę, a tam Kasia śmiała się ze mnie.
- Siadaj!
Podszedłem powoli do mojej ostatniej ławki w rzędzie pod oknem. Nie miałem nikogo przy stoliku, byłem sam, nie chciałem towarzystwa innego, niż te Kasi, ale ona siedziała z Anią.
Zająłem swoje miejsce i zacząłem wgapiać się przez okno w drzewa, ptaki, spacerujących ludzi, niektórzy z nich trzymali się za ręce, niektórzy byli sami. Tak jak ja...

I pierwszy rozdział już dodany 😘 Co sądzicie? 😍
Może gwiazdka? Jakiś motywujący komentarz? 😘💪 Następny rozdział za 10 wyświetleń 😘❤

Miłość Nie WybieraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz