17. Chmury

455 23 4
                                    

Gdy tylko lekarze z karetki pogotowia stwierdzili zgon, coś we mnie pękło. Może serce?
Nie, ono umarło wraz z nią.
Minęło kilka dni, a ja dalej nie potrafiłem się pozbierać.
Do drzewa, na którym powiesiła się Kasia, została przyczepiona kartka. Czytałem ją ze sto razy, a ja dalej się czułem, jak za pierwszym.

"Pewnie teraz zadajecie sobie pytania typu: Dlaczego to zrobiła? Czy było jej aż tak źle?
Tak, było. Każdego dnia oddychało mi się coraz gorzej, przez jednego chłopaka.
Max.
On myśli, że zauroczyłam się w nim, gdy uratował mnie przed Tomkiem. A tak naprawdę kochałam go już od bodajże dwóch lat. A nie mogłam mu powiedzieć. Pomyślałby, że jestem idiotką. Daję mu kosza, a potem sama wyznaję mu miłość.
Mam nadzieję, że nikt mnie nie znajdzie. Nikt i tak nie zatęskni, ani nie będzie nikomu mnie żal.
Ale obiecałam kiedyś niektórym osobom, że ich nigdy nie opuszczę. I słowa dotrzymam. Będę przy Was duchem, niczym Anioł Stróż.
~ Kasia.
PS. Przepraszam..."

Udawałem, że wszystko było w porządku, że śmierć mojej przyjaciółki mnie nie ruszyła, choć tak naprawdę to niszczyło mnie od środka. Uśmiechałem się i taką prostą sztuczką oszukiwałem otoczenie.
Usiadłem na ławce obok jej grobu, gdy na niebie migotało multum gwiazd.
Zerknąłem na czarno-białe zdjęcie blondynki na drewnianym krzyżu. Jej twarz była poważna, a kosmyki jej jasnych włosów opadały na czoło i zakrywały prawe oko.
- Kocham cię, kretynko... - wymruczałem bezgłośnie. - Tak cholernie mi cię brakuje.
Rozejrzałem się po cmentarzu, aby się upewnić, czy na pewno byłem sam. Poczułem piekące łzy w moich oczach.
- Pamiętasz nasz pierwszy piknik w zerówce? - uśmiechnąłem się słabo. - Gdy usmarowałaś mnie zieloną galaretką i śmiałaś się, że jestem kosmitą, który chce cię zjeść?
Wiatr zagwizdał mi w uszach, jakby przesyłając słowa żalu, bólu i pocieszenia.
Było mi trudno pojąć, że nigdy nie usłyszę jej anielskiego głosu, donośnego śmiechu, że nigdy nie zobaczę niebieskozielonych oczu, które często błyszczały ze szczęścia.
- Mogłem cię uratować... Czemu ja nic nie wiedziałem?! - opuściłem głowę, czując łezki płynące po policzkach. - Gdybym wcześniej wiedział, że tak to się skończy... Byłabyś dalej ze mną i śmialibyśmy się z moich głupich tekstów. Bylibyśmy szczęśliwi. Jak kiedyś. Nikt mi cię nigdy nie zastąpi...
Sięgnąłem po znicz, który kupiłem wcześniej i zapaliłem świeczkę w środku. Wgapiałem się w palący się lont, po czym położyłem szklane naczynie na nagrobku.
- Chciałbym cofnąć czas... Pewnie teraz mnie widzisz i... Nie wiem, może też tęsknisz..? Może czujesz to samo, co ja? Ból?
Wstałem z ławki i jeszcze przez dobrą chwilę wpatrywałem się w oczy dziewczyny na zdjęciu. Wyobrażałem sobie, że ona stała obok mnie i śmiała się z tego, jaki ze mnie idiota, choć prawda była o wiele bardziej okrutna.
- Będę cię odwiedzać... Codziennie o tej porze! Obiecuję...
Odszedłem. Tak po prostu, ale nie mogłem jej wyrzucić z mojej głowy. A może nie chciałem?
Przechodząc przez bramę, spojrzałem do góry na chmury nade mną.

- Na chmurkach są nasi bliscy, którzy nas opuścili i patrzą na nas z góry - powiedziałem kiedyś do Kasi, gdy jej dziadek odszedł ze świata żywych, a nie mieliśmy więcej niż siedem lat.
- Czyli na tej - wskazała na jeden puszysty obłoczek na jasnym niebie. - jest mój dziadzio?
- Tak - uśmiechnąłem się do niej. - i pewnie teraz cieszy się, że rozumiesz. On cię nigdy nie opuści, jeśli będziesz o nim pamiętać.
- Ja pamiętam! - krzyknęła wtedy i powróciła do rysowania swojej rodziny. Oczywiście na jednej takiej "wacie cukrowej" narysowała ojca swojego ojca.

Uśmiechnąłem się na tę myśl i włożyłem słuchawki w uszy. Musiałem włączyć ulubioną piosenkę Kasi "Shawn Mendes - Treat You Better". To co, że za nim nie przepadałem? Każdy jego utwór przypominał mi o niej i sprawiał, że dziewczyna dalej żyła w krainie mojej wyobraźni.
Wtedy dopiero zdałem sobie sprawę, że walnięty i zawsze wesoły Max odszedł. I nigdy nie wróci.
Rozpoczął się nowy rozdział mojego nędznego życia...

Rety... Powiem tak - jeśli ktoś nie popłakał się tak jak ja, gdy to pisałam, to:
1. Nie wyczuwa się za mocno w treść, lub
2. Ma serce z kamienia...
I tak oto kończy się ta książka, moi drodzy! Ale nie martwcie się! Nowa pokaże się już niedługo! Wyczekujcie!

Miłość Nie WybieraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz