7. Niespodzianka

392 24 102
                                    

Leżałem w swoim łóżku, czytając jakieś opowiadania na Wattpadzie (Tego się nie spodziewaliście!!! XD ~Autorka). Peeeeełnoooo tam było różnorakich książek o Miraculum. Może i czasem oglądałem odcinek czy dwa, ale nie jestem jakimś psychofanem tej kreskówki. Więc nawet nie zerkałem na opis, a co dopiero na treść.
Było nadal jasno na dworze, mimo, że na zegarze wybiła godzina dwudziesta. Niebo za oknem przybrało kolor czerwony wymieszany z pomarańczowym i fioletem.
O tej porze zwykle byłbym już u Kasi lub Madzi, ale oczywiście ciotka musiała mnie uziemić na miesiąc. Chłopaki zabrali z jej portfela sto złotych i od razu podejrzenia spadły na mnie.
Na szczęście nie zabrała mi telefonu, ale nie mogłem do nikogo napisać, pakiet darmowych SMS'ów się wyczerpał.
Tysiące wiadomości przesyłała do mnie moja nowa przyjaciółka, a ja nie mogłem na żadną odpowiedzieć, pewnie się denerwowała, może smuciła, tego nikt nie wiedział.
Gdy ostatnie promyki słońca zniknęły za horyzontem, zrobiło się nieco ciemniej. Aż w końcu zapadł zmrok.
Psy wyły do księżyca w pełni, nie pozwalając mi zasnąć. Przycisnąłem poduszkę do twarzy, jakby to miało coś dać.
Wymruczałem coś kompletnie nie do zrozumienia, jakiś bełkot, choć miałem na myśli "Ja pitole, zamknijcie japy, jutro jest sobota, ludzie chcą się wyspać".
Obróciłem się na lewy bok, twarzą do okna i "jaśkiem" w kształcie emotki z sercami zamiast oczu zakryłem ucho.
Lecz niestety nic to nie dało. Zamiast tego ten nieznośny "koncert" przerwał mój dzwonek w telefonie. 

"I'm an angel with a shotgun, shotgun, shotgun. An angel with a shotgun, shotgun, shotgun.

Get out your guns, battle's begun,
Are you a saint, or a sinner?
If loves a fight, than I shall die,
With my heart on a tigger."

W ostatniej chwili z niemałym rozleniwieniem sięgnąłem po komórkę, która leżała na szafce nocnej. Chciałem sprawdzić, kto dzwonił, ale jasność ekranu miałem ustawioną na sto procent, a w pokoju panował półmrok, więc litery przed moimi oczami zlewały się w jedno.
Przeciągnąłem zielony przycisk i wyszeptałem:
- Tutaj idiota imieniem Max, w czym mogę służyć?
W słuchawce rozległ się wesoły chichot, który rozpoznałbym zawsze i wszędzie.
Usłyszałem, że coś twardego uderzyło w moją szybę.
I jeszcze raz.
I znowu.
- Max, podejdź do okna! Teraz! - krzyknęła Magda do słuchawki.
Jęknąłem cicho i dosłownie zsunąłem się z mojego wygodnego łóżka na twardą podłogę.
Doczołgałem się do okna (w-f jednak się na coś przydał) i otworzyłem je. Otoczył mnie zimny wiatr, a ja byłem tylko w dresowych spodniach. Spojrzałem w dół, a przez nieszczęsny lęk wysokości zakręciło mi się w głowie.
Nim zdołałem się do końca obudzić, poczułem na twarzy przeszywający ból. Dostałem z jakiegoś kamienia prosto w policzek.
- Ał! - z mojego gardła wyrwał się krzyk, ale szybko ugryzłem się w język. Syknąłem.
- Sorki, Maxiu - usłyszałem melodyjny, słodki głosik z dołu, pełen współczucia, żalu i troski.
- Nie szkodzi - szepnąłem.
- Czekam przy drzwiach - usłyszałem tylko i zobaczyłem, że ruda odchodzi od mojego okna.
Skradając się na palcach, zszedłem na parter. Oczywiście nie obyło się bez tego cholernego skrzypienia w podłodze. 
Otworzyłem drzwi wejściowe. W nich stała rudowłosa z jakimś pudełkiem w rękach.
Ubrana była w biały podkoszulek, dżinsy, czarna bluza i jakieś żółte, jasne trampki. Ja natomiast stałem przed nią w samych dresowych, szarych spodniach i kapciach-królikach. Wyglądałem zupełnie jak idiota, którym z resztą byłem, jestem i będę.
Od razu na powitanie poczułem mocny uścisk kobiecych ramion na mojej szyi. Odwzajemniłem go.
- Co pani tu robi? - wyszeptałem do jej ucha.
- Chciałam się gdzieś z tobą przejść - odpowiedziała niewinnym tonem.
- Nie dziś, kochanie...
- Dlaczego?
- Dostałem karę - odparłem zniesmaczony.
Magda cmoknęła niezadowolona.
- Żaden problem... Gdzie masz pokój?
Moje oczy niemal wyszły na wierzch. Przyszła do mnie z wizytą i jeszcze chciała zostać na pewien czas.
Chwyciłem jej zmarznięte dłonie w swoje palce.
- Zaprowadzę Cię.
Spojrzałem w jej piękne tęczówki i uśmiechnąłem się ciepło.

Dziewczyna rzuciła się na moje łóżko, jakby była u siebie.
Usiadłem obok i śmiałem się z niej, gdy zakryła się kołdrą i udawała, że zasnęła.
Włożyła rękę pod poduszkę i wyciągnęła stamtąd małego, brązowego pluszaka w kształcie zająca z marchewką w łapce.
- Maxiu ma zabawkę! Jak słodko! - Zachichotała.
- Hej, oddawaj!!! - wyrwałem jej go z rąk.
Poczułem, że łza kręci mi się w oku. Opuściłem głowę, a usta wykrzywiły się w "odwrotnym uśmiechu".
- Heeej, co jest? - dziewczyna szturchnęła mnie w ramię. - To dlatego, że znalazłam twoją zabawkę?
- Nie. To jedyna pamiątka po rodzicach...
Położyła dwa palce na moim podbródku. Uniosła je, zmuszając moją osobę, abym spojrzał jej w oczy.
Odnalazłem w nich jedynie głęboki żal, jednak na twarzy malował się niepewny uśmiech.
Nim zdołałem coś powiedzieć, musnęła swoimi wargami moje usta. Nasze języki współgrały ze sobą idealnie, pasowały do siebie jak dwie krople wody.
Nie opierałem się, nawet mi się to podobało...
Przez tę chwilę byliśmy jednością, nasze ciała były jak jedno. Przysunąłem ją bliżej do siebie, poddając się pocałunkowi...

Maaaaaaaaaxioooooo, gratki stary 😎 Jakie podrywy się tam dzieją o.o
Ja: Max, tylko seksy po ślubie, ok? 😂
Max: Oliff, kyrde! Czemuuuu?! Życie mi rujnujesz 😭
Ja: Lajf isz brutal 😘
No to 20 wyświetleń + 10 gwiazdek = next ^^

Miłość Nie WybieraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz