16. Samobójstwo

313 12 0
                                    

Siadłem przy stoliku w kawiarni obok dziewczyn. Spojrzałem na pełnoletnią towarzyszkę wzrokiem, który mówił "You are fucking kidding me?". Moja przyjaciółka i kobieta oczywiście wybrały najgorszy (jak dla mnie) temat do rozmów - Shawn Mendes.
- Ja pitolę, jaki raaaak... - wymruczałem, popijając gorącą czekoladę, która była taka tylko z nazwy, ponieważ już dawno wystygła.
Rozejrzałem się wokół. Na ścianach była tapeta z ziarnami kawy. Wisiały na nich zdjęcia w złotych ramkach znanych celebrytów, którzy odwiedzali to miejsce - Margaret, Cezary Pazura, Verba, Sylwia Grzeszczak, Mariusz Pudzianowski, Lewandowski...
Stoliki i krzesła były pomalowane szarą farbą, która wyglądała, jakby została delikatnie rozmazana od ulewnego deszczu, co dawało niesamowity efekt.
- Przesadzasz - uśmiechnęła się brunetka.
- Powiesz mu? - zapytała blondynka, spoglądając w moją stronę... z żalem? - Chyba już najwyższa pora!
- Co tu się kurwa dzieje?! - wrzasnąłem, przerywając im rozmowę.
Wziąłem kolejny łyk napoju. Zerknąłem w zielone oczy kobiety, siedzącej naprzeciw mnie.
- To nie poznajesz swojej siostry?
Kaszlnąłem raz po raz, ksztusząc się. Czy ja się kurwa przesłyszałem?!
- Nie umieraj mi tu, ćwoku! -krzyknęła Kasia, klepiąc mnie w plecy. - Nie mam tyle kasy na pogrzeb! A na pewno cię nie zmartwychwstanę!
Wpatrywałem się z wytrzeszczonymi oczami na moją "siostrę", otwierając usta jak ryba wyjęta z wody. Traciłem oddech, to wszystko to dla mnie za dużo.
- On pamięta, jak się oddycha? - mruknęła ciemnowłosa, zwijając się ze śmiechu.
- TO JA MAM KURWA SIOSTRĘ?! - wrzasnąłem w stronę dziewczyn.
- Od urodzenia? - mruknęła brunetka.
- Dlaczego nigdy o Tobie nie wiedziałem? - zacząłem siorbać napój przez słomkę i to dość głośno, co nieco denerwowało osoby wokół.
Przedstawicielka płci pięknej przygryzała dolną wargę, myśląc o wszystkich za i przeciw.
Jezu, czy każdy musi coś ukrywać?
- Trafiłam do poprawczaka, zanim się narodziłeś - zamilkła na chwilę, aby wyszukać jakiejś reakcji na mojej twarzy. - Zabiłam takiego jednego idiotę, który zranił moją przyjaciółkę. A ta, gdy się o tym dowiedziała, zerwała ze mną jakikolwiek kontakt i mnie wsypała. Ja jej pomogłam, a ona wbiła mi nóż w plecy!
Otworzyłem japę na całą szerokość i z impetem uderzyłem czołem o blat stołu. Bolało, ale zaskoczenie eliminowało jakikolwiek ból.
Miałem siostrę... Moja rodzina jeszcze nie umarła...

***

Wróciłem do domu sam. Kasia miała jeszcze jakąś sprawę do załatwienia, a Sylwia (moja siostra) musiała spotkać się z moim szwagrem.
Zmęczony jak cholera ułożyłem się na łóżku i zakryłem się szczelnie kołdrą. Wokół panowała głucha cisza, jakby wszystko już dawno umarło i na świecie nie było żadnej istoty żywej. Nawet swojego serca nie słyszałem. Sięgnąłem po telefon, chcąc napisać coś do mojej przyjaciółki.

Madzia 😘: Czemu nie rozmawiasz ze mną? ;-;
Madzia 😘: To nie jest fajne ;-;
Madzia 😘: Czy coś się stało? Mogę Ci jakoś pomóc?
Madzia 😘: Jejku, martwię się...

Oczywiście, ja chciałem o niej zapomnieć, a ta ładowała się z brudnymi butami w moje życie.
Postanowiłem, że nie będę odpisywał, bo po co?
Moje myśli krążyły wokół Kasi. Dlaczego wcześniej nie zauważyłem, że była nie w sosie? Mimo, że cały czas jej oczy były szkliste, a głos jej się łamał?
Może byłem tak zadowolony pierwszym spotkaniem ze starszą siostrą, że nie widziałem niczego poza nią?
Oczywiście jak na złość, mój telefon zaczął dzwonić niczym opętany.
- Tak? - wymruczałem nie do końca przytomny ze zmęczenia.
- Chcę się tylko pożegnać... - odparła osoba po drugiej stronie.
- Kasia, cholera, o czym ty gadasz?!
- Umieram, Max - starała się udawać szczęśliwą, choć tak na prawdę taka nie była.
- Gdzie jesteś?
- Zaraz będę w niebie, nie musisz się martwić.
- Cholera, gdzie jesteś?! - powtórzyłem pytanie, zdenerwowany, a jednocześnie przerażony.
- Żegnaj, Max.
Jedyne, co usłyszałem później, to jedno piknięcie, co oznaczało, że połączenie zostało zakończone...

***

I tak słuch o Kasi zaginął...
Byłem w jej domu, u jej przyjaciół, nikt nic nie wiedział. Jedyne, co powiedziała mi jej mama, to "Poszła na spacer".
- Musimy ją znaleźć! - wrzasnąłem do Daniela, jej starszego brata, z którym przeszukiwaliśmy las.
- Szukamy jej już od godziny, a jeśli ona...
- Nawet tak nie myśl! Ona MUSI się znaleźć.
Wieczorny chłód przeszywał moją kurtkę. Zęby mi zgrzytały, a ja ignorowałem WSZYSTKO. W moich myślach ciągle słyszałem tylko jedno zdanie "Zaraz będę w niebie, nie musisz się martwić".
Włączyłem latarkę, którą trzymałem w trzęsącej się dłoni.
Oboje traciliśmy już nadzieję, że dziewczyna wróci cała i zdrowa do domu...
- Max! To ona!
Podniosłem wzrok z moich butów i obdażyłem nim chłopaka. Biegł do jakiegoś rosłego drzewa. Widziałem jakąś sylwetkę w mroku. Blondynka, wisiała na sznurze, który miała przywiązany do szyi.
Poczułem, że w moich oczach pokazały się pierwsze słone krople.
Jednym cięciem noża Daniel rozciął materiał, po czym pochwycił tę osobę w swoje ramiona.
Oświeciłem ich twarze, dopiero wtedy rysy twarzy dziewczyny były bardziej widoczne...
- Kasia... - wydusiłem przez łzy, podbiegając bliżej.
Jej starszy brat padł na kolana i ułożył ją delikatnie na mchu. Jego ucho zawisło nad jej ustami. Ja natomiast złapałem za nadgarstek, starając się znaleźć puls. Nic. Zero.
- Cholera, nie oddycha! - krzyknął chłopak.
Zaczął robić jej masaż serca, choć ja wiedziałem, że to na nic...

Coraz bliżej końca ❤ Wiem, że smutne, ale cóż... ;-; Już za kilka dni pokaże się ostatni rozdział tej książki, cieszycie się? 😘❤

Miłość Nie WybieraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz