9. Sekretna paczka

367 19 2
                                    

Poniedziałek, godzina 6:00:
Jak zwykle obudziłem się wcześnie rano, aby przyszykować się do wyjścia do szkoły.
Powieki miałem ciężkie, ciało wręcz błagało, było jak z ołowiu, miałem ochotę rzucić się na łóżko, zatopić się w kołdrę i nie wychodzić stamtąd przez cały okropny poniedziałek.
Niby moje urodziny, ale jednak nie czułem tej "magii". Bo po co mi ona, skoro moje życie legło w gruzach?
Nie miałem za bardzo ochoty na godzinne wybieranie stroju, więc łapałem byle jakie części garderoby.
W niecałe pięć minut byłem już ubrany, więc wziąłem grzebień i starałem się pozbyć kołtunów, jakie powstały w nocy.
Była to dość żmudna praca i bardzo... bolesna, ale musiałem. Przecież nie wyszedłbym z domu z włosami stojącymi na wszystkie strony świata!
Gdy moje kłaki wyglądały, jakby je krowa liznęła, sięgnąłem po telefon i wpisałem hasło. Żadnej nowej wiadomości na Messengerze, nawet Magda nie napisała, co było dziwne.
Kliknąłem bez zastanowienia na rozmowę z Kasią i zanim zdążyłem się rozmyślić, wysłałem te kilka zdań, które tak cisnęły mi się na usta.

Ja: Możesz mnie niewawidzić. Możesz wykrzyczeć do mnie, że nie chcesz mnie znać. Możesz wszystko, a ja wszystko to, co powiesz, potraktuję jak polecenie księżniczki, której rozkazów się nie kwestionuje. Każde uczucie, nawet te najgorsze, jak smutek, żal, tęsknota schowam za dnia w mej duszy, lecz po czasie pozwolę im odpłynąć ze łzami, gdy za oknem będzie tylko nocny, ciemny płaszcz nieba. Wszystko dla Ciebie, my princess...

"Wyświetlono: 6:11"

Pozostało mi czekać na odpowiedź, choć nie liczyłem, że odpisze. Chciałem tylko, żeby wiedziała, co drzemało w mym sercu.
Od razu na "dzień dobry" była kłótnia z "ciotka i spółka". No oczywiście, bez tego by nie wytrzymali. Bez dręczenia mnie. Milczałem cały czas, gdy kuzyni dawali kolejne argumenty za tym, aby mój areszt został przedłużony. Lecz ciocia się sprzeciwiła. Z resztą cały czas była dla mnie dziwnie miła. Chyba pierwszy i ostatni raz. Ale dlaczego?
Szybko zjadłem naleśniki z serem, które były na śniadanie i pędem puściłem się do pokoju.
Usłyszałem ryk silnika od motoru. Dzwonek w telefonie, miałem jakieś nowe powiadomienie z Facebook'a.

"Strona NieJestemNiezniszczalna, którą lubisz, właśnie opublikowała coś pierwszy raz od dłuższego czasu." (Na pewno teraz każdy wchodzi na fb i szuka tej strony XD ~Autorka)

NieJestemNiezniszczalna z: Maksymilian Wójcikowski
Dziś Twoje urodziny. Nie mogę Ci podarować zbyt wiele. Żadnych kosztowności, życzeń, czy czułych gestów. Na nie się nie zdobędę, nawet uśmiech to dla mnie teraz za dużo. Lecz mam dla Ciebie najlepszy prezent, który mam nadzieję, że poprawi Ci nastrój. Odejdę z Twojego życia. Zbyt wiele bólu w niego wniosłam. Dlatego z niego wyjdę i zostawię miejsce dla innych, którzy skleją Twoje złamane serce. Wszystkiego najlepszego...
#Nieznana

Otworzyłem szeroko oczy i usta ze zdumienia. Kasia pamiętała. Jednak część mnie cierpiała, że chciała odejść.
Ja i tak bym jej nie pozwolił...
Postanowiłem napisać komentarz.

"Maksymilian Wójcikowski
Kasia, najlepszy prezent? Chyba raczej kara 😭"

"NieJestemNiezniszczalna odpowiedział(a) na Twój komentarz."

"NieJestemNiezniszczalna
Tak będzie najlepiej dla Ciebie, Max..."

Usłyszałem pukanie do drzwi i łagodny kobiecy głos.
- Maxio, mogę wejść?
- Otwarte! - wydarłem się trochę niepotrzebnie.
Do pokoju weszła moja ciocia, zmęczona jak po maratonie na trzydzieści kilometrów. W rękach trzymała małe pudełko owinięte błękitnym papierem w małe czerwone samochody wyścigowe. Kurwa, ja kończę pięć czy piętnaście lat? Pomyślałem nieco rozbawiony, że w ogóle ktoś o mnie pamiętał. Uśmiechnąłem się do niej ciepło.
- W prawdzie miałam z tym zaczekać jeszcze trzy lata... - zaczęła. - Ale myślę, że to ci się przyda już teraz...
Spoglądałem to na twarz ciotki to na paczkę. Nie byłem do końca pewny, czy to nie kolejny żart bliźniaków.
Ułożyła w moich dłoniach podarek wielkości pudełka na telefon. Ale to przecież nie mogło być to.
Złapałem opuszkami palców za żółtą wstążkę, chciałem to otworzyć i rozwiać moje wątpliwości, zaspokoić ciekawość, ale ujrzałem na prezencie małą karteczkę, przyklejoną taśmą klejącą.

"Otworzyć o godzinie 21:42 w 18-ste urodziny Maxa."

Dokładna godzina moich narodzin. Dziwne...
Włożyłem opakowanie do jednej z szuflad w komodzie. Ciekawość, co było w środku, pożerała mnie od środka.
- Kochanie, przepraszam, że zwykle tak Cię traktowaliśmy... - wypowiedziała te słowa ze stoickim spokojem. - Zapomnieliśmy kompletnie o tym, że jesteś częścią naszej rodziny...
Podeszła do mnie i objęła mnie z matczyną czułością.
- Zobaczysz, zmienię się... - ucałowała mój polik.
Odsunęła się ode mnie o parę kroków i stała tak z nieśmiałym uśmiechem na ustach. Szukała reakcji w moich oczach.
- Dziękuję... - szepnąłem i spojrzałem na zegarek. Za pół godziny zaczynała się pierwsza lekcja. - Przepraszam ciociu, śpieszę się!
Szybko złapałem plecak i wybiegłem na podwórze. Dopiero wtedy dotarło do mnie, jak wyglądałem. Biały sweter i czarne rurki. Po prostu jak pedałek...
No trudno... Powiedziałem w myślach i ruszyłem pędem do szkoły.

Heeeeloooł maj frend ;3 ❤ Jak myślicie, co Maksymilian dostał? 😎 Bo ja nie mam za bardzo pomysłu, co to XD Podsuńcie mi swoje idee 😘
35 wyświetleń + 15 gwiazdek = next

Miłość Nie WybieraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz