5

603 69 18
                                    

Wyszłam z jaskini. Ale nikogo nie widziałam. Żadnych potworów.

Nie odzywałam się , żeby mnie nikt nie usłyszał. Starałam się też głośno nie oddychać co było trudne patrząc na to, że bardzo się bałam.

Ruszyłam przed siebie powolnym krokiem rozglądać się na boki.

Serce łomotało mi jak nie wiem. Muszę się uspokoić. Spokojnie. Spokojnie.

Oglądałam się za siebie i ujrzałam tam tego pająka. Jejku myślałam, że na zawał padnę.

Stałam nieruchomo. Ze strachu nie mogłam się ruszyć. Wstrzymała powietrze kiedy potwór zaczął iść w moją stronę.

Zamknęłam oczy gotowa na śmierć, ale nic takie się nie stało.

Zdziwiona tym faktem otworzyłam oczy. Pająk przeszedł prosto nade mną.

Myślałam, że serce mi wyskoczy.

Ruszyłam się dopiero kiedy straciłam go z oczu.

Nie chce drugi raz tego samego przeżywać.

Ruszyłam dalej. Nigdzie nie mogłam znaleźć moich towarzyszy.

Szłam i szłam. Mijałam jedno drzewo potem następne i jeszcze jedno. Czekaj to chyba już widziałam. Nie może mi się zdawało, przecież wszystkie są takie same.

Kiedy traciłam nadzieję na odnalezienie kogokolwiek usłyszałam jakieś głosy.

Ruszyłam w ich stronę. Przed sobą ujrzałam Renesme i Jacoba.

-Znalazłem ją.- Powiedział kiedy mnie zobaczył.

Ni stąd koło mnie pojawił się Uner.
No to jesteśmy w komplecie.

-Co się stało?- Zapytałam Renesme.

-Kiedy biegliśmy potknęłam się i te potwory mnie dopadły, gdzieś mnie zaczęły ciągnąć, ale udało mi się jakoś uciec, dobiegłam aż tutaj.- Powiedziała.

Jacob dziwnie się na nią patrzył, jakby coś podejrzewał.

-Musimy iść dalej tutaj nie jest bezpiecznie.- Powiedział Jacob.

Wszyscy się z nim zgodziliśmy.

Ruszyliśmy przed siebie najpierw patrząc na mapę.

Chciałambym mieć już to wszystko za sobą. Ale niestety czasu nie przyspieszę.

Musiałam być teraz czujna. I dowiedzieć się kto jest zdrajcą.

Kiedy zaczęło robić się ciemniej zrobiliśmy ognisko i usiedliśmy przy nim.

Byliśmy już bardzo daleko od niebezpieczeństwa, a przynajmniej tak mi się wydaje.

Oczami osoby trzeciej:

Czwórka wędrowców siedziała przy ognisku. Nikt z nich się nie odzywał. Tylko cichy szum wiatru było teraz słychać.

Wszyscy byli zmęczeni podróżą. I chcieli jak najszybciej ją zakończyć. Oprócz jednej osoby.

Ta osoba miała plan, który musiała zrealizować. Ale przeszkadzało jej w tym dwoje osób. I musiała ich jakoś zlikwidować. Niestety pająki ich nie złapały, więc musi wymyślić jakiś inny plan. Coś co będzie niezawodne.

Na razie musiała zaczekać i wzbudzić większe zaufanie blądynki, która nawet nie spodziewa się co ją czeka jak dojdzie na miejsce. Bo kiedy wszystkie plany zawiodą zostaje plan , który czeka ich na końcu drogi.

Mimo strachu wszyscy zasypiają.
Nie wiedzą, że do nich zbliża się kolejne niebezpieczeństwo, które jest dużo gorsze od pająków.

Coś czego nie można zabić.

To biały wędrowca.

..............

I jak rozdział?

Wiem długo nic nie wstawiałam. Ale w końcu się Wzięłam za siebie.

I jest następny rozdział 😀😀

Mam nadzieję, że się podoba?

Następny nie wiem kiedy, ale może uda mi się jak najszybciej napisać?

Kiedy macie ferie? Ja niestety pod koniec lutego dopiero 😭😭😭😢😢😢

Do następnego.

Odzyskać to co utraconeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz