***Set
Po tym, jak wyszedłem od Charlotty, udałem się na siłownię. Byłem wściekły i musiałem odreagować, a najlepszym sposobem był wysiłek fizyczny, więc nie mówiąc nic udałem się właśnie tam.
Nie wiem, ile waliłem w worek treningowy czy skakałem na skakance, ale pot lał się ze mnie niemiłosiernie, złapałem lekkiej zadyszki. Nie zwracałem uwagi na mężczyzn, którzy przychodzili i odchodzili. Byli mi zupełnie obojętni. Nie reagowałem, gdy ktoś mówił do mnie „Witaj, Alfo" i kiwali do mnie głowami.
Przestałem dopiero, kiedy poczułem czyjąś rękę na ramieniu.
- Set! - ktoś wykrzyknął moje imię. Zorientowałem się, że na pewno już któryś raz z kolei.
Oderwałem się od worka i spojrzałem na mojego przyjaciela z dzieciństwa i Betę - Emila. Był nieco niższy ode mnie o brązowej czuprynie i niebieskich oczach. Jak każdy z wilkołaków miał wysportowaną sylwetkę.
Spojrzałem mu w oczy.
- Set, co ty odwalasz? - spytał wreszcie.
- Ćwiczę, nie widać?
- Ćwiczysz? Chyba wpadłeś w jakiś trans. Od pięciu minut cię wołam i próbuję coś do siebie powiedzieć, ale ty jak zaczarowany walisz w ten worek, jakby to był twój najgorszy wróg.
Spojrzałem na niego, a następnie na worek. Chyba miał rację. Za bardzo się wczułem. Westchnąłem i przeczesałem palcami włosy, odgarniając je z czoła.
- A więc co chciałeś?
- Porozmawiać.
- Rozmawiamy.
- Set, to nie jest śmieszne. Nie masz zamiaru mi czegoś powiedzieć? - mężczyzna zaplótł ręce na piersi i patrzył na mnie z wyrzutem. Nie wiedziałem, o co mu chodzi.
- O czym ty mówisz?
- O pewnej dziewczynie, która niespodziewanie znalazła się w naszym domu - odpowiedział z wyrzutem.
- Aa... O tym mówisz - podrapałem się po karku, a coś we mnie uderzyło. - Zaraz, ale skąd ty o niej wiesz?
Zmarszczyłem brwi. Przecież była w pokoju, na piętrze! Nawet on nie miał prawa wchodzić na moje piętro, jedynie w nagłych sytuacjach, a takowej właśnie nie było.
- Marry ją spotkała na piętrze.
- Na piętrze?! - zezłościłem się. - Jakim, kurwa, sposobem ona znalazła się na piętrze, skoro jest na wózku?!
Położyłem rękę na ramieniu Emila i mocno popchałem go na bok, aby się odsunął. Mężczyzna nie protestował i nie opierał się. Ominąłem go i szybkim krokiem udałem się na piętro, gdzie rzekomo jest moja przeznaczona. Nie przejmowałem się tym, że miałem na sobie jedynie spodenki i że jestem cały spocony. Jeżeli coś jej się stało, albo ktoś bez mojego pozwolenia pomógł jej zejść, to nie ręczę za siebie.
Szedłem wzdłuż piętra. Już z połowy do mojego ucha doszły damskie głosy i śmiechy. Bez problemu rozpoznałem głos Lotte. Jej zapach rozprzestrzeniał się na całym korytarzu. Ryknąłem głośniej. Wreszcie dotarłem na sam koniec, gdzie znajdował się mini salonik. Siedziała tam Marry i Lotte. Moja mate siedziała do mnie tyłem. Widząc przerażone spojrzenie jej towarzyszki, sama się odwróciła i spojrzała na mnie.
Widziałem, jak jej uśmiech blednie. Zaczęła uważnie skanować całe moje ciało. Jej wzrok zatrzymał się na mojej umięśnionej, lśniącej od potu klacie. Przełknęła głośno ślinę. Chyba nie zdawała sobie sprawy, że ją słyszymy. Słyszałem jak serce niesamowicie szybko zaczęło jej bić. Uśmiechnąłem się w duchu.
Mimo to na mojej twarzy wciąż gościł gniew. Nie miała prawa wychodzić z mojego pokoju!
- Co ty tutaj robisz?! Miałaś siedzieć w pokoju!
Dziewczyna wzdrygnęła się, widocznie mój głos wyrwał ją z zamyślenia.
- Nie jestem królikiem, którego można trzymać w klatce - oznajmiła spokojnie, hardo na mnie patrząc.
- Wiem, ale nie wolno wychodzić ci z pokoju bez mojego pozwolenia - zacząłem się uspokajać.
- Niby dlaczego?
- Bo może stać ci się krzywda! Ten budynek ma wszędzie schody! Możesz się zranić - kucnąłem przed nią, dzięki czemu nasze twarze były na równej wysokości. Położyłem dłoń na jej policzku, przez co nabrała gwałtownie powietrza, ale nic więcej nie zrobiła. - Wszystko, co robię, jest dla twojego dobra, skarbie - starałem się mówić jak najczulej, aby uwierzyła w mojej słowa.
Charlotta jednak miała inne plany. Zepchnęła moją dłoń ze swojej twarzy i spojrzała na mnie wojowniczo, ale w głębi jej oczu widziałem strach.
- Kim ty, do cholery, jesteś? Zobaczyłeś mnie raz. Raz! I wziąłeś mnie do swojego domu, mówiąc, że nie mogę wrócić do siebie, bo tego nie zrozumiem. O co tutaj chodzi?! - widziałem w jej oczach istną panikę. Muszę jej wyjawić prawdę.
- Cóż, to sprawa między wami, więc my się ulotnimy.
Marry wstała, złapał za rękę Emila i razem poszli do swojego pokoju, który znajdował się niedaleko. Westchnąłem ciężko. Czeka mnie długa rozmowa z nią i raczej nie będzie tak kolorowo.
- Chodźmy do pokoju, tam ci wszystko wyjaśnię.
- Nie, wyjaśnij mi to tutaj, teraz - ponaglała.
- Dobra, jak chcesz.
Ominąłem ją i siadłem na jednym z foteli. Charlotta odwróciła się w moim kierunku i spojrzała wyczekująco. Nabrałem powietrza.
- To co usłyszysz, jest prawdą. Udowodnię ci to, kiedy skończę mówić.
- No więc mów.
- Nie przerywaj. Miejsce, w którym jesteś, nazywa się Domem Głównym. Można powiedzieć, że to centrum życia naszego świata. Mamy tutaj swoją własną hierarchię. Najwyżej jest Alfa i jego partnerka, czyli Luna. Potem są Bety, Delty i Omegi. Te ostatnie tą najsłabsze. Ja jestem Alfą, a ty jesteś moją mate, czyli bratnia duszą.
- Bratnim... czym? - przekrzywiła głowę, ale od dłuższego czasu po jej minie wnioskuję, że nic nie ogarnia.
- Bratnia dusza, to jakby ktoś ci przeznaczony od chwili, kiedy się urodziłeś. Odnalezienie połowy swojej duszy, której podświadomie się zawsze szuka. U ludzi to jest miłości i przychodzi dopiero z biegiem czasu, ale u nas występuje od pierwszego wejrzenia.
- Czekaj, co masz na myśli mówiąc, że u „ludzi wygląda to tak, a u was tak". A ty niby kto? Kosmita?
- Wilkołak.
Patrzyła na mnie, jakby nie zrozumiała, co powiedziałem. W sumie się nie dziwię.
- Co ty mi za kity wciskasz? Wilkołaki nie istnieją! Tak samo jak wampiry, wróżki i elfy - westchnęła ciężko, po czym odwróciła się do mnie tyłem i zaczęłam odjeżdżać.
Warknąłem w jej stronę.
- Udowodnię ci - powiedziałem.
Charlotta zatrzymała się i spojrzała na mnie z kpiną. Nie powiem, zezłościłem się. Jej lekceważenie całej sprawy działało mi na nerwy.
Wstałem.

CZYTASZ
Dam radę uciec
WerewolfCharlotte jest inwalidką. Jak była mała w wypadku samochodowym strąciła czucie w nogach i porusza się na wózku. Jadąc przez park, zostaje zaczepiona przez czwórkę mężczyzn, którzy chcą od niej nie wiadomo czego. Niespodziewanie pojawia się ON - przy...