Zielonowłosy, gdy tylko dolecieli na dach jakiejś starej fabryki, kazał zostać swoim ludziom na zewnątrz, a następnie udał się do wnętrza budynku wraz z dziewczyną.
W środku unosił się odór zdechłych zwierząt, ściany i wszystkie przedmioty pokryte były grubą warstwą kurzu i pajęczyn... Z pewnością to miejsce nie należało do najpiękniejszych, ale jego aura wręcz zatrzymywała ludzi w środku.
Klaun podszedł wraz z blondynką do krawędzi kładki po której się poruszali, po czym wyszczerzył się oczekując jakiejkolwiek reakcji z jej strony. Dość długo jej oczy skierowane były w tamtym kierunku, ale gdy się odwróciła; nawet nie spojrzała na Joker'a, tylko ruszyła w stronę drzwi.
- Boisz się, słonko?
Jego głos ją zatrzymał. Nabrała więcej powietrza do płuc, a gdy była pewna, że opanowała wybuch, odwróciła się w jego stronę z fałszywym uśmiechem. Podeszła do niego i dźgnęła go palcem w tors.
- Jak pragniesz mojej śmierci, to było to zrobić wcześniej przy użyciu jakiejś broni. Myślisz, że skoczę do tego z własnej woli? Chyba coś ci się pomieszało w tej twojej szalonej główce, panie Joker. - Emily prychnęła ponownie spoglądając w dół.
Nie mogła logicznie wytłumaczyć tego, co czuła. Czy był to strach, czy może coś innego... Z pewnością nie odznaczała się aż taką głupotą, by zrobić coś takiego. Przecież to jakieś chemikalia! Co jeśli wyleczy białaczkę, ale zostanie jakoś oszpecona? O, nie, nie, nie... To jak samobójstwo.
- Chcę twojego dobra, ślicznotko. Pragnę byś wyzdrowiała, bo i ty tylko tego chcesz...
Znów wyjrzała, lecz teraz nie była zbytnio ostrożna, co poskutkowało utratą równowagi. Dziewczyna nie zdążyła krzyknąć, gdyż musiała nabrać powietrza, ponieważ jasna maź była coraz bliżej. W umyśle dziewiętnastolatki zapaliła się czerwona lampka z komunikatem; "Nie umiesz pływać!"
Zanurzyła się - piszcząc. Dziwna substancja wypalała skórę, która zaczęła okropnie piec. Czuła ból nawet w końcówkach włosów. Mimo że nie potrafiła pływać - nie zamierzała zostać w tym gównie ani sekundy dłużej. Poruszyła z oporem dłońmi; brakowało jeszcze kilku milimetrów, aby wydostać się na powierzchnię.
- Zabiję cię! - krzyknęła, gdy mogła już swobodnie oddychać.
Podciągnęła się, by złapać wystający kawałek drabinki. Cała pokryta była turkusowo-liliową cieczą, która spływała z niej bez przerwy. Zauważyła tylko jak jej ubrania zostały poprzypalane, i z początku była przekonana, że tylko to zostało poddane działaniom chemikaliów. Zeszła na dół gdzie czekał już mężczyzna.
- Pięknie! Już myślałem, że będę musiał po ciebie wchodzić, a jakoś nie wyobrażam sobie dzisiaj nurkowania w tych odpadkach. - zachichotał, lecz przerwał, gdy otwarta dłoń jasnowłosej trafiła go w policzek.
- To przez ciebie! Mogłam się utopić... - przerwała, patrząc w osłupieniu na swoją dłoń, która stała się jeszcze bledsza niż wcześniej; była biała niczym kartka papieru - Joker? Coś ty mi zrobił?
- Ulepszyłem cię, naprawiłem. Teraz jesteś odporna na działanie natury; nie zestarzejesz się tak szybko, i w dodatku śmiertelne choroby cię nie dotyczą. - uderzenie Em nie zrobiło na nim największego wrażenia; wciąż się szczerzył i nie wyglądał aby miał jej to za złe.
Analizowała każde wypowiedziane przez niego słowo. Faktycznie czuła się silniejsza i nic jej nie bolało; no może oprócz rąk, które strasznie obciążyła by wydostać się z "kotła". Zakryła twarz dłońmi, po czym westchnęła głośno.
CZYTASZ
Doctor Joker
FanfictionEmily Roberts to dziewiętnastoletnia dziewczyna, która ponownie zmaga się z okropną chorobą - białaczką. Jej lekarzem znów jest roztrzepany i wiecznie wesoły doktor Kerr. Dziewczyna odmawia wszelkiego leczenia, gdy dowiaduję się o prawdopodobnej śmi...