Rozdział VII.

1.3K 110 14
                                    

Em strasznie spodobało się towarzystwo Frost'a. Jak to mówią - pierwsze wrażenie jest najważniejsze - więc pewnie dlatego dziewczyna nie darzyła go sympatią, lecz teraz zdecydowanie zmieniła zdanie. Mężczyzna okazał się naprawdę spoko, dzięki czemu nie zauważyli, kiedy z godziny dwunastej, zrobiła się godzina dwudziesta. 

- Mam się bać? - spytała, gdy ciemnowłosy wciąż spoglądał na telefon, licząc minuty spóźnienia. 

- Możesz zacząć - samochód gwałtownie zahamował - Joker nie lubi spóźnień. 

Przyjaciel zielonowłosego wysiadł z auta, a następnie otworzył drzwi Emily, nim ta zdążyła zareagować. Poczekała na niego, kiedy brał jej zakupy z bagażnika, po czym z uśmiechem ruszyła ku drzwiom u jego boku. Musiała przyznać, że ten facet miał w sobie ogromne pokłady cierpliwości. Gdy ona krążyła po centrum, od sklepu do sklepu - on wiernie podążał za nią. Siedział przed przymierzalniami, skazany na ciągłe ocenianie ubioru dziewiętnastolatki, a na samym końcu w wesołej atmosferze poszli do jakiegoś fast food'a. Teraz nie dziwiła się klaunowi, dlaczego lubi tego ponuraka. Z początku wydawał się jej nudny, ale już po kilkuminutowej jeździe samochodem - przekonała się, że pozory mylą.

- Kogo moje oczy widzą? - usłyszeli głos Joker'a, dobiegający z ciemnego kąta klubu. 

Roberts wiedziała, że trochę przesadzili, bo godzina spóźnienia to sporo, ale nie trzeba od razu atakować ludzi morderczym spojrzeniem. Westchnęła, stając przy barierce od schodów. Uważała, że Król Gotham strasznie dramatyzuje, bo w sumie ta impreza miała być dla niej, ale jednak potulnie spuściła głowę w dół, tak jak mówił jej Frost w samochodzie; lepiej się z nim nie kłócić, jeśli chcesz wyjść z tego starcia cało. Ustalili podczas powrotu wersję wydarzeń, której mieli się trzymać za wszelką cenę. 

- Wybacz nam to karygodne zachowanie... - wyszeptała smutna, momentalnie okazując skruchę - Ale to nie nasza wina! - na nagłe podniesienie głosu blondynki, jej rozmówca zareagował śmiechem. 

- Taaak? A czyja? - jego psychopatyczny uśmiech nie robił już na dziewczynie takiego wrażenia jak na początku; teraz się go nie bała, a chciała uśmiechać się wraz z nim. 

- Jakiś idiota zastawił nam auto...

- Nie z tobą rozmawiam. - warknął w stronę Frost'a - Kontynuuj, skarbie. - ponaglił ją ruchem ręki, kiedy znacznie zmniejszał odległość między nimi. 

- Poszliśmy do centrum, a gdy mieliśmy wracać okazało się, że jakiś dupek stanął tuż za nami na parkingu. Przesunięcie tego Volvo bez właściciela było niewykonalne, dlatego grzecznie czekaliśmy na jego przybycie, a gdy tak się stało i przestawił to cholerstwo - Frost przestrzelił mu nogę na moje polecenie. - zachichotała, aby nadać swoim słowom autentyczności - Świetnie się bawiłam, ale następnym razem chciałabym byś to ty pojechał ze mną, panie Joker. - musiała przyznać, że była dobrą kokieterką, bo spojrzenie mężczyzny znacznie złagodniało, a uśmiech jeszcze bardziej się powiększył.

- Cieszę się, że ci się podobało... Idź się przebrać, bo zostało nam dokładnie... - tutaj zielonowłosy spojrzał się na zegarek znajdujący się na nadgarstku - ...piętnaście minut do przyjęcia. Nie wypada, aby główna atrakcja się spóźniła, prawda? 

Emily przytaknęła, po czym szybko wbiegła po schodach. Ciemnowłosy szedł tuż za nią, niosąc wszystkie torby. Dziewczyna, po przekroczeniu drzwi od pokoju, pozbyła się bluzki, nawet nie zwracając uwagi na nieco zażenowanego Frost'a. Ściągnęła spodnie, a następnie rzuciła je w kąt razem z koturnami. Wzięła jedną z torebek, gdzie znajdowała się nowa bielizna, po czym pognała z nią do łazienki. Już po chwili miała na sobie czerwone, koronkowe majtki, a także stanik do kompletu. Założyła czarne pończochy, i niczym błyskawica pognała do pokoju, w którym wciąż tkwił Jonny. 

- Która kiecka? - spytał, gdy wkładała na nogi czarne, zakryte koturny.

Myślała długą chwilę, w międzyczasie nakładając na policzki róż, i malując rzęsy tuszem. Co będzie pasowało do niej, Joker'a i wnętrza klubu? Oczywiście, że wiedziała jaki kolor będzie komponował się najlepiej, lecz nie miała czasu by odpowiedzieć, gdyż robiła właśnie kreskę na powiece.

- Pięć minut. - usłyszała za sobą.

Przeszła do nakładania czarnego cienia, a następnie zielonego. Uzyskała efekt smokey eye, lecz do perfekcji trochę brakowało. Pomalowała usta bordową kredką, po czym podkreśliła ją jeszcze błyszczykiem. Cmoknęła kilka razy, podziwiając w międzyczasie swoje odbicie.

- Dwie minuty, księżniczko. - ironiczny głos Frostka, sprowadził ją na ziemię.

- Podaj sukienkę z tej granatowej torby. 

Była opanowana, kiedy wkładała na siebie koronkową kieckę. Przejechała dłońmi wzdłuż talii, aby rozprostować materiał. Ruszyła do wyjścia, kiedy na zegarku wybiła godzina dwudziesta pierwsza, po drodze rozplątując warkocza. Jonny dogonił ją na schodach, gdzie widać już było tłum gości. Zapowiadał się ciekawy wieczór. 

- Lepiej żebyś była koło szefa. Jesteś nowa dla tych wszystkich ludzi, i dopiero dzisiaj dowiedzą się z kim mają do czynienia, a jeśli nie chcesz zostać ofiarą gwałciciela, to przy Jokerze będziesz w miarę bezpieczna. - złapała go mocno za ramię.

- Jak to "w miarę"? - szepnęła panicznie.

- Nie wiadomo, co mu odpierdoli. - usłyszała, a w następnej sekundzie mężczyzna zniknął jej z oczu w tłumie spoconych ciał. 

Obróciła się szybko, aby znaleźć jakąś znajomą twarz - i tak właśnie jej wzrok skrzyżował się ze spojrzeniem klauna, który patrzył na nią, oblizując wargi koniuszkiem języka. Nagle wstał i wezwał ją do siebie skinięciem ręki. Zauważyła, że znajduje się z kilkoma facetami w tej samej loży, co dziś rano. Ominęła tańczących gości, wpatrzona w zielonowłosego, który także nie zwracał uwagi na swych rozmówców, czego oni najwyraźniej nie zauważyli.

- Poznajcie Emily. - przedstawił ją Joker z dumą, kiedy ta znalazła się obok niego.

Trzy pary oczu zmierzyły ją od góry, do dołu. Najpierw zauważyli jej nienagannie zrobiony makijaż, potem ciemnozieloną sukienkę składających się wyłącznie z samych koronek, z wycięciem na plecach, a także rękawem trzy czwarte, na samym końcu rzuciły im się w oczy jej długie nogi. Całej trójce na jej widok pociekłaby ślinka, gdyby nie obecność Króla Gotham. 

- Miło mi, chyba. - rzekła chłodno, by zapewnić sobie choć gram jakiejkolwiek prywatności cielesnej - Ed, Oswald! - uśmiechnęła się na widok mężczyzn siedzących na jednej z kanap, którzy obrzucili ją wcześniej tylko krótkim spojrzeniem. 

Kobieta usiadła pomiędzy nimi. Rozejrzała się po loży, ze zmrużonymi oczętami.

- Chyba w niczym wam nie przeszkodziłam, panowie? 

- Nie, skądże. Właśnie o panience rozmawialiśmy. - odezwał się jeden z gości - Jestem...

- W dupie mam twoje imię, którego i tak do jutra nie będę pamiętać. - zachichotała głośno - Dla ciebie jestem i będę panienką Emily. - teraz zaśmiali się również Oswald, Nygma, a także Joker.

Ten wieczór rzeczywiście zapowiada się ciekawie.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam za jednodniowe opóźnienie, ale jakoś tak nie było czasu, żeby wstawić rozdział. Wielkie sorrrrry XDD zapraszam do czytania <3

Doctor JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz