Rozdział VIII.

1.3K 113 26
                                    

- I ja mu wtedy powiedziałem: mówią, że pingwiny nie latają, a ja to robię! - Oswald zaśmiał się, po czym odchrząknął.

Dziewczyna zainteresowana historią, przysunęła się do niego jeszcze bliżej. Oparła głowę o jego ramię, uśmiechając się szeroko, tak samo jak przysłuchujący się wszystkiemu Nygma.

- I..?

- Wypchnął go z lecącego samolotu, krzycząc: teraz i ty potrafisz fruwać! - dokończył rozbawiony Ed, a Pingwin prychnął oburzony.

- Zawsze musisz wszystko zepsuć. - oskarżył go mężczyzna.

- To ty zawsze psujesz moje zagadki. - odgryzł się Riddler.

Emily, która była po kilkudziesięciu łykach czystej wódki wprost z butelki, objęła obu facetów, głośno się śmiejąc. Towarzystwo tej dwójki sprawiało dziewczynie ogromną frajdę. Nie mogła pojąć, czemu tak bardzo spodobały jej się opowieści tej parki, która wciąż sobie dogryzała.

- Jesteście tacy zajebiści. - wyszeptała, po czym pocałowała - najpierw jednego, a następnie drugiego - w policzek.

Roberts wstała, czym zwróciła na siebie uwagę rozmówców Joker'a, który gdzieś zniknął. Nygma próbował ją powstrzymać, lecz ona wyrwała mu rękę ze śmiechem. Tanecznym krokiem podeszła do typa, którego wcześniej efektownie zgasiła.

- Wiecie na co mam ochotę, panowie? - spytała uwodzicielsko, co spotkało się z zaprzeczeniem ze strony trójki współpracowników zielonowłosego.

Ten przy którym stała zajmował się handlem broni, drugi był jego prawą ręką, a trzeci był jakąś wtyką w policji. Ciekawe.

- Oswald, zabierz ją stamtąd. - syknął, mózgowiec.

Starali się jakoś odciągnąć dziewczynę od gości, lecz była bardzo uparta, dlatego Pingwin postanowił jej pilnować, żeby nie zrobiła czegoś, czego później by żałowała, a drugi ruszył szukać klauna.

Jasnowłosa usiadła okrakiem na kolanach handlarza, a następnie położyła dłonie na jego karku. Wpatrywała mu się chwilę w oczy, potem utkwiła wzrok gdzieś ponad jego ramieniem.

- Nikt mi nie odpowiedział, słoneczka, bo zaprzeczenia nie uznaję. - wygięła usta w smutnym wyrazie twarzy - Więc z chęcią powiem wam, na co mam ochotę. - gwałtownie wstała, po czym podeszła do Joker'a, który patrzył na nich z tyłu, zaciskając rękę na lasce.

Przejechała dłonią po jego policzku, szybko wyjmując pistolet z jego kabury. Nic z tym nie zrobił, a tylko obserwował ją uważnie. Zdziwiło ją, że na jego twarzy nie ma uśmiechu, ale miała to w dupie. Teraz liczyła się dla niej dobra zabawa.

- Emily? - odezwał się Ed, lecz zrobił to bardzo niepewnie.

- Hę? - koniuszkiem języka przejechała wzdłuż lufy, po czym wyszczerzyła się, a z jej ust wydobył się szalony śmiech - Coś zrobiłam?

- Jeszcze nie, i lepiej żebyś niczego nie zrobiła.

Wzruszyła ramionami, ruszając w stronę trójki siedzących przestępców. Oswald chwilę wcześniej wycofał się, by stanąć u boku Króla Gotham. Wiedział, że dziewczyna coś knuje, a on nie zamierzał być jej przypadkową ofiarą.

- Nie lubię tego pana. - wskazała pistoletem na handlarza bronią - Jak tym się strzela? - udała zamyśloną, ale po chwili rozległ się huk - Ups... Jezu, nie chciałam! - krzyknęła, gdy trafiła w głowę nie tego, co trzeba było - Pudło, kurwa. - podeszła do swojego celu, by tym razem nie popełnić błędu.

Mimo że facet się szarpał, przyłożyła pistolet do czoła handlarza. Kręciła chwilę głową zamyślona, lecz ostatecznie ponownie nacisnęła spust. Czekała na strzał, ale nic się nie stało. Powtórzyła kilka razy ową czynność, a z jej twarzy znikł uśmieszek. Nic. Wyrzuciła broń na ziemię, po czym warknęła głośno.

- Joooker... - znów pojawiła się u jego boku, lecz ten jak na złość nie miał drugiego pistoletu - Proszę, oni mnie denerwują... - zrobiła smutną minkę,

Nim zdążyła zareagować, znalazła się na ramieniu zielonowłosego. Nie miała siły się szarpać, za to warczała na niego, krzyczała na cały klub, przez co wszyscy ich obserwowali. Wreszcie, gdy się opanowała, i ułożyła wygodnie na plecach pana J'a, ten zrobił coś czego ona się nie spodziewała - zabrał broń od Oswalda i zabił dwóch wspólników, których nie polubiła. Zapiszczała radośnie, kiedy odstawił ją na ziemi, a następnie przytuliła go mocno.

- Już wiem skąd u ciebie te pokłady szaleństwa, kwiatuszku. - pokręcił głową rozbawiony, kiedy kobieta nie chciała się od niego oderwać.

- Jak cię puszczę, to wyląduję na ziemi. - wyznała mu na ucho.

Joker zastygł na moment. W międzyczasie można było usłyszeć jego prychnięcie, lecz nie zastanawiając się długo wziął ją na ręce.

- I believe, I can fly! - śmiała się, gdy klaun niósł ją w stronę schodów.

- Do jakiego stanu się doprowadziłaś? - zadał pytanie, patrząc się przed siebie.

Nie otrzymał żadnej odpowiedzi, a gdy spojrzał się na Emily, zauważył, że usnęła. Pewnie dlatego stała się znacznie cięższa... Otworzył drzwi kopnięciem, podszedł do łóżka i rzucił na nie dziewczynę, przez co zaczęła się rozbudzać. Kiedy chciał odejść został złapany za rękę i pociągnięty w stronę łóżka.

- Emily. - warknął, próbując wstać, choć niezbyt mu to wychodziło.

Dziewiętnastolatka bowiem ułożyła się na nim, gdy tylko wylądował na łóżku. Najwidoczniej uznała, że jest znacznie wygodniejszy od poduszki... Tak więc, oddychając z lekkimi trudnościami, wpatrywał się w ścianę znajdującą się naprzeciwko. Miał ochotę zabić tą małą istotkę, która niezmiernie go drażniła, lecz niestety miał inne plany co do niej.

Musiał jednak przyznać, że nie spodziewał się po niej czegoś takiego. Od tak, zabiła człowieka, choć nie robiła tego na trzeźwo. Zapewne alkohol przyczynił się do uwolnienia tych, znajdujących się w niej, pokładów szaleństwa. Spodobała mu się taka akcja w jej wykonaniu, tym bardziej, że jako jedyna zaimponowała mu w tak krótkim czasie. Frost przyznał, że Emily jest wyjątkowa, gdy wrócił wraz z nią z zakupów. Joker nie wyczuł nuty kłamstwa w jej słowach, i dopiero przyjaciel uświadomił mu, co tak naprawdę wydarzyło się w centrum - Em zobaczyła zieloną sukienkę, którą miała teraz na sobie, i nie mogła jej nie kupić. To takie przewidywalne.

- Zobaczymy, czy będziesz tego jutro żałować. - powiedział, zamykając oczy.

- Dzięki Jack za radę ... - usłyszał mamrotanie dziewczyny - ...zrozumiałam doktorze... to była tylko głupia zabawa, panie Kerr.

Zielonowłosy zmarszczył brwi. Jack Kerr? Znał skądś tą osobę. Musiał sobie tylko przypomnieć... Nie, jednak nie. Może kiedyś go spotkał podczas pobytu w szpitalu? Nie pamiętał.

------------------------------------------------------

Emily jest bardziej jebnięta, aniżeli szalona XD Według mnie taka wersja tej dziewczyny jest o wiele, wiele lepsza. c: Jokur... Jak to Jokur. Niby twardy, ale czasem jakieś tam te swoje uczucia pokazuję. (Chociaż najczęściej jest to szaleństwo i psychopatyczne planowanie zagłady Gotham, to w głębi ma te swoje monologi dotyczące kwestii "lubić, nie lubić") 😂😂 Do następnego ❤

Doctor JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz