- Pierwsza! - krzyknęła do zielonowłosego, który szedł w jej kierunku powolnym krokiem - Chcę jakąś nagrodę za uratowanie ci dupy. - powiedziała rozbawiona, gdy wchodzili do klubu, lecz nagle zamarli.
Związany Nygma, a także Oswald, leżeli na ziemi przed wejściem. Dwójka psychopatów nie wiedziała co zrobić w tej sytuacji. Dziewczyna zdążyła wypchnąć klauna za drzwi, kiedy w pomieszczeniu wybuchła bomba gazowa. Pod wpływem środka odurzającego, Emily zaczęła osuwać się na ziemię, po czym zauważyła przed utratą przytomności jak podchodzi do niej Batsy. Skąd wiedział, kiedy i gdzie dokładnie ich szukać? Kiedy były naloty na klub mieli możliwość ukrycia się kilka minut wcześniej, a także nigdy wśród policjantów nie było Batmana.
Joker chciał jeszcze wrócić do klubu, lecz zrezygnował kiedy podjechały kolejne radiowozy. Był szalony, ale do głupich nie należał. Gdyby teraz wbiegł do środka - trafiłby do Arkham. Ukrył się więc w kanalizacjach, gdzie kiedyś miał schron. Nie mógł dać się teraz złapać... Miał kilka osób do uratowania. Ironia losu.
***
Jasnowłosa obudziła się w ciasnej, zimnej, mokrej celi. Kręciło się jej w głowie, a co gorsza po otworzeniu oczu, chciało jej się wymiotować. Zamierzała wstać, lecz ta czynność zakończyła się dość bolesnym upadkiem.
- Wypuść mnie stąd, Batsy! - wrzasnęła, po czym wybuchnęła przeraźliwym śmiechem.
Objęła się ramionami, po czym drgnęła mocno. Nie chciała wyglądać na słabą, a samo to że ktoś przebrał ją w sukienkę w paski - nie było przyjemne. Przerwała ją na ramionach, bo była za ciasna, po czym zacisnęła zęby i wstała w momencie gdy drzwi się otworzyły.
Dziewczyna nie myślała długo, całym swoim impetem wpadła na strażnika. Upadli na posadzkę, a ona znajdując się na mężczyźnie zaczęła pięściami uderzać w jego twarz masakrując ją przy tym.
Gdy przybiegł kolejny, nie zdążyła wstać, ponieważ poraził ją prądem, który sprawił, że padła nieprzytomna.
***
Zielonowłosy wpatrywał się w tarczę, która zawieszona była na drzwiach. Kolejna rzutka wypadła z jego rąk, trafiając w sam środek. Nudziło mu się. Miał wielkie plany, a teraz musiał myśleć o ratunku.
Frost stał z boku nie wiedząc co powiedzieć. Był przekonany, że Joker także został schwytany i gdy chciał planować wydostanie ich z więzienia - dostał sms'a, żeby zjawił się w tajnej bazie w kanalizacjach. I zjawił się, a teraz patrzy się na swojego szefa zastanawiając się, czy tamten w ogóle wie o jego obecności.
- Nie chcę chować się jak jakiś szczur. - warknął zielonowłosy, wstając z fotela.
- Szefie, wiesz kto na nich doniósł? - spytał niepewnie.
Klaun przechylił głowę w bok. On nie wiedziałby tak prostej rzeczy? Oczywiście, że zdawał sobie sprawę z tego, że ta mała Hope, która go uratowała, to zwykła zdrajczyni. Chciał dowiedzieć się dla kogo pracuje, lecz nie zdążył... Jerome, gdyby się do tego dopuścił, nie dałby Batmanowi zabrać Em. Musiał być to ktoś inny.
- Jedziemy na dziewczęta, Frost. - uśmiechnął się psychopatycznie.
***
- Miałam wybrać sobie pacjenta, dyrektorze, i postanowiłam porozmawiać z Emily. - blondynka jechała windą ze starym, grubszym mężczyzną na dół.
- A ja się nie zgodziłem. Jest zbyt niebezpieczna...
- Jest jeszcze młoda! Da się do niej dotrzeć. Jestem przekonana, że Joker zmusił ją do tego wszystkiego. - pracownica wyglądała na zaciętą, dlatego przełożony skinął lekko głową.
- Zaprowadzić cię? - spytał, stając obok strażnika.
- Sama trafię! - krzyknęła, kierując się już w stronę schodów, które prowadziły na piętro z najniebezpieczniejszymi przestępcami.
Stukot jej szpilek słyszał każdy - strażnik, jak i więzień. Nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. Miała możliwość dowiedzenia się czegoś o Klaunie, a przy okazji zmienienia jego dziewczyny, dzięki czemu zielonowłosy byłby jej...
- Obudziła się? - pytanie z jej ust skierowane zostało do mężczyzny, który pilnował drzwi.
Skinięcie z jego strony, skomentowała radosnym uśmiechem. Kazała otworzyć drzwi, z czego nie był zadowolony Steve. Uczynił jednak to, odsuwając się nieco, gdyby laleczce udało się uwolnić z kaftanu.
Blondwłosa weszła do środka, gdzie spowił ją mrok. Jedno malutkie okno nie dawało dużo światła - tym bardziej, że kilka par krat znajdowało się z przodu i z tyłu. Usiadła na krześle naprzeciwko związanej kobiety, której głowa spoczywała na stoliku. Lekarka myślała, że pomocnica Joker'a śpi, póki nie zaczęła nucić pod nosem kołysanki. Na psychiatrę spojrzały się ciemne, obłąkane oczęta, przez co odruchowo cofnęła ciało do tyłu - omal nie spadając przy tym z siedzenia.
- Witaj, Harleen. - wyszeptała, przerywając nucenie.
Jej głos był hipnotyzujący, i gdyby nie to że Emily zawinięta była w gruby materiał przez zabicie strażnika - Harl pomyślałaby, że to tylko niewinne dziecko.
Liliowo - błękitne włosy otaczały jej lico, które skierowane było w stronę kobiety. Wyglądała jak wąż, który gotów jest zaatakować w każdej chwili. Quinzel mogłaby rzec nawet, że siedząca przed nią przestępczyni wygląda i zachowuje się gorzej od Joker'a. Niczym jego kopia, która jest jeszcze groźniejsza... Stworzona by zabić każdego, kto stanie na jej drodze.
- Witaj, Emily. - doktórka uśmiechnęła się pokrzepiająco, a następnie chwyciła do ręki długopis - Opowiedz mi coś o sobie. Jestem ciekawa, czy twoje imię to Emily, czy to jest tylko pseudonim... artystyczny.
Roberts przestała intensywnie wpatrywać się w Harleen. Gwałtownie cofnęła się do tyłu, by móc skierować się ku sufitowi.
- Wszy-scy kie-dyś zginieeemy, wszy-scy po to jesteeeśmy... - zaczęła cicho pośpiewywać, a blondynkę mimowolnie przeszedł dreszcz - Wydłubie ci oczka, wykroję ci serce, bo zbliżasz się tam, gdzie nie twoje miejsce. - Em wybuchnęła śmiechem, a Harleen wstała i podbiegła do drzwi przerażona.
Zapukała szybko trzy razy tak, jak ustaliła to wcześniej ze Stevem. Nie zamierzała dłużej siedzieć z obłąkaną w jednym pomieszczeniu. Nie wiedziała nawet, czy przyjdzie na kolejne spotkanie z nią. Bała się jej...
***
Gdy lekarka wybiegła z pokoju, Roberts przestała nucić. Wyciągnęła ręce, które od dawna były wolne, przed siebie. Obecność tej blondyneczki dała jej do myślenia. Może powinna założyć chór? Tak ładnie wychodziło jej rymowanie...
- Harleen, Harleen, Harleen... - dziewczyna wzięła w rękę długopis, który wyleciał w pośpiechu młodej lekarce - U mnie lepiej nie zostawiać takich niebezpiecznych rzeczy... - zachichotała, powracając do nucenia, które wciąż stawało się głośniejsze, tak, że z czasem zaczęli słyszeć je strażnicy, którzy mieli ciarki od słów piosenki śmierci.
------------------------------------------------------
Gwałtowne zwroty akcji... uwielbiam 😍😍😍 tak się szczerzyłam, gdy pisałam ten rozdział 😂 nawet nie sądziłam, że wyjdzie mi tak dobrze. Jestem z niego w 10000% zadowolona ❤
CZYTASZ
Doctor Joker
FanfictionEmily Roberts to dziewiętnastoletnia dziewczyna, która ponownie zmaga się z okropną chorobą - białaczką. Jej lekarzem znów jest roztrzepany i wiecznie wesoły doktor Kerr. Dziewczyna odmawia wszelkiego leczenia, gdy dowiaduję się o prawdopodobnej śmi...