Rozdział XXV.

966 95 62
                                    

- Wydaję mi się, że ona jest chora - całymi dniami tylko leży w łóżku i ogląda telewizję, a jak proponuję jej jakiś wypad na miasto, to obrzuca mnie takim wzrokiem, jakby to mnie chciała zabić... - Valeska mówiąc to, obserwował leżącą w fotelu dziewczynę, która opatulona była kilkoma kocami.

- Podejrzewam, że tak właśnie przeżywa brak Joker'a. Wątpię, że to może być okres, bo jego brak jest efektem ubocznym działania chemikaliów. - rzekł zamyślony Nygma - Królowa nie może żyć bez swego króla...

- A Joker przypadkiem nie powtarzał kąpieli? Ona wygląda na chorą. - Jerome podszedł do siostry od tyłu, po czym przyłożył dłoń do jej czoła - Ed, ona jest rozpalona! - przerażony lekko klepnął ją w policzek, lecz nie otrzymał z jej strony żadnej reakcji. 

- Nie powinna chorować... Zobacz końcówki jej włosów. Jeśli zmieniają barwę na naturalną, to trzeba ją szybko transportować do zakładu.

Rudowłosy wziął pomiędzy dwa palce kosmyk jej włosów. Analizował barwę, od czubka głowy, aż do końcówek, lecz wiedział że nie musiał tego robić - róż i błękit zniknęły.

- Wiesz gdzie to jest?

- Kiedyś Joker i Frost pokazali mi tamto miejsce...

- Frost?

- Pracownik Joker'a... Ma bardzo ważną misję, dlatego go tutaj nie ma.

Valeska kiwnął głową, a następnie chwycił Emily na ręce. Uśmiechnął się do niej, kiedy otworzyła lekko oczy, lecz zniknął on, gdy ponownie je zamknęła.

- Wydaję mi się, że jej białaczka nie zniknęła, a tylko została otoczona przeciwciałami wytwarzanymi przez chemikalia. Przez rok choroba była jakby w śpiączce, ale nic nie trwa wiecznie... Teraz zaatakowała ze zdwojoną siłą. Joker z pewnością o tym wiedział...

- Chcesz mi powiedzieć, że ten skurwysyn specjalnie spieprzył, żeby moja siostra umarła?! - przerwał mu chłopak, który już nie powstrzymywał swych emocji.

Gdy tylko znaleźli się na powierzchni, wsadzili jasnowłosą na tylne siedzenie jej auta - czerwonego Camaro. Jej brat usiadł tuż obok, a Ed jak zawsze znalazł się za kierownicą.

- Nie mam pojęcia, Jerome. Z jednej strony wydaje się to wręcz absurdalne, lecz z drugiej - całkiem możliwe. Klaun mógł się już nią znudzić...

- Znudzić?! Niech tylko go spotkam, to go zajebie. - burknął, znów nie dając dokończyć intelektualiście.

Rudowłosy gładził dziewczynę po policzku, starając się także ją obudzić, lecz ona trwała w śnie niczym w śpiączce. Wiedział, że nie wybaczy sobie jeśli ją straci. Gdy tylko dowiedział się, że ma rodzeństwo, bliźniaczkę - starał się ją odnaleźć. Czuł czasem ból, jej ból. Wiedział, że jeśli znów będą razem - nigdy nie pozwoli jej skrzywdzić. Mieli wyjechać jak najdalej od pieprzonego cyrku i ich skurwiałej matki, ale wszystko szlag trafił. On z każdą chwilą w towarzystwie rodzicielki stawał się kimś innym... ale uczucie do siostry nigdy nie zgasło. Gdy znalazł w rzeczach tej szmaty zdjęcie, na którym był wraz z Emily - obrał sobie życiowy cel.

- Jerome? - jego rozmyślenia przerwał głos ciemnowłosego, który otworzył drzwi od strony jego siostry.

- Czy ona będzie w stanie się wydostać na powierzchnię, jeśli jest w takim stanie? - Valeska mówiąc to wyciągnął Psycho z Camaro.

- Nie mam pojęcia. Miejmy nadzieję, że tak będzie. - dokończył szeptem, podchodząc do zamkniętych drzwi zakładu.

Nygma wyjął uprzednio z auta klucz francuski, a teraz starał się znaleźć najczulszy punkt łańcucha, aby w niego uderzyć. Znalezienie łączenia trochę mu zeszło, lecz gdy już się tak stało - jednym płynnym ruchem zza głowy w nie walnął. Drzwi momentalnie się otworzyły, a oni mogli wejść do środka.

Powędrowali schodami na górę, aby móc zauważyć kilka wielkich kotłów. Nie mieli pojęcia do którego powinni wrzucić dziewczynę - nie mieli pewności czy każda z mazi ma takie samo działanie.

- Z prostego punktu widzenia strzelałbym, że to tamta. - Ed wskazał palcem kocioł z jasną mazią - Miała włosy podobnego koloru... - wytłumaczył niezbyt przekonanemu chłopakowi.

Podeszli do krawędzi kładki, po czym rudowłosy wyciągnął ręce do przodu - puszczając tym samym siostrę, która zaczęła spadać w dół. Wyjrzał jedynie, gdy jej ciało zetknęło się z chemikaliami, a następnie pognał na dół, aby w razie czego pomóc jej się wydostać.

Ujrzał ją zaczepioną o drabinkę. Widział, że z łatwością się stamtąd nie wydostanie, dlatego zdjął z siebie bluzę i wspiął się po drabince na górze - łapiąc Emily za ręce, które powoli traciły siłę.

- Już myślałam, że Joker wrócił. - wykrztusiła, dając się zabrać na dół - Ale on by mi nie pomógł...

- Nie ma go, a jak wróci to zginie. - chłopak uśmiechnął się maniakalnie, wciągając na dziewczynę swoją bluzę, gdyż jej ciuchy były w strzępkach.

Psycho odwzajemniła uśmiech brata, starając się iść do przodu, lecz niestety jej to nie wyszło, dlatego znalazła się ponownie w jego ramionach.

Znaleźli się w aucie gdzie czekał już na nich Pan Zagadka. Jego usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu, gdy ujrzał Emily w lepszym stanie. Odpalił silnik, a psychopatka oparła głowę o szybę. Wpatrywała się w obraz Gotham, zastanawiając się co będzie dalej. Groziła Gordonowi, że to dopiero początek, ale to chyba był koniec... Była mordercą, psychopatą, ale pragnęła też zwykłego życia. Chciała wykorzystać okazję, póki nie było przy niej zielonowłosego. Kochała go... wiedziała o tym, dlatego trudno było jej podjąć taką, a nie inną decyzję.

Kiedy Camaro się zatrzymało, Roberts skinęła głową na Ed'a, aby dał jej chwilę porozmawiać z bratem. Uśmiechnęła się blado, a następnie chwyciła rudowłosego za rękę.

- Zrobisz coś dla mnie? - spytała zachrypniętym głosem.

Jerome zmarszczył brwi, próbując domyślić się o co może jej chodzić. Kochał bliźniaczkę i zrobiłby dla niej wszystko, dlatego przytaknął.

- Mówiłem ci, że zawsze możesz na mnie liczyć. - rzekł pewnie.

- Wyjedź ze mną.

-------------------------------------------------------

Uwaga, uwaga, uwaga xD zbliżamy się do końca książki (oczywiście będzie druga część). Nie chciałam was zasmucać, ale możecie się spodziewać że książka na dniach się skończy. :')

Doctor JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz