12.

2.4K 186 10
                                    

Po zjedzeniu zwykłych tostów, razem z Jasonem mieliśmy wyjść.

-Zaczekaj! - powiedziałam, zanim opuściliśmy dom.

-Co? - zapytał patrząc na mnie z niecierpliwością.

-Mam wyjść w poszarpanej koszuli, bez spodni i boso?

Jason uśmiechnął się wrednie, po czym powiedział:

-Jak ci nie pasuje, zawsze możesz pójść, nago.

Poczułam jak się rumienie.
Moje oczy zrobiły się czerwone, ale próbowałam to uspokoić.

-Daj mi chociaż jakieś buty.. - mruknęłam.

-Nie mam. - odparł nadal rozbawiony.

-To jak mam iść?! Mój dom jest w środku lasu! - krzyknęłam wściekła.

Czerwono włosemu sie to nie spodobało.
Pochylił się nade mną. Jego oczy były zielone, a ręce prawie wyglądały jak szpony.

-Jak coś ci nie pasuje możemy w ogóle nie iść. - warknął.

Spuściłam głowę  a moje oczy wróciły do normy. Straciłam nadzieję na zobaczenie Deliath.

-Przepraszam. - mruknęłam - ja chcę po prostu moją lalke.. - odparłam niczym mała dziewczynka.

Jason wyprostował się, a jego oczy i ręce wróciły do normalności.
Złożył ręce na krzyż i spojrzał na mnie.

-Huh, zostań. Pójdę po nią. - odparł odwracając się w stronę drzwi.

-Jason! Obiecałeś mi, że pójdę z tobą... - powiedziałam podnosząc twarz ku zabawkarza.

-Eh~ - mruknął zrezygnowany - to jak chcesz tam niby dotrzeć? - zapytał i znów, odwrócił się w moją stronę.

Uśmiechnęłam się wrednie, po czym jak małe dziecko, wyciągnęłam ręce do góry w geście "ponieś mnie". Jason przewrócił oczami, po czym wziął mnie na ręce. Na mojej twarzy zagościł uśmiech zwycięzcy, zaś na jego nieciekawy grymas.
Wyszliśmy z domu i wkroczyliśmy do lasu. Nie minęło 20 minut, a już byliśmy przy moim domku. Jason postawił mnie na ziemi i razem weszliśmy do środka. Widok trochę mnie zdziwił...
Wszystko było zniszczone i porozwalane. Przestraszona tym widokiem weszłam do mojej sypialni, w której też przetrzymuje moich "przyjaciół". Okropnie tam śmierdziało rozkładającym się ciałem. Moi przyjaciele się zepsuli.

Zaczęłam patrzyć na ich rozszarpane ciała, ktoś im pomógł w zepsuciu się.
Ale kto?
Zaczęłam rozglądać się po pokoju, gdy nagle dostrzegłam nad moim łóżkiem, krzywo i do tego krwią napisane "RAKE".
Patrzyłam się w ten napis jeszcze długo, ale do pokoju wszedł Jason. Tuż po wejściu zatkał nos.

-Co tak śmierdzi? - zapytał.

Zignorowałam go i nadal patrzyłam w napis.

-J.Jason... to Rake mnie zaatakował? - zapytałam po chwili.

Milczał.

-Czyli tak?

-Meh, tak.. to Rake...- odparł.

Spojrzałam na niego zdziwiona.

-Uratowałeś mnie przed tym czymś? - zapytałam.

Czerwono-włosy tylko wzruszył ramionami.

*~*~*~*~*~*~*

Gdy spakowałam kilka rzeczy, przebrałam się i ubrałam buty razem z Jasonem zaczęliśmy wracać. Byłam wdzięczna, za to że mnie uratował, ale nie zamierzałam mu za to dziękować. Gdybym zginęła nie było by tej całej szopki...

Z tego wszystkiego nie zauważyłam, że nie zabrałam Deliath, choć nigdzie jej nie zauważyłam...

"Proszę Napraw Mnie!" || Jason The ToyMaker Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz