- A co do czułości... jakieś specjalne wymagania? Coś konkretnego?
- Ja-ja nie wiem... kiedyś słyszałem, że jestem jak małe zwierzątko, może takie czułości? - nie miałem pomysłu jak inaczej ma się mną opiekować, może znajomy miał rację. Głupio było mi o tym mówić, ale no tak wyszło.
-Czyli co? Obróżkę już masz. Mam cię nazywać króliczkiem, podawać ci małe marchewki? Wiesz co? Może chodźmy wziąć szybki prysznic, zmienię ci też opatrunek, ubierzemy się i wytłumaczysz mi bardziej, o co chodzi w traktowaniu cię jak małe zwierzątko, bo niestety mój umysł potrafi tworzyć jednoznaczne sceny, a tego masz pewnie dosyć - pomógł mi wstać, bo niestety nie mogłem utrzymać się o własnych siłach.
Kiedy to zauważył pomógł mi również iść i opierając się o niego powoli ruszyłem do przodu. Wyszliśmy z zimnej piwnicy i po chwili weszliśmy do jego pokoju, jednak nie zostaliśmy tam długo, gdyż wziął jakieś ubrania i od razu poszedł ze mną do łazienki.
- Niech zgadnę, wolisz sam się umyć? - odezwał się sadzając mnie w wielkiej, ale pustej wannie.
- Tak, wolałbym ale... ale nie wiem, czy dam radę - powiedziałem cicho, smucąc się, ponieważ byłem teraz na niego skazany. Potrzebowałem go.
- W takim razie pomogę ci, ale najpierw radzę zacisnąć zęby - patrzyłem na niego niezrozumiale, kiedy nagle mnie podniósł i szybkim ruchem oderwał plaster z mojego pośladka po czym wyrzucił go do kosza stojącego nieopodal.
Wszedł ze mną pod prysznic, odkręcił letnią wodę i oparł mnie o swój tors. Zmył ślady krwi z moich nadgarstków i oblewał oparzenia letnią wodą, żeby nie piekło mnie aż tak bardzo.
- No to może wytłumacz mi teraz, o jakie czułości ci dokładnie chodzi, bo trudno cię zrozumieć - nałożył kokosowy żel na dłonie i rozprowadził go delikatnie po całym moim ciele. Gdy skończył oparł mnie o kafelki i sam się szybko umył zastanowiłem się przez chwilkę i w końcu odpowiedziałem mu na pytanie lekko zestresowany.- No jak-jak zwierzaczka, dziecko, podopiecznego... no delikatnie... i no spokojnie. Nie wiem jak to ci inaczej opisać - powiedziałem patrząc w ziemię. Niech sobie pogada z moją mamą czy tatą. Kimkolwiek. Oni napewno będą wiedzieć.
-Huh, to może być dla mnie trudne, ale spróbuję - zakręcił wodę kiedy skończyliśmy i wytarł mnie delikatnie ręcznikiem, aby nie podrażnić mojej poparzonej i obolałej skóry. Wziął drugi ręcznik i wytarł się szybko, po czym obwiązał go wokół pasa.
- Zaraz się ubierzesz, tylko muszę jeszcze dać ci nowy plaster. Chodź - podał mi rękę, a ja popatrzyłem na nią niepewnie. Ledwo się trzymałem na nogach. W sumie psychika mi też nie pomagała, ponieważ byłem załamany i nie miałem siły walczyć, więc po prostu podałem mu dłoń i od razu runąłem na niego.- Połóż się na brzuchu - polecił mi, kiedy byliśmy już w pokoju, a ja grzecznie to wykonałem. Po chwili Namjoon wyjął wodę utlenioną i plaster z tego samego miejsca co ostatnio. Zacząłem się rozglądać dookoła, aby nie myśleć o bólu, gdy lał na mnie roztwór. Było tu naprawdę czysto, wręcz panował tu przerażający porządek. Nie widziałem ani krztyny kurzu, a wszystko było na swoim miejscu. Zapewne ma sprzątacza i to nie jednego. Popatrzyłem na półkę z kolorowymi książkami po prawej stronie.
- Dzielnie wytrzymałeś króliczku - powiedział głaszcząc moje ramię na co puściłem tłamszoną przeze mnie kołdrę. Tuż po tym zakleił znak delikatnie plastrem w misie. Nie ruszałem się dalej, a on wziął telefon z szafki i zrobił zdjęcie, jak się okazało, moich pośladków z plasterkiem. Pokazał mi je z uśmiechem.
- Uroczo, co nie? - kiedy zobaczyłem to zdjęcie moje oczy się zaszkliły. Ten widok mnie przeraził. Pośladki miałem lekko czerwone. Nad nimi miałem kilka śladów jego przemocy i ten plaster. Zakryłem ekran dłonią.- Usuń to, proszę - odwróciłem wzrok. To zdjęcie było dla mnie ohydne, ukazywało jak nisko upadłem. Po policzku spłynęła mi jedna łza, której nie miałem siły powstrzymać.
- Dlaczego? Jest pięknie. Ktoś z mojej służby przyniósł pewnie ubrania dla ciebie, bo prosiłem o to wcześniej - wiedziałem, że chce zmienić temat i byłem mu za to wdzięczny. Patrzyłem na niego uważnie kiedy poszedł do drewnianej szafy szybko przynosząc mi z niej luźne bokserki i prześwitującą koszulę.
- Ubierz się, a potem postaram się okazać ci trochę czułości, żebyś poczuł się lepiej - założył na siebie luźne dresy i zaczął mnie obserwować, z uśmiechem otworzył okno i odpalił jednego papierosa.
Przez ten cały czas przyglądałem się moim ubraniom, po chwili ubrałem je na siebie. Popatrzyłem na lustro, które wisiało na suficie chcąc wiedzieć jak wyglądam. Przez te ciuchy wszystko było widać, każdy akt przemocy. Zakryłem się dłońmi zmartwiony. Wyglądałem ohydnie...
- Ja-ja przepraszam, ale... ale mogę dostać inne ubrania? - zapytałem nieśmiało. Najchętniej założyłbym bluzę i dresy, tak aby nic nie było widać.
- Ehh... już i tak ledwo wytrzymuję i kłócę się ze sobą, żeby nie wziąć cię tu i teraz nie przejmując się twoimi krzykami i wyrywaniem się, a ty prosząc o coś, nawet nie dodasz czegoś bardzo istotnego. Zapomniałeś już? - zapytal gasząc papierosa. Słysząc co powiedział zeskoczyłem z łóżka i padłem na kolana szybko kłaniając się.
- P-przepraszam panie - powiedziałem szybko, ale cicho. Nie chciałem, by zrobił to, o czym mówił. Muszę pamiętać o tym, że mam go tak nazywać. Same problemy będę miał przez moją dziurawą pamięć. Dalej płaszczyłem się na ziemi mając nadzieję, że to coś da.
- Już dobrze, wstawaj. Podejdź do szafy i wybierz samemu ubrania. Ej spokojnie, po prostu nie zapominaj i będzie dobrze - posłał mi ciepły uśmiech.
Zdziwiło mnie jego zachowanie i widziałem, że się z tym męczy, ale chyba próbował być miły. Szybko wstałem i podszedłem do szafy. Oczy miałem zaszklone, ale no... muszę się przyzwyczaić, że nie należę do siebie. Znalazłem luźne dresy i ogromną bluzę, która być może była jego, ale trudno. Zakryje moje ciało i to było ważne. Ubrałem się w to co wybrałem i stanąłem na środku pokoju.
- Już p-panie - Udało się! Powiedziałem to, nie zapomniałem - Mogę... spotkać się z rodziną? - zapytałem cicho patrząc w dół.
Wyglądałem jak małe dziecko, potargane włosy i za duże, krzywo założone, ciuchy. Patrzył się na mnie nie odpowiadając. Zaciął się czy coś? Nagle uśmiechnął się ukazując szereg białych zębów, nie rozumiałem o co mu chodzi, więc przestraszony czekałem na jego odpowiedź. Po chwili się jednak otrząsnął.
- Tak, ale jutro, bo dzisiaj chcę spędzić z tobą jak najwięcej czasu - usiadł na środku łóżka po turecku i poklepał miejsce przed sobą- Usiądź tu - gdy usłyszałem, że mogę się spotkać z rodziną ucieszyłem się jak jeszcze nigdy. Było po mnie widać, że tęskniłem za nimi. Jutro, jutro ich zobaczę. Słysząc co dopowiedział, zestresowałem się, bo domyślałem się jak chce spędzić ze mną ten czas, jednak ledwo widoczny uśmiech dalej gościł na mojej twarzy. Usiadłem obok niego, zważajac na to, by go nie dotykać.
![](https://img.wattpad.com/cover/71930405-288-k940559.jpg)
CZYTASZ
Króliczek • NamJin
FanfictionKim Namjoon jest bogatym biznesmenem, który nie lubi się nudzić, a najlepszym sposóbem na zapełnienie dnia jest zabawa czyimś ciałem. Jego nowa zabawka, Jin, dość szybko pojmie brutalność tego świata w stosunku osób tak biednych jak on. Uwaga: możl...