17

6.2K 324 80
                                    

Spałem sobie smacznie. Było mi cieplutko i milutko z każdej strony, ponieważ zabrałem całą kołdrę i zawinąłem się w kokon. Nagle poczułem jakiś ruch, ale nie do końca mnie obudził. Jedyne co mi przeszkadzało to brak kołdry, ale mogłem to znieść, więc spałem dalej. Kiedy poczułem zimne dłonie na moim rozgrzanym torsie przebudziłem się. Ogarnąłem, że zjeżdżają w dół.

- Nie, ja chcę spać... jeszcze... jeszcze 5 minut - praktycznie wyjęczałem i odwróciłem się plecami do zimnej osoby. Przytuliłem się do króliczka i poduszki. Były cieplutkie. Znów zasnąłem, co nie było takie trudne, bo byłem tylko lekko przebudzony.

- Jin, bo mnie zdenerwujesz - poczułem, że Namjoom strzela gumką od moich czarnych bokserek, ale tylko cicho mruknąłem. On widząc, że to nie działa podgryzł płatek mojego ucha - Jin, bo będzie cie bolał tyłeczek - wyszeptał niskim głosem i poczułem jego dłoń, która zaczynała masować mój pośladek. Stwierdziłem, że tylko tak mówi, więc ponownie usnąłem nie zwracając uwagi na jego poczynania. - Sam się o to prosiłeś - powiedział, po czym zdjął szybko moje bokserki i przejechał dłonią po moim przyrodzeniu, zjeżdżając powoli do mojej dziurki i tam się zatrzymał. Druga ręką odkleił mój plaster. - O, już się zagoiło. Ślicznie to wygląda, wiesz? Wiem, że już nie śpisz, więc lepiej wstań, dziś są twoje urodziny. Chyba nie chcesz sobie ich popsuć w ten sposób... - miał rację, ale ja jednak chciałem spać. Poczułem jak łapie za mojego członka i zaczyna ruszać ręką. Od razu otworzyłem szeroko oczy i zacząłem jęczeć. Nie wyrywałem się mu. Złapałem za jego nadgarstek i trzymałem za niego. Zwinąłem się w kulkę. - Jeju jak ci przyjemnie. Mój mały Jinuś, taki słodki jubilat - wymruczał zadowolony i zaczął całować moje barki. Czułem, że zaraz dojdę i tak też się stało. Doszedłem obficie w jego dłoń, jęcząc przy tym.

- Widzisz kochanie? Nie było tak strasznie - powiedział i oblizał dłoń z mojej spermy - jesteś pyszny, króliczku - wzdrygnąłem się i zaczerwieniłem, od razu zakrywając krocze. Po chwili przytulania mnie, wstał i poszedł do łazienki się ogarnąć. - Jak wyjdę masz już chociażby na tym łóżku siedzieć z otwartym oczami. W innym wypadku naprawdę spotka cię kara, bo nie myśl sobie, że codziennie będziesz spał do godzin popołudniowych! - krzyknął z łazienki, śmiejąc się. Od razu usiadłem, naciągając na siebie bokserki. Wziąłem mojego króliczka i posadziłem go między moimi nogami.

- Od jutra będą przychodzili do ciebie nauczyciele, a ja będę w pracy. Jesteś przecież człowiekiem i musisz się uczyć, bo nie chcę, żeby mój króliczek był głupi. Ubierz się, a ja na chwilę muszę gdzieś iść - powiedział i tak po prostu wyszedł. Wstałem i podszedłem do mojej szafy. Wyjąłem stamtąd flanelową, czerwoną koszulę, do tego dużą, czarną bluzę i spodnie z mnóstwem suwaków. Poszedłem z tym do przestronnej i jasnej  łazienki. Umyłem się, po czym ubrałem i wróciłem do pokoju. Stanąłem przy oknie i patrzyłem w dal. Jakoś mnie to zahipnotyzowało i oderwały mnie od tego  widoku dopiero dłonie Namjoona oplatające mnie w pasie i przyciągające do siebie.

- O czym tak myślisz, króliczku? Co tam takiego widzisz, hm? - zacząłem myśleć co mu powiedzieć, bo nie powiem mu "Myślę o tym, jak to jest być wolnym, bo ty jesteś chujem i mnie zamknąłeś". Nie mogłem mu przecież tak powiedzieć.

- Zastanawiam się jak tam jest - powiedziałem rozmarzony. Ten wiatr i słońce. Chciałbym tak poleżeć w jego ogrodzie, ale niestety nie wpuszcza mnie tam jak z resztą nigdzie. Staliśmy tak przytuleni i patrzyliśmy za okno, panowała cisza, ale nie była ona niekomfortowa. W tym momencie bardzo pasowała, jednak Namjoon postanowił ją przerwać.

- Chcesz się przejść? - odwrócił mnie do siebie, po czym złapał mnie za dłonie. Patrzył mi w oczy, kiedy nagle jego telefon zawibrował, a on mnie puścił odbierając go szybko - Halo? Ach, tak. Już idę - wybiegł szybko z pokoju, krzycząc żebym zbierał się do wyjścia. Wolnym krokiem ruszyłem na dół. Nie śpieszyło mi się. Powoli pokonywałem schodek po schodku, aż w końcu stanąłem naprzeciwko hyunga, który właśnie chował coś do kieszeni. Popatrzył na mnie z uśmiechem.

-No, to zakładaj buty i idziemy - powiedział radośnie. Jego zachowanie było podejrzane. Co on planował? Kucnąłem i zacząłem zakładać buty. Czułem cały czas jego wzrok na sobie.

- Gdzie mnie ciągniesz? - zapytałem go, będąc ciekawy i kończąc sznurować buty.

- No chyba chciałeś się przejść, tak? - otworzył drzwi i puścił mnie przodem. Niepewnie ruszyłem do przodu zdezorientowany. Po jednym kroku stanąłem w miejscu i zaciągnąłem się powietrzem, przymykając oczy. Poczułem, jak Namjoon łapie mnie za rękę i zaczyna ciągnąć w tylko mu znanym kierunku.

- Idziemy w miejsce, gdzie często chodziłem jak byłem mały i miałem zły humor. Jest niedaleko, ale jeśli będziesz zmęczony, mogę cię tam zanieść - splótł nasze palce. Widziałem ten jego uśmiech na twarzy. Popatrzyłem na nasze dłonie. Moja dłoń była malutka, bardzo mała, a jego?

Jego taka męska i duża. Dziwnie, ale bardzo do siebie pasowały. Ziewnąłem po czym powiedziałem.

- Ja... jestem zmęczony - miałem misia w jednej ręce, a drugą trzymałem Namjoona. Nie zdążyłem znów ziewnąć, a już wisiałem na jego plecach. Jak miło. Tak cieplutko...

- Leciutki jesteś, króliczku - powiedział i podrzucił mnie. Trzymałem się jego szyi, a w dłoniach miałem mojego miękkiego pluszaka. Sam nie wiem czemu z nim wszędzie łażę, ale jakoś tak wyszło. Nagle naszła mnie jedna myśl.

- Hyung, a kiedy ty masz urodziny? - zapytałem go z lekkim uśmiechem. Mam plan.

- Za trzy miesiące, a co? - zapytał ciekawy, znów mnie podrzucając.

- A tak o. Byłem po prostu ciekawy ciekawy - zachichotałem. Szliśmy przez leśną dróżkę, a Namjoon wspiął się na górkę ze mną na plecach. Odgarnął liście rękoma, uważając na to, aby mnie niczym nie uderzyć i w końcu dotarliśmy. Przed nami ukazał się staw z małym źródełkiem, który był otoczony wszelką zielenią, kwiatami i przede wszystkim błogą ciszą, a tuż za nim było urwisko. Namjoon kucnął żebym z niego zszedł, co zrobiłem bardzo niechętnie. Z uśmiechem wziął mnie za rękę i zaczął mnie ciągnąć za rękę, kierując się w stronę tego urwiska.

- Ślicznie, prawda? - było stąd widać wszystkie lasy, jego willę, a w oddali Seul, na którego dźwięki to miejsce było odporne. Po chwili Kim stał naprzeciwko mnie. - Zamknij oczy i nie podglądaj, dobrze? - na te słowa oniemiałem. Co on chce? Zabić mnie? Zrzucić z urwiska? A może coś innego? Przytulić? Pocałować? W sumie patrząc po tym jak się zachowuje to może być dosłownie wszystko.

- No... d-dobrze - mruknąłem po dłuższej chwili i zamknąłem oczy, a dłońmi zakryłem oczka królikowi. Tak wiem to dziecinne, ale po tym wszystkim, co tu przeżyłem, moja psychika podupadła i właśnie tak odreagowuję. Nie oceniajcie...

Wziął moją dłoń i założył mi coś na nadgarstek. Było zimne, ale w miarę lekkie.

- Już możesz otworzyć oczka - spojrzałem na moją rękę.

- Boże, hyung. Dziękuję! To jest piękne!

---------------------------
Jak tam moje maluszki ryżowe?

Króliczek • NamJinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz