7

9.6K 444 32
                                    

Miałem nadzieję, że nie będę musiał tego robić. Nie lubię go i brzydzi mnie jego dotyk, ale niestety on przyciągnął mnie do siebie i oparł moją głowę o jego tors. Bałem się, że znowu we mnie wejdzie albo zrobi coś innego, przez co wszystkie moje mięśnie się spięły.
- Nie bój się - szepnął mi do ucha.
Zaczął się ze mną kołysać nucąc jakąś piosenkę. Całował mnie co chwilę czule w obojczyk. Gdyby nie ten całus byłoby idealnie. Po chwili zasnąłem ze zmęczenia i tej całej sytuacji. Spałem spokojnie nie zmieniając pozycji. Mój strach do niego nie minął, ale to była miła odmiana tak poleżeć spokojnie. Obudziłem się po około dwóch godzinach. Pierwsze co zrobiłem to popatrzyłem na niego. Szczęśliwie też się dopiero budził. Cały strach, obrzydzenie i żal do niego wróciły. Lekko się odsunąłem. Chciałem być tak daleko jak tylko mogłem.

-Witam mojego śpioszka - przetarł oczy jedną ręką, a drugą przyciągnął mnie do siebie tak, że stykaliśmy się nosami. Patrzyłem nieśmiało w jego oczy. Jego były pewne i rządne sam nie wiem czego, a moje? Moje były zaszklone i przerażone - Jin naprawdę nie musisz się mnie teraz tak bać. Nic ci złego nie zrobię. Obiecałem, że będę delikatny i czuły - nie wierzyłem mu.
Widziałem w jego oczach, że sam w to nie wierzy. Mój oddech wyraźnie przyspieszył. Zaczął całować mnie w usta. Robił to bardzo delikatnie i namiętnie, ale jednak robił. Łzy popłynęły mi po policzku. Jego dłoń zjechała na mój pośladek i zaczęła go ściskać. Zacisnąłem moje małe dłonie na jego koszulce. Nagle przestał, pocałował bardzo delikatnie moje czółko i przytulił mnie do siebie.
- Już dobrze - szepnął. Kiedy to usłyszałem w mojej głowie przeleciała myśl o tym, że nic nie jest dobrze, ale tylko przytaknąłem, aby widział, że rozumiem - Jin jakie masz o mnie zdanie? Co czujesz w jakichś momentach, tych dobrych jak i złych dla ciebie. Powiedz wszystko co ci leży na sercu. Nie zdenerwuję się i nadal zostaniemy tak, jak jesteśmy, zaufaj mi - zdziwiły mnie jego słowa, ale skoro chce...

- Ja... ja się ciebie boję, nie lubię cię... chcę płakać - powiedziałem bardzo cicho. Bałem się, że mimo obietnicy wkurzy się i mnie uderzy albo znów zgwałci.
- Rozumiem - powiedział krótko. Po chwili jednak wypalił z pytaniem jakby w ogóle nie rozumiał co do niego powiedziałem - Króliczku mogę cię chociaż jeszcze raz pocałować? Potrzebuję tego.
- Ale ja nie chcę - mruknąłem.
Nie chciałem, by mnie całował. Chciałem uciec. Teraz. Odsunąłem się od niego. Jego dotyk zaczął mi przeszkadzać jeszcze bardziej. Zwinąłem się w kulkę i myślałem nad tym czemu stałem się rzeczą. Czemu ja? Czemu muszę być śmieciem? Nam położył na moim ramieniu dłoń przez co od razu zwinąłem się bardziej chowając większość ciała w bluzie, przez co teraz byłem małą kuleczką strachu. Pocałował mnie w tył głowy i wsunął dłonie pod bluzę tak, aby mnie przysunąć do siebie i przykrył kołdrą.

//Rano//
- Nadal śpisz króliczku? - przebudził mnie tymi słowami stojąc w progu, jednak ja tylko przekręciłem się cicho mamrocząc.
Byłem naprawdę wyniszczony fizycznie i psychicznie, mimo to wstałem i usiadłem na łóżku z uśmiechem, kiedy nagle dotarła do mnie rzeczywistość. Załamałem się przez co znów chciałem płakać. Na szczęście miałem świadomość spotkania z moją rodziną.
- Coś się stało? - w odpowiedzi pokręciłem tylko przecząco głową. Nie musi w końcu wiedzieć wszystkiego - Zadzwoniłem do twojej mamy i przyjedzie tylko ona, bez twojego ojca i rodzeństwa - posmutniałem od razu, w końcu przecież chciałem wszystkich zobaczyć i pożegnać. Kto wie ile wytrzymam jego brutalności? Niestety nie dał mi on dalej rozmyślać, bo szybko podszedł do mnie i uniósł moją głowę do góry.

- Uśmiechnij się, czy to nie tego chciałeś? - zbliżył się do mnie i podgryzł płatek mojego ucha - A może wolisz przedtem się trochę zabawić? - szepnął seksownym głosem na co szybko pokręciłem przecząco głową cały zestresowany. Nie chciałem. Nie będę tego robił, nie jeżeli mam wybór. Posmutniał, ale zaraz na jego twarzy znów pojawił się uśmiech. Przyciągnął mnie za włosy do siebie. To bolało, ale po chwili nastało cos jeszcze gorszego, mianowicie zaczął mnie całować. Co prawda tym razem inaczej. Bardziej... namiętnie. Może i starał się mnie przekonać, że nie jest aż taki zły, ale ja nie zamierzałem mu ufać. Po chwili w końcu skończył, podniósł mnie, postawił na ziemi i klepnął w pośladki i powiedział
- No to leć się ogarnąć, a ja przygotuję ci jakieś ubrania i przyjdę do ciebie - kiwnąłem głową i poszedłem do łazienki.
Musiałem być dla mojej mamy idealny. Cały czyściutki i ładniutki. Oderwałem plaster i szybko się umyłem. Pachniałem jej ulubionym karmelem. Chciałem być... perfekcyjny. Pewnie zobaczę ją po raz ostatni. Po dłuższej chwili wyszedłem okryty ręcznikiem, starając się jednak zakryć wszystkie rany.
- Już - powiedziałem cicho.
Chciałem dostać szybko ubrania, bo nienawidzę mojego ciała od kiedy pojawiły się na nim ślady przemocy. Zauważyłem, że przygotował mi białą koszule z czarnym kołnierzykiem i czarnymi mankietami, czarne skórzane rurki i bokserki. Był to piękny zestaw. Całe mój zachwyt pięknymi ubraniami prysł, gdy zobaczyłem Namjoona z tym jego głupkowatym uśmiechem.

- Zdejmij ręcznik i połóż się - powiedział surowo. Kiwnąłem głową i po chwili leżałem już nagi na łóżku. Byłem zestresowany, ponieważ w takiej sytuacji mógł zrobić wszystko. Szybko odkaził mi ranę i nakleił kolejny plasterek tym razem w kotki. Chciałem się już podnieść i zacząć ubierać, ale on nadal był na mnie. Po chwili poczułem jak całuje każdą moją ranę, co znaczyło, że całował prawie całe moje ciało. Odwrócił mnie i zaczął muskać lekko mój brzuch dochodząc do miejsca nad moim członkiem, które przypalił papierosem. Polizał to miejsce. Zamarłem. Oddychałem bardzo szybko. Widziałem, że to dąży w złym kierunku. Nagle zawisł nade mną i wpił się w moje usta. Jego język od razu zawitał w mojej buzi. Ja jednak nie protestowałem, ponieważ wolałem to niż tamto. Mimo wszystko nie oddawałem ich. Bałem się, że jak to zrobię pomyśli, że chce więcej. Złapał mnie za lewy pośladek i ścisnął go lekko. Palcem jeździł po moim wejściu, kiedy nagle rozległ się po całym domu dźwięk dzwonka. To mogła być moja szansa. Może się opamięta. On jednak zaczął całować moją szyję kreśląc dróżki aż do mojego brzuszka, a tam zostawił mi ohydną malinkę.
-Ubierz się szybko, a ja pobiegnę przywitać twoja mamę. Jak skończysz to zejdź do jadalni - na szczęście on się ubrał, kiedy byłem pod prysznicem -Jesteś najlepszy kochanie - dodał wychodząc z pokoju.

-----------

Króliczek • NamJinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz