four

828 66 4
                                    

Podniosłam się szybko i przetarłam oczy. Cholera, zasnęłam! Na myśl o tym co się mi się śniło, wykrzywiłam usta i zmarszczyłam brwi.

- Wygląda na to, że nici z seksu w windzie - wymruczał Chris.

Udawałam, że nic nie słyszę. Po chwili drzwi windy się otworzyły i byliśmy już wolni. Impreza chyba nadal trwa bo muzyka niemiłosiernie głośno gra. Razem z Chrisem weszliśmy do środka. W idealnym momencie.

- Jeśli nie oddasz mi pieniędzy, zabije cię, rozumiesz?

Wysoki chłopak wysyczał wręcz w stronę Thomasa po czym wymierzył cios w jego twarz.

- Co tu się dzieje do cholery! - krzyknęłam i wraz z Chrisem rzuciliśmy się na pomoc mojemu bratu. Schistad szarpnął chłopaka za bluzę w celu odciągnięcia go, ale jego twarz również przywitała się z jego pięścią. Chris najwidoczniej ostro się wkurwił bo szybko przewrócił bruneta i usiadł na nim. Bił go bez opamiętania i nie wiem co by się dalej stało gdybym nie zainterweniowała.

- Chris kurwa przestań! - pisnęłam.

Pociągnęłam go za kaptur i kontynuowałam.

- Błagam zejdź z niego!

Szatyn wstał i otrzepał spodnie.

- Wypierdalaj stąd - splunął i wskazał palcem na drzwi wejściowe.

Pobity z trudem podniósł się i wciąż trzymał się za nos. Jestem w dziewięćdziesięciu procentach pewna, że jest złamany. Zgodnie z poleceniem pokierował się do wyjścia, lecz przed samymi drzwiami jeszcze się odwrócił w nasza stronę.

- Pieniądze do końca tygodnia, inaczej nie zobaczysz już swojej siostrzyczki na oczy.

Otworzyłam szerzej oczy i szybko pobiegłam do Thomasa.

- Jakie kurwa pieniądze?! - krzyknęłam.

- Ali, to nie jest twoja sprawa -
odparł, po czym wplótł dłonie w swoje włosy i pociągnął za nie.

- Nie? Właśnie ktoś cię uderzył, w naszym domu! To chyba jednak też moja sprawa! - krzyczałam.

Chłopak przytulił mnie i próbował pocałować w czoło ale go odepchnęłam.

- Dopóki nie powiesz mi o co chodzi, nie nazywaj się moim bratem - syknęłam i udałam się w stronę łazienki.

Thomas i Chris coś jeszcze do mnie mówili, ale zignorowałam obydwu. Naprawdę nie znoszę kłamstw, a co dopiero tych przez które ktoś z moich bliskich mógł mieć kłopoty. Kopnęłam w drzwi i przekręciłam zamek w drzwiach. Usiadłam na wannie i zagryzłam mocno dolną wargę. Zamknęłam oczy i choć na chwilę starałam się oczyścić umysł z czarnych myśli. Spojrzałam w lustro i zastanawiałam się, na co
Thomasowi potrzebne mogły być pieniądze. Nigdy nam ich nie brakowało, co sprawiało że jeszcze bardziej się o niego martwiłam. Gdy usłyszałam pukanie do drzwi gwałtownie podskoczyłam.

- Otwórz, to ja

W myślach podziękowałam Bogu. Szybko otworzyłam drzwi i przytuliłam Chloe.

- Co się dzieje? Nie odbierałaś telefonu, więc przyszłam. Thomas  wyjebał wszystkich z domu i nie chciał mi nic
powiedzieć - powiedziała na jednym wdechu.

Zamknęłam oczy i złapałam się z głowę.

- On wisi komuś pieniądze, podejrzewam że nie chodzi o małą sumę

- Może ćpa?

Ciarki przeszły po całym moim ciele. Wiem, że mój brat nie należy do najgrzeczniejszych chłopaków, ale nigdy nie pomyślałabym, że może coś brać. Dobrze wie, że jeśli coś by mu się stało to zostałabym sama. Nie zrobiłby mi tego.

- Nie, nie sądzę

__________
  Monday  10:05

Nie gadałam z Thomasem od piątku. Próbował nawiązać ze mną jakikolwiek kontakt, ale nie ma jaj żeby powiedzieć mi prawdę. Chris kilka razy mnie zagadywał w szkole, nawet napisał do mnie na Facebooku, ale ciągle go ignoruję. Mam za dużo kłopotów na głowie żeby zajmować się takimi jak on.  Do sali weszła nauczycielka matematyki i na moje nieszczęście postanowiła odpytać akurat mnie. Chyba nie muszę wspominać, że byłam nieprzygotowana.

- Przykro mi pani Thompson, ale to twoja trzecia jedynka, sytuacja jest bardzo nieciekawa - powiedziała kobieta marszcząc czoło.

Od zawsze miałam problemy z matematyką, ale w tym semestrze przeszłam samą siebie. Wkurzyłam się na myśl o kolejnych próbach zrozumienia tematu. Jestem zielona jeśli chodzi o trygonometrię i wiem, że sama sobie nie poradzę. Zajęłam swoje miejsce w ławce i oparłam brodę na łokciach próbując coś wymyśleć. Korki? Wyrównawcze? A może po prostu poproszę o pomoc jakiegoś kujona? Burknięcie mojego brzucha wyrwało mnie z zamyśleń i przy okazji przypomniało mi, że nie zjadłam dzisiaj śniadania.

______
- Zaraz umrę z głodu - jęknęłam w stronę przyjaciółki.

Kolejka w stołówce wydawała się być dłuższa niż mur chiński, a ja czułam się coraz gorzej. Kiedy w końcu nadeszła moja kolej, Chris wepchnął się przede mnie.

- Kolejka jest, królewiczu - rzuciłam oburzona.

- Nie obowiązują mnie kolejki - wzruszył ramionami i złapał za kanapkę.

Kiedy odszedł, wzięłam to samo co on oraz sok pomarańczowy. Wraz z Chloe udałyśmy się do naszego stolika. Odpakowałam bułkę i wzięłam ogromnego gryza.

- Cholera zaraz dostanę orgazmu - powiedziałam przeżuwając lunch.

Moja towarzyszka zaśmiała się i również przystąpiła do konsumowania swojej porcji.

- Hej dziewczyny, wpadniecie dzisiaj do mnie na małą imprezę? - Chris oparł się o nasz stolik pochylając się nad nami.

Spojrzałam na Chloe. Delikatnie przekręciła głowę w bok i spojrzała na mnie pytająco.

- Ja odpadam, muszę zaliczyć matmę - odparłam po czym napiłam się soku.

- Cieszę się, że będziecie. Dwudziesta u mnie, adres wyślę wam na fejsie - uśmiechnął się i odszedł jak gdyby nigdy nic.

Chętnie odreagowałabym po tym wszystkim co się ostatnio stało, ale impreza u Chrisa automatycznie zwiastowała coś złego.

- Co to miało być? - oburzyła się dziewczyna - Chris Schistad zaprasza nas na imprezę, a ty odmawiasz ze względu na jakieś głupie zaliczenie? Możesz pouczyć się każdego innego dnia.

Miała rację. Jeszcze będę miała czas, żeby się pouczyć. A dzisiaj po prostu będę się dobrze bawić.

- Zgoda

Womanizer |Chris Schistad|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz