six

713 62 7
                                    

Moje nogi w ułamku sekundy stały się miękkie jak wata. Ręce zaczęły się trząść, serce szybciej bić a sama poczułam uderzające uczucie gorąca w moją stronę.

- Co tam jest napisane? - zapytał Chris i wyrwał kartkę z mojej dłoni.

Jego ciemne oczy szybko podążały w lewo i w prawo po białym kawałku papieru. Chłopak pociągnął za końcówki włosów.

- Kurwa mać - przełknął głośno ślinę i chwycił za telefon.

Wbił jakiś numer i szybko podniósł się z wysokiego krzesła.

- Wypierdol ludzi z mojego domu - rzucił polecenie stanowczym głosem - teraz kurwa.

Był totalnie wkurwiony i na pewno bardziej się orientował w całej tej sytuacji niż ja.

- Weź chłopaków i znajdź Jacoba, zlej go najmocniej jak się da i powiedz, że jak jego ekipa natychmiast nie wypuści Thomasa Thompsona - powiedział z prędkością światła - cokolwiek kurwa, po prostu go do tego przekonaj!

Schistad położył dłoń na swoim czole i przejechał nią po całej twarzy. Wziął głęboki wdech i podszedł do mnie. Objął mnie ramieniem i przycisnął do siebie delikatnie. Nagle straciłam władzę nad moimi nogami i poczułam jak spadam.

______
Tuesday 00:38

Z trudem otworzyłam oczy. Za oknem było dosłownie czarno. Leżałam w swoim łożku przykryta kocem, lecz nie pamiętałam żebym kładła się spać. Nagle w moją głowę uderzyły wspomnienia z wczoraj i zrobiło mi się znowu słabo. Podniosłam się do pozycji siedzącej i zauważyłam Chrisa leżącego na podłodze z telefonem w ręku. Spał. Najciszej jak się da zeszłam z łóżka i ściągnęłam z siebie koc. Przykryłam nim chłopaka i sama położyłam się obok niego. Wyciągnęłam telefon z jego dłoni. Włączone były akurat jego wiadomości z jakiś Bradleyem.

Od: Bradley
Nigdzie go nie ma, nie da się z nim skontaktować

Do:Bradley
Kurwa znajdźcie go, namierzcie jego telefon, cokolwiek

Od:Bradley
Jesteś nadal u siostry Thomasa?

Do:Bradley
Tak, sprawdźcie mieszkania każdego z ich ekipy

- Nie wolno czytać czyiś wiadomości - powiedział z zachrypniętym głosem Schistad.

Automatycznie odłożyłam telefon i podniosłam się.

- Przepraszam - oblizałam wargi i odwróciłam wzrok.

Chłopak spojrzał na różowy koc którym był przykryty i zaśmiał się.

- Z tego co pamiętam, to zaniosłem cię do łóżka i to ty pod nim leżałaś.

Zrobiło mi się głupio. Ale to chyba dobrze, że mimo wszystko nie jestem egoistką, która pozwala komuś leżeć u siebie na podłodze podczas gdy sama śpi na wygodnym łożku. Zdziwił mnie fakt, że Chris mógł po prostu położyć
się koło mnie, ale przewidział że pewnie byłabym na niego zła. No ale nie byłabym. Nie dziś.

- Wiadomo coś o Thomasie? - zmieniłam temat.

- Chłopaki go szukają, nie martw się, znajdziemy go - powiedział przecierając oczy.

- Może po prostu im zapłacę? Nie chcę, żeby coś mu się stało - odparłam i wbiłam wzrok  w podłogę.

Nie bardzo wiedziałam, jak i gdzie mam dostarczyć im te pieniądze, bo w końcu nie napisali żadnego adresu ani numeru telefonu. Nie wiedziałam też, skąd mam je wziąć, bo nie miałam wystarczająco oszczędności. Zgaduję, że niedługo dostane od nich jakąś wiadomość.

- Nie ma takiej opcji, dopóki twój brat nie będzie w domu, nie damy im ani centa.

Pokiwałam niepewnie głową. Podeszłam do szuflady i wyciągnęłam z niej koszulkę i szary dres.

- Idę się przebrać - oznajmiłam - wiesz, że możesz po prostu iść na łóżko? - dodałam i znikłam za drzwiami.

Poszłam do pokoju Thomasa i spojrzałam na wszystko szukając..w sumie sama nie wiem czego. Nic
po za kilkoma brudnymi talerzami i jakiejś papierowej torbie z McDonalds'a nie przykuło mojej uwagi. Przebrałam się w wygodne ciuchy i wróciłam do Chrisa. Nie leżał już na podłodze, lecz w łożku zgodnie z moim poleceniem. Miał na sobie czarne spodnie i białą koszulkę. Jego bluza leżała na krześle. Podeszłam bliżej i położyłam się.

Schistad miał zamknięte oczy, ale nie byłam pewna czy śpi. Sytuacja była dla mnie dość niezręczna, wiec odwróciłam się do niego plecami i sama spróbowałam ponownie zasnąć.

_______
Tuesday 8:00

Budzik zaczął cicho dzwonić a ja natychmiast go wyłączyłam. Rozejrzałam się po pokoju. Byłam sama. Wstałam niechętnie z łóżka zastanawiając się, gdzie podział się Chris. Ledwo przytomna poszłam do kuchni i tam ujrzałam sylwetkę chłopaka.

- Chcesz kawę? - zapytał nie spoglądając nawet na mnie.

Nalał napoju do czarnego kubka i postawił na wąskim, wysokim stole. Usiadłam na hokerze i złapałam za ucho naczynia po czym wzięłam duży łyk.

Szatyn usiadł na przeciwko mnie rownież trzymając w ręce kubek. W drugiej miał telefon, w który ciagle uderzał kciukiem. Siedzieliśmy w milczeniu. Nagle zdałam sobie sprawę, że po wczoraj nie dostałam żadnej wiadomości od Chloe. Odstawiłam kubek i zeskoczyłam z krzesła po czym pobiegłam do pokoju po telefon i szybko wybrałam numer przyjaciółki. Nie musiałam długo czekac, bo usłyszałam jej głos po zaledwie jednym sygnale.

- Halo? - wyjąkała.

Obudziłam ją.

- Chloe, przepraszam. Cholera, naprawdę cię przepraszam ale wczoraj..

- Wyluzuj - przerwała - wszystko wiem. Kumple Chrisa wszystko nam powiedzieli. Jak się czujesz skarbie? - powiedziała troskliwie.

Odetchnęłam z ulgą.

- A jak ty byś się czuła jakby twój brat został porwany? - w myślach skarciłam się za chamską odpowiedź - Przepraszam, nie najlepiej. A ty?

- Nie przepraszaj, to ja zadałam głupie pytanie. Mam strasznego kaca, nigdy tyle nie wypiłam. Nie wiem czy dam radę iść do szkoły

- Okej, w takim razie odpoczywaj - uśmiechnęłam się delikatnie - muszę na razie kończyć, trzymaj się Chloe

- Ty też Ali, kocham cię

Odłożyłam telefon i poszłam z powrotem do kuchni. Zauważyłam Chrisa który w totalnym pośpiechu ubierał buty i trzymał w ręku kluczyki do auta.

- Coś się stało? - zapytałam.

- Chyba wiedzą, gdzie jest Thomas - rzucił przez ramię i wyszedł.

Womanizer |Chris Schistad|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz