eight

665 68 6
                                    

- Co - zapytałam totalnie zdezorientowana.

Chłopak zrobił krok w moją stronę.

- Pamiętasz tą imprezę, na rozpoczęcie wakacji? Tą gdy spałaś u Chloe a potem się pokłóciliśmy?

Kiwnęłam głową.

- Byłem naćpany - Thomas złapał się za głowę i patrzał na swoje buty - Alisa, ja naprawdę nie chciałem brać tego gówna prz..

- Stul pysk - syknęłam i stanęłam twarzą w twarz z bratem - przez cały ten pierdolony czas, kiedy zachowywałeś się jak pojeb, podejrzewałam cie o wszystko. Niektórzy mówili nawet ze mam paranoje - siłą podniosłam jego głowę by na mnie spojrzał - a ty pierdolony ćpunie miałeś wyjebane czy nie zostanę sama w tym cholernym Detroit! - krzyknęłam i rzuciłam się na chłopaka lecz on mocno chwycił moje nadgarstki.

- Kurwa jak mogłam się nie domyśleć! Te twoje nagłe wychodzenie z domu, dziwne zachowanie, ciągłe zmiany nastrojów - pokręciłam głową.

Nie mogłam zrozumieć , jakim cudem   byłam tak głupia. Jak mogłam żyć pod jednym dachem z kimś kto bierze i tego nie zauważyć? Jak kurwa?!

Wyrwałam swoje nadgarstki z ucisku i pobiegłam do pokoju. Wyjęłam z szafy dużą torbę i zaczęłam pospiesznie pakować do niej byle jakie ciuchy.

- Alisa kurwa nie - powiedział po czym wyrwał mi z rąk torbę - nigdzie kurwa z tym nie wyjdziesz

- Zostaw mnie kurwa! - krzyknęłam i z trudem zabrałam mu to, czego potrzebowałam.

Wrzuciłam dwie garści bielizny i wyszłam z pokoju. Wsunęłam na nogi buty i złapałam za kurtkę.

- Dopóki nie zaczniesz się leczyć, nie probuj się ze mną kontaktować - warknęłam i trzasnęłam drzwiami.

Przeszłam przez dużą bramę a zimne powietrze otuliło moje ciało. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer Chrisa.

- Halo? - rzucił.

- Tu Alisa, musimy się spotkać, teraz. - oznajmiłam.

- Z powodu?

- Ważnego, będę czekać na stacji metra.

- Dobra, jadę - powiedział i zakończył połączenie.

Szłam długim chodnikiem co chwilę poprawiając spadającą torbę na ramieniu. Było ciemno, a Detroit zdecydowanie nie należało do bezpiecznych miast co sprawiało że obleciał mnie strach. Rzadko wychodziłam sama z domu jak na dworze było ciemno, ale nie miałam nawet wyboru. Szłam szybkim tępem, by jak najprędzej móc usiąść i zdjąć tą cholernie niewygodna torbę. Do metra doszłam po jakiś siedmiu minutach.  Usiadłam na starej ławce i rzuciłam to cholerstwo na chodnik. Wyciągnęłam telefon by zadzwonić do Chrisa.

- Buu - powiedział mi do ucha stojąc za mną, na co lekko podskoczyłam.

- Musimy pogadać - pokręciłam głową totalnie zirytowana.

Chłopak usiadł obok mnie i zmierzył mnie wzrokiem od butów aż po czubek głowy.

- Na co się gapisz - rzuciłam - nieważne. Dlaczego mnie do cholery okłamałeś! - podniosłam się z ławki i stanęłam na przeciwko Schistada.

Chris zmarszczył czoło i spojrzał na mnie jak na idiotkę.

- Co?

Womanizer |Chris Schistad|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz