Rozdział 4

830 68 5
                                    

- Leo bez jaj. - stałam w bezruchu.
- O kurde pierwszy raz powiedziałaś Leo a nie Leondre.
- Co to ma wszystko znaczyć ? - było w miarę posprzątane a na środku kanapa, obok stolik a na nim jakieś jedzenie.
- Siadaj, pogadamy. - wyjebał się na całą kanape.
- To nie jest najlepszy pomysł. - pierwszy raz nie wiedziałam jak się zachować.
- Ta siadaj, nie zgrywaj sie.
- Daruj sobie. - w końcu zdjęłam plecak i usiadłam obok.
- No więc tak jak zgłodniejesz to masz tu jedzenie. - popatrzył sie na stolik.
- Wyluzuj nie mieszkam pod mostem. - przewróciłam oczami.
- A teraz pogadamy.
- Czekaj, czekaj bo już nie nadążam. Ogarnąłeś to wszystko żeby ze mną pogadać?
- W pewnym sensie.
- Nie no nie wierze, człowieku co jest z tobą nie tak ?
- Kurwa wyluzuj, nawet nie wiesz o co mi chodzi. - ups, tu ma racje.
- To może mnie oświecisz ?
- Chciałem po prostu pogadać o pewnej sprawie.
- Konkretnie ?
- Niektórzy uważają, że się we mnie zakochałaś i ta cała złość to tylko przykrywka. - no ja pierdole.
- O ja, niezłe plotki chodzą po tej zasranej budzie, ale to nie prawda. - wstałam i ruszyłam w strone wyjścia.
- Ta spokojnie. - złapał mnie i przyparł do ściany.
- Z czego się tak śmiejesz ?
- Z ciebie. - przybliżył sie.
- Sorry ale nie jestem lusterkiem. - odwróciłam głowe.
- Ale ty zgrywasz niedostępną. - prawie mnie pocałował ale nacisnęłam na klamke i odeszłam do tyłu.
- Kurde serio znajdź sobie inny obiekt westchnień. - ruszyłam w strone domu.

- Dlaczego nie odbierałaś telefonów ? - Meg wyszła z kuchni kiedy ściągałam buty.
- Będziesz się bawić w moją matke ?! - pobiegłam na góre. Sama nie wiem dlaczego to powiedziałam.
Wzięłam prysznic, przebrałam się i położyłam.
- O co chodzi ? - przyszła Megan.
- Nie chce mi się teraz o tym gadać.
- No okej, jutro o tym pogadamy a tak poza tym rodzice będą za dwa dni.
- Mhm. - chyba zrozumiała, że chce posiedzieć sama.
A ich tu po co ? Przyjadą raz na niewiadomo ile i będą truć jak to za mną tęsknili. Żenada.

Dzisiaj piątek, nie idę do szkoły. Strasznie się źle czuje.
Wstałam umyłam twarz i zeszłam na dół w moim cieplutkim szlafroku i super  kapciach

 Wstałam umyłam twarz i zeszłam na dół w moim cieplutkim szlafroku i super  kapciach

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Jeszcze nie ogarnięta ? - Meg zeszła na dół a za nią Charlie, no nieźle.
- Źle się czuje, chyba mam gorączke. Potem to ogarne. - zrobiłam sobie kakao.
- No okej jak coś to dzwoń. - wyszli.
Przykryłam się kocem i włączyłam TV.

Spędziłam tak połowe dnia. Mam 39,8 stopni. Rewelacja.

Nieznany

Lepiej się czujesz?

A on skąd wie ?

Me

Co Cię to obchodzi, idź do jakiejś laski i już.

Nieznany

Zaraz będę.

Nie wiem dlaczego ale się uśmiechnęłam.

- Hej jak się czujesz ? - otworzyłam mu drzwi.
- Skąd w ogóle wiesz, że jestem chora ? - wróciłam do mojej wcześniejszej pozycji.
- Czy to istotne ? - puścił mi oczko.
- Jak chcesz coś do picia to sorry sam się musisz obsłużyć.
- Jasne, trzymaj. - podał mi jakieś tabletki i szklanke wody.
- Jak myślisz, że jestem chora i będziesz mógł podać mi tabletki gwałtu i po sprawie to sie mylisz. - popatrzyłam na niego zażenowana.
- Jezu weź nie przesadzaj. - popiłam dwie tabletki.
- Oho a teraz tylko czekać jak padne no super.
- Skończ. - usiadł obok.
- Co ty w ogóle robisz ?
- O co ci chodzi ?
- Pomagasz mi.
- Mogę sobie pójść. - uniósł brwi.
- Ej dobra pogadajmy. - obróciłam się w jego strone.
- Ojej ale postęp.
- Dlaczego się tak zmieniłeś, jakieś zakład ?
- Ślicznotko.. - przerwałam mu.
- Jeśli mamy porozmawiać to bez takich płytkich tekstów.
- Sama jesteś płytka.
- Nie zapędzaj się.
- Bo co ?
- Bo to. - oblałam go sokiem.
- Jesteś serio nienormalna.
- Powiedział całkiem normalny koleś, no błagam.
- I co ja teraz założe ?
- Ja ci mogę coś dać.
- Sorry laska ale nie gustuje w tych waszych crop- top'ach czy czymś tam.
- Trzeba próbować nowych rzeczy. - uśmiechnęłam sie.
- A weź przestań. - zaczął ściągać koszulkę.
- No ale co ty robisz ? - dziwnie się poczułam.
- Ściągam koszulke nie widać ?
- No ale..
- Gdzie masz pralke? - wstał.
- Na górze w łazience pierwsze drzwi na lewo. - poszedł tam gdzie go pokierwałam.
Wrócił po kilku minutach ale...













Jest i czwarty. Sorry, że tak późno ale coś mi wypadło.
Vanessa taka trochę mniej wredn.. ups.

🌟 i komentarze mile widziane

Hope | L.DWhere stories live. Discover now