- Co ty tutaj robisz? - moim oczom ukazał się Charlie.
- Może mnie zaprosisz. -uśmiechnął się a wtedy gestem zaprosiłam go do domu i zamknęłam drzwi.
- Meg jest w Londynie, nie osobiście przyjechać. - Londyn, a no fajnie.
- No okej a po co do mnie przyjechałeś?
- Musimy pogadać. - usiadł na kanapie a ja się do niego dosiadłam.
- Chodzi o Leondre. - wziął wdech i zaczął. - On teraz będzie z tobą mieszkał, dużo o tobie mówił a znam jego przeszłość.
- Noo ale możesz jaśniej bo tak średnio rozumiem. - zmarszczyłam brwi.
- Po prostu uważaj, miej dystans. - wstał.
- No okej ale dlaczego teraz będe z nim mieszkać? - udaliśmy się w stronę drzwi.
- Meg nie chce cie samej zostawić, ciotka nie da rady przychodzić a Leo jest odpowiedzialny ale czasami trzeba na niego uważać. - otworzył drzwi. - Cześć. - przytulił mnie i wyszedł.
- AHA. - byłam jak w transie, nic a nic nie rozumiem. Leondre odpowiedzialny? Dobre. Dlaczego mam uważać? I ten dystans.Kilka godzin później
- Van maleńka! - po mieszkaniu rozległy się krzyki. - Vaan!
- Czego chcesz capie? - zeszłam powoli ze schodów a na dole stał Leo z walizkami. - Nie no pięknie. - powiedziałam pod nosem.
- No ja wieem. - wziął mnie na ręce i zaczął się kręcić.
- Idioto! Puść mnie! - zaczęłam się wydzierać lecz na nic więc zaczęłam się wiercić co poskutkowało.
- Chciałbym żebyś co innego krzyczała. - jego cudowny uśmiech.
- Tak jasne. - zaczął mnie łaskotać. No co mu kurwa odjebło? Jest już wstawiony czy coo?
- Prosze zostaw już. - krzyczałam przez śmiech.
- Prosi to się świnia.
- Błagam, zrobię wszystko. - po tych słowach na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech. Ja pierdole.
- Wszystko? - stanął przede mną i założył ręce.
- Noo em..
- Wspaniale.
- Ale..
- Z racji że będziemy ze sobą mieszkać przez jakieś trzy tygodnie może trochę wiecej.. - że co kurwa?! - Śpisz ze mną, w sumie to oczywiste ale śpisz w samej bieliźnie i chodzisz w niej po domu. - ten pieprzony uśmieszek nie znikał z jego twarzy. Zajebiscie. Kochaliśmy się ale to było na szybko i w ogóle. UGH.
- Ale Leondre bez przesady. - westchnęłam z nadzieją.
- No właśnie jeszcze wieczorem chodzisz po domu w bieliźnie. - posłał mi buziaka. Zabije go. - To gdzie nasz pokój ? - sięgnął po walizki.
- W dupie. - ruszyłam wkurzona na góre.
- Ale duże łóżko. - zaczął się śmiać.
- Ta super. - wyciągnęłam coś żeby na siebie zarzucić. No plis ja będe pół naga a on będzie miał powstanie.
- Idę się przebrać.
- Uu, no pewnie. - nic nie odpowiedziałam tylko skarciłam go wzrokiem.Po chwili przyszłam w tym.
- Co to za szmata ? - był niezbyt zadowolony.
- A no fajnie.
- Nie ty. - wstał i podszedł do mnie. - To coś. - ściągnął ze mnie kardigan. - Od razu lepiej. - uśmiechnął się tak że coś mnie w brzuchu ścisnęło.
- Wiadomo. - westchnęłam a ten położył ręke na moim ramieniu.
Zaczął mnie całować od szyi w dół. Zatrzymał się w okolicach obojczyka i zostawił mi dwie malinki. Czułam się jakbym odleciała, był taki delikatny i czuły. Stałam teraz tyłem do niego a on mnie objął i delikatnie całował po szyi. Po chwili jego ręka znalazła się na moich biodrach i powoli zsuwał ją niżej. Na ten gest cicho jęknęłam. Mimo wszystko usłyszał to i sprawił że jęknęłam jeszcze raz tym razem głośniej.
Gwałtownie mnie do siebie odwrócił i zatrzymał swoje usta na moim obojczyku. Wskoczyłam na niego a ten zaczął całować mnie po piersiach. Momentalnie się wzdrygnęłam. Obrócił się i posadził mnie na stole. Teraz ściągnęłam z niego koszulkę i położyłam ręke na jego torsie, wolnymi ruchami zsuwałam ją niżej aż końcu zatrzymałam ją na jego koledze, miał powstanie i to porządne. Zacisnęłam go a Leondre westchnął. Nasze języki zaczęły walke a Leo włożył ręke pod moje majtki i spokojnymi ruchami nią poruszał. Kiedy nasze języki walczyły coraz szybciej i gwałtowniej jego ręka także nabierają tempa. Zawiesiłam się na nim a ten przeniósł mnie do łóżka i usiadł na mnie. Zaczął całować mnie po brzuchu a na ten gest uniosłam go delikatnie i jęknęłam.- Spisałaś sie. - powiedział całując mnie po szyi.
- Ty też. - popatrzył mi prosto w oczy się usmiechneliśmy się.Leżeliśmy tak w ciszy a tu nagle zaczął dzwonić jego telefon.
- Odbierz. - popatrzyłam na niego a ten miał zamknięte oczy.
- Nie trzeba.
- Może to coś ważnego. - nalegałam.
- Ty jesteś ważna. - aww.
- Mimo wszystko powinieneś odebrać. - podałam mu telefon a ten skarcił mnie wzrokiem i niechętnie odebrał.
- No co tam ?
- ...
- Nie wiem, nie mam teraz czasu.
- ...
- Spierdalaj nie biore już od Ciebie tego gówna. - podniósł głos.
- ...
- Żadne ale, spierdalaj i już nie dzwoń.- Co się stało?
- Nic takiego.
- Leoo. - podniosłam głowe.
- Nic leż. - uśmiechnął się do mnie ale coś tu nie tak.
- Leondre kumplu! - z dołu rozległy się hałasy. Leo szybko wstał i zaczął się ubierać a ja zrobiłam to samo.
- Zostań tu i pod żadnym pozorem nie wychodź. Rozumiesz?! - podszedł do mnie i popatrzył głęboko w oczy.
- Leo co się dzieje? - byłam zakłopotana.
- Obiecaj.
- Leooo. - przerwały krzyki z dołu. Pocałował mnie w policzek i wyszedł. Kiedy straciłam go z pola widzenia jak zamknął drzwi rozległ się wielki huk.No i jest, trochę 18+ trochę dreszczyku emocji xd Coś takiego pisze pierwszy raz więc dajcie znać czy jest okej 😘💕
🌟 i komentarze mega motywują
💕💞
YOU ARE READING
Hope | L.D
Fanfiction- Nie udawaj głupiej. - A ty nie udawaj, że sie o mnie martwisz. - pobiegła na góre. - Vanessa! - pobiegłem za nią. - Japierdole otwórz te drzwi.