Zaczął mnie całować. Nie wiem dlaczego ale oddawałam pocałunki. To wszystko jest jakieś chore.
Z resztą on się może bawić mną ja się pobawie nim.
- Widze, że ci się spodobało. - nadal był tak blisko i patrzył mi prosto w oczy.
- Nie zaprzecze. - jakoś dziwnie się teraz czuje, kiedyś przy innych tak się nie krępowałam.
- Oj maleńka. - wstał i poszedł do kuchni.
- Skąd ty? - usiadł po chwili a w rękach trzymał browary.
- Luzik, masz. - podał mi. Dawno piłam i nie chce. Nie miłe wspomnienia z tym.
- Wiesz co, nie mam ochoty. - odstawiłam na stolik.
- Jak sobie chcesz, ale nie bądź taka spięta. - odłożył swoją butelkę i powoli się do mnie zbliżył, zaczął całować. Już po chwili byłam w samej bieliźnie. Dalej się domyślacie co było.Siedzę teraz owinięta w koc i w myślach wyzywam sama siebie.
Idiotko co ty najlepszego zzrobiłaś! Przespałaś się z młodym Lenehanem, jesteś totalnie skończona.
- Spokojnie od tego nie umrzesz. - usiadł obok. Ja pierdole jestem jakaś zjebana a najgorsze jest, to że mi się podobało.
- Mhm wiem. - wstałam i poszłam na góre. Przebrałam się i zeszłam do niego.- Już myślałem, że uciekłaś. - uśmiechnął się ale tak jakoś inaczej niż zawsze. Dziwne to wszystko.
- Spokojnie, wiem seks to nie koniec świata.
- Chodź tutaj. - wystawił rękę.
- Chyba, że nie miałeś gumek. - stanęłam jak wryta w połowie drogi.
- Miałem, no chodź tutaj. - pociągnął mnie za rękę i wylądowałam u niego na kolanach.
- Teraz to tak będzie wyglądać? - popatrzyłam mu prosto w oczy.
- Wiesz ja już nie bzykam lasek dla zabawy, pomijając fakt, że ty nie jesteś laską.
- Aha, tylko?
- Dziewczyną. - o kurde.
- Czy ty..
- Jeśli masz wątpliwości, poczekam mała.
- Ja chyba śnie.
- No nie, twój książe jest tu i teraz.
- Książe? Chciałbyś. - teraz położył ręce na moim tyłku.
- Jeszcze troche. - w tym momencie zeskoczyłam z niego bo do domu weszli rodzice.
- Leo proszę nie. - skarciłam go wzrokiem.
- Dzień dobry. - wstał i podał rękę mojemu tacie. Ja pierdole.
- No tak. Mamo, tato to jest Leondre.. mój kolega. - wtraciłam się.
- No cześć. - tato chciał coś jeszcze powiedzieć ale złapałam Leo za ręke i pobiegliśmy na góre.
- Prosiłam. - zamknęłam drzwi.
- Chciałem poznać swoich teściów. - rozłożył się na łóżku.
- Że co proszę ? - uniosłam brwi.
- Oj no chodź tutaj. - pociągnął mnie za ręke i wylądowałam na nim.
- Leo chyba powinieneś już iść.
- Coś się stało? - tak ty się stałeś.
- Nie po prostu oni zaraz wyjeżdżają, nie wiem na ile i wiesz. - wstałam.
- Okej rozumiem.
- Ciesze się.
- Czekaj, to znaczy, że ty teraz mieszkasz sama i dzisiejszy wieczór masz wolny ? - odwrócił się przy drzwiach i łobuzersko się uśmiechnął.
- Leo ja nie wiem..
- Ale ja wiem. - pocałował mnie i wyszedł.
- Hej. - powiedziałam to już w sumie sama do siebie.- To kiedy przyjedziesz? - zeszłam na dół.
- Za tydzień lub dwa. - pocałował mnie w czoło.
- Okej pa. - przytuliłam go a po chwili poczułam, że ktoś mnie obejmuje od tyłu.
- Mamo? - miałam mieszane uczucia ale mimo to przytuliłam ją.
- Trzymaj się. - zamknęli za sobą drzwi.- Elo mam coś dla ciebie mała. - to nie był Leondre.
Takie sobie. Miał być wcześniej, sorry.
Dziękuje za tyle wyświetleń i gwiazdek. Serio to ma dla mnie znaczenie .
Dzięki.
💞💖

YOU ARE READING
Hope | L.D
أدب الهواة- Nie udawaj głupiej. - A ty nie udawaj, że sie o mnie martwisz. - pobiegła na góre. - Vanessa! - pobiegłem za nią. - Japierdole otwórz te drzwi.