- Van chce ci coś powiedzieć. - podszedł do mnie.
- Słucham. - serce waliło mi jak pojebane.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Strasznie fałszujesz. - zaczął sie śmiać. - a no okej. O boże a ja myślałam.. Haha.
- Bo ty jesteś taki pan idealny.- Podobało ci sie piękna? - staliśmy pod moim domem. Oby Leo już spał.
Jest przed 20 debilko.
- Nie mów tak do mnie, jeju.
- Oj dobra, podobało się ?
- Bardzo.
- A to?
- Co? - pocałował mnie w usta. Oczywiście pocałunek trwał chwilke. Dlaczego?! Ugh. Jezu. Aww.
- Też, do jutra. - odeszłam gdyby nigdy nic. Ale co miałam robić. Obydwoje nie wiedzieliśmy jak sie zachować. Ehh.
- I jak? - weszłam do domu a tu Leondre. O niee.
- Okej.
- Widze, że zakupy udane.
- Co?
- Cieszysz sie i jesteś cała czerwona.Leondre
Właśnie widziałem jak całowała sie z tym Harvey'em. Myślałem, że jebne.
- Czerwona z zimna.
- Jest 16 stopnii.
- To nie jest jakaś najwyższa temperatura, no nie?
- No Harvey też nie jest najwyższy?
- Co? Do czego to było?
- Jak sie całujecie to nie jest jakiś najwyższy.
- Leoo..
- Typek zjawia sie nie wiadomo skąd, od razu ciebie szuka. Znajduje bez trudu. Zaprasza na randki a ty tak szybko dajesz sie owinąć wokół palca.
- Przestań!
- Nie bo coś mi sie tu kurwa nie podoba.
- Leo ale..
- Żadne ale. - podeszłem do niej.
- I co teraz mam zrobić?
- Nie spotykać sie z nim.
- Leo! - uniosła głos.
- Nie wyprosisz tego.
- Nie będziesz mi mówić co moge a czego nie moge. - wykrzyczała.
- Idź sie spakuj na jutro i coś zjedz.
- Nie mam apetytu. - pobiegła na góre.
Japierdole chce ją chronić a ona przez to mnie znienawidzi, ale kanał..Ranek
- Po szkole przyjdź od razu do domu. - nalałem jej soku. Cisza. - Słyszysz?
- Mhm. - wyszła z domu. Zajebiscie.
Dostałem sms'a.Meg: Gdzie jesteś?
Me: W domu a co?
Meg: A Vanessa?
Me: Wyszła do szkołyNagle rozległ sie dzwonek do drzwi.
- Meg? Charlie? - wtf. Zaprosiłem ich do środka.
- Jak widać.
- Stary co wy tu robicie? - przybiłem mu piątke.
- Ogólnie to sie wprowadziliśmy niedaleko. - Meg nalała sobie soku.
- Bomba.
- Spotkała sie z Harvey'em? - nastąpiła niezręczna cisza. - Czyli tak, super.
- Nawet gorzej.
- Co jest? - Charlie do nas podszedł.
- Wczoraj się całowali. Jak jej powiedziałem, że mają się nie spotykać obraziła sie, nie odzywa się do mnie.
- Przejdzie jej.
- Wątpie. - usiadłem przy Meg. - Ale opowiadaj co z tym kolesiem.
- A więc tak, Harvey to stary kumpel Charliego. - popatrzyłem na niego a ten przewrócił oczami. - Mieli jakieś układy, dragi itp. Charlie nie był z nim fair, kręcił na boku z innymi żeby jego kumpli razem z nim wpakować za kraty, bo mieli niezły dym. Ogólnie Harvey i taki David bawią sie laskami i potem je wykorzystują do przewożenia towarów i takie tam. - troche mnie zamurowało. Charlie mieszał sie w dragi ja nawet razem z nim ale nic nie mówił o takich akcjach.
- Meg by nie ruszyli więc David znalazł Van, ona jest jej kuzynką więc sam wiesz. - Charlie skończył.
- Japierdole Megan pogadaj z nią. - uniosłem głos. Byłem wkurwiony na maxa.
- Postaram sie.Kilka godzin później
Vanessa
- Heej. - przytuliłam Harvey'a. Tak spotykam sie z nim mimo, że Leo ma jakieś życiowe rozkminy. - No cześć. - złapał mnie za ręce i przesunął do siebie.
- Słuchaj, nie dam rady sie dzisiaj spotkać. - spuściłam głowe w dół. - No ja właśnie też musze coś załatwić, nie smuć sie. Ej. - delikatnie uniósł moją głowę tak, że patrzyłam mu prosto w oczy.
- Wynagrodze ci to jakoś.
- Ja też. - zaczął mnie całować. To trwało o wiele dłużej niż ostatnio. - Do twarzy ci w czerwonym. - to wiecznie trwać nie mogło.
- Co ty kurwa odpierdalasz?! - Charlie zaczął odpychać ode mnie Harvey'a.
- Jezu przestańcie. - wbiegłam pomiędzy nich.
- No zajebiscie, ja sie o ciebie martwie a ty dalej swoje. - Leondre podszedł wkurwiony.
- Leo..
- Żadne Leo, dajesz sie owinąć wokół palca w jeden dzień.Leondre
Jeszcze trochę a powiedziałbym za dużo.
- Nie przesadzaj, okej? - podeszła do mnie ze zmarszczonym czołem.
- Myślisz, że możesz mi coś zrobić dziewczynko? Gówno możesz.
- Tak jak ty, niby sie wielce martwi a tak naprawde zazdrość go zżera i nie wie co wymyśleć.
- Zazdrosny o laske co jest tak łatwa? - i dostałem z liścia. Mogłem sie tego spodziewać. Zasłużyłem.
- Tknij ją tylko. - podeszłym do Harvey'a i jebnąłem mu w morde.
- Chodź stary. - Charlie złapał mnie za ramie.Ojej ale groźnie. Jeśli sie spodobało zostaw po sobie ślad 💘
Kc was 😘

YOU ARE READING
Hope | L.D
Fanfiction- Nie udawaj głupiej. - A ty nie udawaj, że sie o mnie martwisz. - pobiegła na góre. - Vanessa! - pobiegłem za nią. - Japierdole otwórz te drzwi.