- Zostaw nas samych. - Leondre nerwowo odszedł.
- Ale..
- Idź sobie coś kup. - nawet sie nie odwrócił.
Widziałam, że jest nieźle wkurzony. To ten cały Lucas. Może to on dzisiaj do niego pisał..
- Heej. - od tyłu przytuliła mnie jakaś młoda dziewczyna.
- Maax, co ty tu robisz? - odwzajemniłam gest.
- Szukam sukienki na bal. - weszłyśmy do jakiegoś sklepu. Tak w skrucie, Max ostatnio sie tu wprowadziła i od razu złapałyśmy fajny kontakt. Jest w moim wieku i wychodzi na to, że idzie na ten sam bal co ja.
- Oo.
- Nie mówiłam jeszcze ale będe chodzić z tobą do klasy.
- O kurde, to super.
- Też sie ciesze. - zaczął dzwonić mi telefon.
- Czekaj chwilke. - odeszłam na bok.Leondre: Gdzie jesteś?
Me: W tym sklepie z sukienkami na przeciwko KFC.
Leondre: Zaraz będe.
Me: Okej.Wróciłam do Max.
- Zaraz cie komuś przedstawie. - zaczęłam przeglądać sukienki.
- Chłopak ?
- Tak. - uśmiechnęłam sie.
- Twój?
- Co!? - właśnie obok nas znalazł sie Leo.
- O heej. - Max podała mu ręke. Czułam sie nie komfortowo. Ona myśli, że ja z nim..
- Leondre, hej. - odwzajemnił gest.
- Max, to ty jesteś tym chłopakiem..
- Z którym ide na bal. - przerwałam jej. - Leo kurcze, strasznie mi sie pić chce. Skoczysz szybko po wodee?
- Noo..
- Lepsze to niż chodzenie po sklepie z sukienkami, co nie ? - uśmiechnęłam sie z nadzieją, że sobie pójdzie.
- Max kurde to nie jest mój chłopak. - odezwałam sie kiedy odszedł.
- Ale wtopa. - zaczęła sie śmiać.
- Przestaań.
- Ale niezły jest. - niezły? On jest idealny..
- Okej wpadła ci jakaś w oko?Kilka godzin później.
Siedzimy wszyscy w maku. Już mamy sukienki teraz trzeba poszukać butów.
- Najchętniej bym poszła w adidasach i ligginsach. - przewróciłam oczami.
- W legginsach możesz chodzić przy mnie, nikt ci tego nie zabroni. - poszedł odnieść tacke i pozostałości na niej.
- Japierdole.
- To czekaj, wy jesteście razem czy nie?
- Nieee. - wstałyśmy równo i ruszyłyśmy w strone Leo.
- Ale ja ci poważnie mówie. - objął mnie. Jezuu. Awww.
- A ja ci mówie, że jeszcze dwie godziny w galerii, jak nie więcej.
- Chyba cie pojebało.
- Poważnie. - uśmiechnęłam sie i weszliśmy do sklepu.Trzy godziny później.
Już po. Właśnie wróciliśmy do domu.
- Pierwsza zajmuje wanne. - wymamrotałam ściągając buty.
- Duża wanna, spokojnie sie razem zamieścimy.
- Pewnie.
- Nie wiedziałem, że tak łatwo pójdzie. - poszedł na góre.
- Słyszałaaam. - krzyknęłam nalewając sobie soku.- Ej weź, dziewczyny mają pierwszeństwo. -
- Kłóciłbym sie.
- Spadaj. - zaczęłam sie rozbierać. Byłam w samej bieliźnie więc owinęłam sie w ręcznik.
- Ohoo. - odwrócił sie.
- Kto pierwszy ten lepszy. - westchnęłam.Leondre
Kurwa ósma rano a tu ktoś na chate wbija. Nie będe budził młodej.
- A ty kto? - otworzyłem drzwi a tam jakiś koleś.
- Jest tutaj Vanee..
- Jest, a ty to kto? - przerwałem mu.
- Mógłbyś ją zawołać?
- Może tak może nie.
- Jezu Harvey. - Vanessa rzuciła mu sie na szyje. A no okej.
- Ej nie marz sie. - przytulił ją. Kurde co to za typek.
- Wejdź, o Boże. - zamknęła drzwi.
- Może jak sie nazywasz czy coś, język ci ucieli?
- Leondre. - skarciła mnie wzrokiem.
- Dobra ja spadam. - wyszedłem wkurzony trzaskajac drzwiami. Japierdole dopiero co sie do niej zbliżyłem a tu jakiś Harvey.Vanessa
Kurde o co mu chodzi? Dobra mniejsza o to.
- Co ty tu? - dalej byłam w szoku.
- Wprowadziłem sie tu z kumplami.- Ale jak, gdzie mieszkasz? - zamarłam. Dzielnice, którą właśnie podał znam bardzo dobrze. To jest zaraz obok mojej szkoły.
- Czy ty..
- Tak.
- O boże. - znowu sie w niego wtuliłam.To się troszke pomieszało. Jak myślicie? Co Leo zrobi?
Hehhe
do następnego ~
YOU ARE READING
Hope | L.D
Fanfiction- Nie udawaj głupiej. - A ty nie udawaj, że sie o mnie martwisz. - pobiegła na góre. - Vanessa! - pobiegłem za nią. - Japierdole otwórz te drzwi.