Zglodnialam. Zamknelam dom i poszłam poszukać jakiegoś fastfoodu. Znalazłam coś w podobie KFC . Zamówiłam burgera i cole . Usiadłam przy oknie i wyczekiwalam jedzenia. Zaczęłam odplywac w myślach. Wyobrażałam sobie moje urodziny . Jednak z tej złej perspektywy, gdyż nikt ich że mną się spędza. Nagle grupka dziewczyn , bodajże w moim wieku , wbiegly do środka. Nie interesowały mnie . Bardziej przykul mój wzrok chłopak idący do damskiej toalety . Zasmialam się . Myślał że nie widzę jak przez dziurkę w drzwiach gapi się na mnie . Nagle jedna dziewczyna podbiegla do mnie .
- Jest tutaj Shawn Mendes ?
Czułam się jakby uciekła od chorych psychicznie. Postanowiłam coś zrobić .
- Wyszedł i powiedział do chłopaka , z którym był ,że jedzie do Mc Donald'a .
- Dziewczyny do maka !
Wydarla się i wybiegly. Facet za lada wezwał mnie. Odebrałam zamówienie a kiedy zjadłam , udalam się do toalety. Wchodząc do jednej z ubikacji odskoczylam , ponieważ siedział tam zakapturzony facet. Zakrylam oczy i odeszlam kawałek.
- jeszcze nie zlapali pana na pokładaniu kamer w toalecie ?
- Ja tylko...
Zasmial się a ja tuż po nim . Wciąż mmiałam zamknięte oczy . Jego glos był dla mnie znajomy. Mozlwie , że poprostu kogos mu przypomina.
- Jeżeli pan korzysta to wyjde.
Zamierzalam iść ale dotyk tego chlopaka strasznie mnie sparaliżował. Kiedy się odwrocilam zakryl twarz .
- Dziękuję ci .
Tak poprostu mnie przytulil i wyszedł. Stalam w oslupieniu okolo dziesięciu minut. Nagle wybila godzina koncertu.
- Kurde...
Wybieglam do auta i niechcący kogos uderzyłam drzwiami.
- Przepraszam..
- Nic się nie stało...możesz mnie gdzieś podwiesc ?
Dziwny ten koles. Matka zawsze mówiła nie rozmawiać z osoba ,której nie znasz.
- Chce dostać się na koncert.
- Właśnie tam jade , wsiadaj.
Jechaliśmy w ciszy , on wciąż na telefonie a ja poprostu myślami gdzies indziej . Nagle zadzwonił mój ttelefon.
- Hallo....aha...dobra...rozumiem ...no...czesc.
Szlag by to wszystko . Bartek zgubił bilet na samolot. Urodziny spedze sama.
- Coś się stało ?
Nie wiedzialam czy mówić mu cokolwiek. Jednak co mi szkodzi .
- Dziś mam 18 urodziny , jade na koncert tego chlopaka . Miałam tam być i czcic to z moimi znajomymi ale ...- Rozumiem.
Powiedział to bardzo przekonująco . Westchnelam.
- Będzie dobrze , urodziny to podobno magiczny dzień .
- Nie wierzę już w to .
Zasmialam się ale on już nie. Mówiłam , ze jest dziwny . Kiedy byliśmy już na miejscu , chłopak oznajmił mi , że musi gdzieś pójść jeszcze . Ja zaś weszlam do środka . Nie bylo miejsc. Jedyne to te z tylu. Z tamtej strony nic niewidac . Mimo tego i tak muszę usiasc. Zrobiłam to. Byłam smutna i zdenerwowana . Nie sądziłam , że może być tak strasznie.
CZYTASZ
Uwierzyć.
FanfictionKiedy Olivia przeprowadza się do wuja , który mieszka niedaleko Toronto , cały świat przewraca się do góry nogami. Czy zostanie ? Może wyjedzie ? Spotka miłość ? Może już ja ma...