29

31 1 0
                                    

OLIWIA

Moje usta byly złączone z Shawnem. Zaczelam kaszleć i pyplułam wode.
Kiedy zobaczyl,  ze mam otwarte oczy , przytulil mnie. Zdziwiona odeszłam od niego.

- co ty tutaj robisz?

- uratowałem ci zycie.

Rozejrzałam sie dookola. Bylam mokra i nieświadoma tego gdzie jestem.

- co sie stalo?

- zadzwoniłem do ciebie i dziwnie mowilas i kiedy przyjechalem bylas juz w wodzie.
Nagle sobie przypomnialam. Glupia jestem.

- Bartek... Kurw.. Po co wogule przyjechałeś.  Nie chce cie widziec.

Wstalam i szlam w kierunku domu. Byla noc z tego co widzialam.

- musimy o tym pogadac.

Podbiegł do mnie.

- nie zamierzam z toba rozmawiac,  rozumiesz? 

- Oliwia,  nie rozumiesz tego.

Nagle cale moje cialo ogarnęła wściekłość.

- co?  Wszystko rozumiem,  bawiłeś sie mna...

Zaczelam ronic lzy.

- daj mi chwile,  prosze.

- skoncz, Shawn.

Po tym zdaniu stanal i juz nie szedl za mna. Zaryczana i cala mokra weszlam do domu.  Rodzice spali wiec prosto kierowałam sie do pokoju. Co chwile musialam siebie uspokajać aby czegos nie rozwalić. Przebrałam sie i usiadłam w kacie pokoju. Nic nie moglam zrobic. Uratowal mi zycie ale mialabym spokuj. Nie musialabym go kochac.  Dlatego,  ze to uczucie mnie rani.  Nienawidze go za to. Jest juz skończony ale moje serce jest innego zdania. Udalo mi sie jakos zasnac. Obudzil mnie dzwiek telefonu domowego. Szybko podbieglam aby nie obudzic rodzicow.

- Hallo? 

- Oliwia?

Jakas dziewczyna wymowila moje imie.

- tak to ja... A kto mowi? 

- z tej strony Camile.

- czego? 

- sluchaj,  nie bylam z Shawnem.

- nie kłam okej?  Widzialam wszystko.

- to nie bylo naprawde,  menager Shawna....

Opowiedziała mi wszystko. Bylam w szoku.  Boze!  Jaka jestem glupia.  Moj Shawn caly czas mowil prawde.

- to dlaczego mi nie powiedzial?

- moze dlatego,  ze bal sie,  ze go zostawisz? 

Wreszcie pojęłam,  ze on kocha mnie i kochal. Jeju,  co ja zrobilam.

- wiesz mm oze gdzie on jest? 

- na lotnisku,  zaraz ma samolot.

Rozłączyłam sie.  Pędem poszlam do rodzicow.

- moge pożyczyć kluczyki? 

Tata zaspany spojrzal na mnie z usmiechem.

- bierz I zycze szczescia skarbie.

Przez chwile pomyslalam,  ze die o co chodzi ale nie zastanawialam sie na tym. Pędem jechalam na lotnisko.

Uwierzyć.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz