12. Karta z zaproszeniem.

5 2 0
                                    

Ewelina Ryż przeszła przez hol hotelowy. Skinęła na powitanie kilku pracownikom i gościom, którzy przebywali u nich dłuższy czas. Starała się zachowywać profesjonalizm, ale z każdym dniem miała większą chęć porzucenia pensjonatu i sprzedania swoich udziałów. Coraz częściej łapała się na myślach o zatrudnieniu się w firmie jako zwykła, podrzędna księgowa. Z rozednieniem i goryczą rozejrzała się po holu, po którym przemieszczali się ludzie. Poświęciła temu miejscu najlepsze lata życia, a poza tym potrzebowała stałej pracy przynoszącej jakieś zyski, a pensjonat prosperował nie najgorzej. No dobra, miały teraz problemy finansowe, ale to nie pierwszy i ostatni raz. Nie zamierzała się z tego powodu rozstawać. Jeszcze nie.

Westchnęła. Robiła to dla siostry. To było jej marzenie. Ona chciała być księgową. Uwielbiała liczby. Przemawiały do niej. Znaczyły coś. Wyznaczały linię sukcesu lub porażki.

Przekroczyła metalowe drzwi z niewielkim matowym okienkiem. Na drzwiach wisiała dumnie tabliczka „Dział księgowości". Na „dział księgowości" składały się cztery osoby. Ewelina była szefową, trzymała wszystko w ryzach.

Mijając pomieszczenie i uchylone drzwi posłyszała szepty młodych stażystek. Szum czajnika oznaczał, że i pani Kazia jest już na swoim stanowisku pracy, drugiej księgowej. Pani Kazia Jorwisz to nieoceniona pomoc. Kobieta doświadczona, z trójką dzieci, mężem i psem mieszkała blisko morza. Ewelina znalazła ją, gdy kobieta została wyrzucona z pracy. Postanowiła dać starszej kobiecie szansę i nie pomyliła się. Wkrótce okazało się, że pani Kazia jest nieoceniona pomocą i cudowną osobą. Rzadko spotyka się takich ludzi. Kobieta bardzo otwarta, sympatyczna, matczyna i profesjonalna. I posiada duże poczucie humoru i zawsze stara się patrzeć na życie optymistycznie.

Na stałe są jeszcze dwie osoby. Sekretarka Eweliny i trzecia księgowa

Wszystkim paniom dobrze się razem współpracuje.

I wszystkie cztery wiedzą jaka jest ciężka sytuacja. Żadna z nich nie zamierza się poddać. I gdy jednej z kompanek brakuje siły, pozostałe dwie zagrzewają trzecią do walki. I tak to się jakoś kręci. I panna Ryż miała nadzieję, że tak pozostanie na dłużej.

Wyjęła z kieszeni klucz i przekręciła zamek. Swój gabinet miała w niewielkim, ale wygodnie urządzonym pomieszczeniu z oknem wychodzącym na wschód. Postawiła torebkę na biurku i padła na zielone, obrotowe krzesło. Spojrzała na torbę. Sięgnęła po nią i po chwili wyjęła swój telefon. Weszła w wiadomość od Andrzeja.

Jesteś teraz zajęta?

Westchnęła rozgniewana.

Tak, jestem zajęta.

Bez wahania wysłała wiadomość. Zaraz jednak tego pożałowała. Nie napisała już nic. Tylko wróciła do pracy. Andrzej nie odezwał się więcej, a Ewelina miała wyrzuty sumienia. Wkrótce zapomniała o wiadomości pochłonięta przez pracę do reszty. Późnym wieczorem wyszła z pensjonatu. Zmęczona marzyła tylko o powrocie do domu.

- Cześć, Ewelina!

Kobieta na dźwięk męskiego, znanego głosu, odwróciła się ma pięcie. W świetle pobliskiej latarni ujrzała podążającego w jej kierunku Andrzeja.

- Cześć – powiedziała znużona. – Co ty tutaj robisz?

- Pomyślałem.... – zaczął spieszony i nagle niepewny – że może cię odprowadzę, ale to głupi pomysł......

Życzenie.Where stories live. Discover now