Rozdział 7

363 48 6
                                    

Miałam lekkie zamieszanie i przypadkiem usunął mi się rozdział z Solangelo i zamiast niego wstawiłam tu BillDip ;_; przepraszam ...

*** ***

Siedziałem przy brzegu jeziora kajakowego i obserwowałem jak młodzi herosi próbują nie utonąć w wodzie, czy też utrzymać się na tych drewnianych maszynach tortur. Był taki słoneczny dzień, a ja... jak to ja musiałem siedzieć z dala od reszty obozowiczów. Żaden z moich ,,przyjaciół" nie ma dla mnie czasu. Aleksy jest zajęty dzikimi szeptami z rodzeństwem, Will zaczął mnie chyba unikać, a Jacon spędza cały swój wolny czas z Percym i z całych sił chcą umrzeć, na moje usta wstąpił lekki uśmiech gdy przypomniało mi się jak to syn Pana Mórz chciał bym sędziował w ich małej grze... miałem pilnować czy aby na pewno ,,zwycięzca" nie żyje.

- Czemu siedzisz tak sam? - mruknął cicho ktoś obok mnie, wyrywając mnie tym samym z zadumy. Na moje usta wstąpił ciepły uśmiech, a głowa automatycznie powędrowała w dół by włosy zasłoniły czerwone policzki.

- Nie powinieneś składać ludziom połamanych kończyn? Czy coś w tym stylu? - zapytałem typowym dla mnie zimnym głosem. Mimo, że mamy w miarę dobre stosunki to wolę trzymać ten mały promyczek słońca na dystans

- Mam też inne ciekawe zajęcia - zaśmiał się siadając obok mnie. Do moich nozdrzy uderzył ten specyficzny zapach ziół i... drewna?... nie, to zapach lasu. Tak Solace pachniał tą zabójczą mieszanką silnych leków i powietrza po ulewnym deszczu. Przymknąłem oczy czując ciepło bijące od chłopaka, który o ironio siedział blisko, a mi to nie przeszkadzało

- Na przykład dręczenie mnie? - powiedziałem z wrednym uśmieszkiem na twarzy, spoglądając przy tym na siedzącego obok mnie Solacego. Blondyn jednak nie zwrócił uwagi na moją docinkę, a jego wzrok był utkwiony na drugim końcu jeziora...

- Dręczenie ciebie to moje ulubione zajęcie Neeks - odparł po chwili odwracając przy tym swoje błękitne oczy w moją stronę. Odruchowo przygryzłem dolną wargę *... Nico ... ogarnij się! Przecież odkochałeś się już w Percym! Nie popełniaj z nów tego samego błędu* ochrzaniłem się w myślach i przeanalizowałem szybko to co się działo przez ostatnie kilka tygodni...fakt faktem, że ja i Will zbliżyli się do siebie, a nawet zaczęliśmy się przyjaźnić *
Powinienem coś odpowiedzieć, ale w mojej głowie była totalna pustka, a raczej wielki chaos, rzadko przejmuje się czymś takim jak emocje i inne sprawy, ale czemu do cholery jasnej moje imię w jego ustach brzmi...on wymawia je tak... inaczej.

***

- Kategorycznie zabraniam - warknął brunet tarasując mi drogę, miał skrzyżowanie ręce na piersi i spoglądam na mnie morderczo. Westchnąłem i podrapałem się w tył głowy, a moje szare komórki próbowały znaleźć wyjście z tej sytuacji

- Aleksy! - jęknął błagania Percy opierając się o moje rami. Przez naszą małą ,,zabawę" oboje ledwo staliśmy na nogach. Syn Apollina zmierzył nas krytycznie i prychnął

- Zginiecie jeśli pozwolę wam tam wejść! - krzyknął oburzony i nadąsany już Syn Pana Słońca. Cóż... Al mógł mieć trochę racji w tym swoim rozumowaniu, w końcu chcieliśmy wejść do lasu pełnego potworów, sami, bez broni, tylko po to by sprawdzić, który z nas zginie szybciej.

*za sprawą Aleksego, rzecz jasne

JESTEŚ BLIZNĄ ||| Solang/Jasico { YAOI }Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz