Rozdział 17

104 20 2
                                    

Byłem bardzo zestresowany. Ostatni raz w obozie pół krwi byłem prawie dwa lata temu. Westchnąłem i oparłem głowę na ramieniu syna Fortuny. Lecieliśmy na pegazie w stronę greckiego obozu. Jako, że miałem kilka połamanych żeber to siedziałem przed wyższym chłopakiem. Nigdy nie powiedziałem Lukasowi, że jestem synem Hadesa i o tym, że jestem Grekiem, a nie Rzymianinem. Wciągnąłem cicho powietrze, zastanawiając się czemu przez ten cały czas Jason nie powiedział nikomu gdzie się znajdowałem. Kiedy wrócił do obozu Jupiter tydzień po mojej ucieczce cieszył się tylko na mój widok, owszem namawiał do powrotu, ale nie naciskał... Chyba wystarczyło mu to, że byłem żywy. Po miesiącu od zmiany swojego miejsca zamieszkania Jason powiadomił obóz grecki, że jestem cały i zdrowy. Ponoć cieszyli się, że się znalazłem, ale gdy usłyszeli, że nie wrócę stali się przygnębieni.
W obozie rzymskim było łatwiej. Nowe znajomości na samym początku jak zawsze były trudne, ale tu przynajmniej miałem czyste karty, które mogłem zapisać jak tylko chciałem. Nikt mnie nie szufladkował i nie przyklejał nalepek typu ,,Zabije jak tylko się zbliżysz". Cieszyłem się z tego powodu. Cieszyłem się, że każdego dnia ludzie coraz bardziej się do mnie przyzwyczajają.

- Nico obudź się - powiedział Lukas lekko łaskocząc mój obolały, posiniaczony brzuch. Niemrawo otworzyłem oczy i spojrzałem na chłopaka. Ten tylko lekko się uśmiechnął i szturchnął mnie bym usiadł, co z bólem zrobiłem. Blondyn zeskoczył z rumaka i zaczął iść obok niego. Westchnąłem i wtuliłem się w grzywę zwierzęcia.

- mogę przenieść nas cieniem - mruknąłem w końcu przerywając ciszę. Mogłem przynajmniej raz się do czegoś przydać. Zawsze byłem bezużyteczny. Wszyscy zabraniali mi na podróż cieniem, a o wzywaniu zmarłych wolę nie wspominać.

- Jesteś ledwo przytomny, nie będę cię więcej narażał- odparł beztrosko złotooki. Do obozu zostało nam może z dwa dni drogi, a szczerze mówiąc nie czułem się na tyle dobrze by wytrzymać tak długą podróż. Połamane żebra, skręcona kostka i kolano, a do tego rozbita głowa... Nie przewidzieliśmy takiego obrotu spraw i nie byliśmy na niego przygotowani.
Nasza wyprawa miała trwać góra trzy-cztery dni, a tu proszę... przez prawie tydzień błąkaliśmy się po Ameryce i do tego jeszcze mój wypadek...

JESTEŚ BLIZNĄ ||| Solang/Jasico { YAOI }Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz