Dwa

2.2K 171 10
                                    

Siedzę na trawie i smutnym wzrokiem przyglądam się gwieździstemu niebu. Gdzieś w dali słyszę krzyki biegnących chłopaków, którzy zapewne gonią nieposłusznego kolegę. U sąsiada zawzięcie ujada pies, którego drażni hałas, a ja po prostu rozmyślam nad sensem życia. O tym, że mając dopiero siedemnaście lat, już tyle przeszłam przez własną matkę. Zniszczyła mnie. Udało jej się to zrobić, ponieważ jestem słaba psychicznie.

Zbyt szybko przyjmuję do siebie wszystkie słowa, a przez to cierpię. Nie potrafię zignorować wrogości drugiego człowieka.

Czy przez to wszystko jestem w stanie się podnieść i poradzić sobie w przyszłości? Zdaję sobie sprawę, jak ciężko jest zostawić za sobą wszelkie bolesne wspomnienia, ale naprawdę chciałabym umieć zapomnieć o całym tym bólu; spotkać osobę, która mnie pokocha, ponieważ nigdy nie doświadczyłam tego w swoim życiu, no i przede wszystkim chcę być szczęśliwa przez następne lata.

Czy jest mi to pisane? Nie pragnę nic innego, jak tego, by poznać człowieka, który pokocha mnie całym sercem. Chciałabym, aby choć w pewnym stopniu zastąpił mi miłość rodzicielską i był wobec mnie opiekuńczy, a przede wszystkim, by okazywał mi to uczucie.

Właśnie tego pragnę najbardziej, ale czy szczęście w końcu uśmiechnie się do mnie i pozwoli mi na odrobinę radości?

Może i nienawidzę swojej matki po tym, jak traktowała mnie przez siedemnaście lat, ale mimo to czekam na dzień, gdy wróci. Czy ona, chociaż planuje to zrobić?

Chciałabym wtedy zebrać w sobie odwagę i wykrzyczeć jej w twarz dokładnie wszystko, co leży mi na sercu.

Chciałabym.

Lato zbliża się wielkimi krokami, więc noce są coraz cieplejsze. Dobrze mi pod gołym niebem, dlatego nie mam ochoty wracać do swojego pokoju, ale rano muszę wstać do szkoły, więc nie mam wyboru.

Odwracam się plecami do furtki, a wtedy wyraźnie słyszę, jak ktoś się przy niej zatrzymuje i ciężko oddycha. Oglądam się przez ramię i widzę chłopaka, który zgięty w pół trzyma dłonie na kolanach. Próbuje unormować oddech. Wygląda na wyczerpanego.

Unosi twarz, na której widnieje grymas zmęczenia, a ja otwieram usta w zdumieniu, kiedy go rozpoznaję. Brązowe włosy połyskują w świetle lampy, a w lewym uchu widnieją kolczyki, to niemożliwe...

Przekręca głowę w moją stronę i przez chwilę uważnie mi się przygląda. Energicznie prostuje się, kiedy w jego oczach pojawia się nadzieja na ratunek.

- Błagam cię, pomóż mi.

Mrugam powiekami, ponieważ niedowierzające jest to, że znów go spotkałam. Wcześniej przysięgłam sobie, że jeśli wpadnę na niego drugi raz, to zwiążę nas czerwoną nicią przeznaczenia. W końcu to nie może być zwykły przypadek. Czy powinnam wierzyć, że filmy romantyczne nie są jednak przekoloryzowane?

Chłopak składa ręce, błagając mnie, abym wpuściła go do ogrodu. Wygląda na to, że w tej chwili jestem jego jedyną nadzieją na ratunek.

On uratował mnie przed bolesnym zderzeniem z chodnikiem, więc dlaczego miałabym się nie zrewanżować? Nie wiem, przed czym ucieka, ale wygląda na bardzo zaniepokojonego.

Bez zastanowienia otwieram drzwi od furtki i wpuszczam go do środka. Chłopak rozgląda się po ogrodzie i odnajduje krzew, za którym się chowa. Słyszę jego ciężki oddech. I nie wiem, czy to ze zmęczenia, czy bardziej ze strachu.

Obok mojego ogrodzenia przebiega dwóch potężnych facetów. Zatrzymują się w miejscu i uważnie rozglądają się dookoła. Marszczę brwi, zastanawiając się, o co chodzi. Nie mam wątpliwości, że to jego szukają. Co takiego nabroił, że ma do czynienia z niebezpiecznymi ludźmi?

Skrzydlata młodość ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz