[2] Trzy

757 73 18
                                    

Ten dzień ostatecznie nadszedł. Uczestniczę właśnie w pogrzebie matki.

Nie jestem smutna z powodu jej śmierci, ponieważ lekarz od dłuższego czasu kazał mi się przygotować na najgorsze, ale jedno jest pewne: tego dnia jestem obecna jedynie ciałem. 

Ludzie, których nie znam, składają mi kondolencje, a ja po prostu patrzę na nich pustym wzrokiem. Zapewne myślą, że jestem przygnębiona z powodu śmierci kobiety, która poniewierała mną przez większość życia, ale tak nie jest. Ja po prostu w tym momencie zastanawiam się nad swoim życiem, nad nadchodzącą przyszłością.  

Kai stoi u mego boku, zapraszając przybyłych do stołu na poczęstunek i alkohol. Dobrze, że jest ze mną i dba o tych wszystkich ludzi, ponieważ ja nie mam na to najmniejszej ochoty. Na moje nikt nie musiałby tu przychodzić. Wystarczyłoby, gdybym była ja i Kai. Po prostu współczujące spojrzenia tych ludzi doprowadzają mnie do szału.

Wolałabym nikogo nie widzieć, dlatego mam ogromną ochotę wrócić już do domu i odpocząć od tego wszystkiego psychicznie.

Jestem zmęczona.

Patrzę na fotografię matki, zastanawiając się, czy gdyby żyła inaczej przed chorobą i własnej córki nie traktowała jak śmiecia, czy wtedy również zostałaby pokarana tą straszliwą chorobą? Nikt nie zasługuje na takie cierpienie i utratę życia po czterdziestce, ale ona wystarczająco wielu ludzi skrzywdziła przez te wszystkie lata. 

Mam nadzieję, że jej życie po śmierci będzie wyglądać inaczej i w końcu będzie miała szansę na to, żeby odnaleźć szczęście, chyba że trafiła do piekła.... wtedy nie ma o czym gadać.

Przenoszę wzrok na przyjaciela, który podchodzi do mnie i kładzie dłoń na moim ramieniu.

- Wytrzymaj jeszcze trochę, a wtedy odwiozę cię do domu. To już długo nie potrwa.

- Wydaję mi się, że ci wszyscy ludzie nie przyszli po to, by ją pożegnać, ale chcieli po prostu się najeść, napić alkoholu i poplotkować. Tylko na nich spójrz - mówię szeptem. 

Kai podąża za moim wzrokiem i przez dłuższą chwilę obserwuje ludzi, którzy w żaden sposób nie okazują smutku. Dyskutują głośno, nie potrafiąc dostosować się do miejsca, w którym się znajdują.

- Nie powinienem tego mówić na jej pogrzebie, ale twoja matka była dość toksyczną osobą. Nie potrafiła się dogadać z ludźmi. Wątpię, żeby ktoś z przybyłych darzył ją sympatią za życia. 

Nie wiem czemu, ale te słowa powodują, że kąciki moich ust unoszą się ku górze. Kai sprowadza moją duszę do ciała.

- Właśnie dlatego jesteś moim najlepszym przyjacielem. Potrafisz podnieść mnie na nogi - mówię, klepiąc go po ramieniu.

- Czym? Przecież nic takiego nie powiedziałem.

- Rozbawiłeś mnie. 

Chłopak patrzy na mnie zdziwionym wzrokiem, ale ja nic więcej nie dodaje. Niech po prostu wie, że jest moim aniołem stróżem.

 Niech po prostu wie, że jest moim aniołem stróżem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Skrzydlata młodość ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz