W końcu nastał ten koszmarny dzień, dlatego odkąd wstałam, w drżących dłoniach trzymam telefon z nadzieją, że Jungkook zadzwoni. Właśnie mija godzina trzynasta, a ja od rana nie mam od niego żadnej wiadomości. Ze strachu serce podchodzi mi do gardła. Siedzę jak na szpilkach, wpatrując się w jeden punkt na ścianie. Nie wiem, co robić.
Babcia kilkakrotnie zagląda do mnie, by sprawdzić, czy dobrze się czuję. Okłamuje ją, że dzisiaj mam gorszy dzień i po prostu chcę pobyć w samotności. Ona nie zamierza się wtrącać, dopóki nie dzieje się nic złego i zgodnie z moimi słowami, zostawia mnie w spokoju.
- Jungkook, co się z tobą dzieje? - mówię szeptem.
Po wczorajszym spotkaniu odniosłam wrażenie, że jego pożegnanie nie było takie samo, jak zazwyczaj. Nie odszedł ode mnie z pogodnym uśmiechem na twarzy, a smutną miną, która uświadomiła mi, że cierpi, mimo iż skrywa w sobie cały ten ból.
- Jak mogę ci pomóc? - Z nerwów gryzę paznokcie, zastanawiając się, czy powinnam kolejny raz do niego zadzwonić.
Nie mogę już dłużej tego wytrzymać. Muszę wyjść na świeże powietrze i nawet jeśli mam obejść całe miasto, to zrobię to, dopóki go nie znajdę.
Babcia patrzy na mnie niezrozumiale, kiedy dobiegam do drzwi wyjściowych.
- Czy nie chciałaś spędzić całego dnia w samotności?
- Owszem, ale lepiej poczuję się na zewnątrz. Chcę pospacerować. Myślę, że wtedy szybciej dojdę do siebie - uświadamiam ją, na co ona tylko wzrusza ramionami.
- W porządku, ale jeśli nie wrócisz w ciągu dwóch godzin, to będę do ciebie dzwonić. Nie jestem głupia, widzę, że coś jest nie tak.
- W takim razie jestem pod telefonem.
Wymuszam uśmiech i wybiegam na zewnątrz. Przed ogrodzeniem wpadam prosto w ramiona chłopaka.
- Jungkook! - Jestem zaskoczona, aczkolwiek równie mocno szczęśliwa, że stoi przede mną cały i zdrowy. - Dlaczego nie odbierasz połączeń ode mnie?
- Zgubiłem komórkę, ale to nieważne. Chodź. - Chwyta mnie za rękę i razem biegniemy przez chodnik, by ukryć się w bezpiecznym miejscu.
Najlepszym azylem wydaje nam się wąska ścieżka, która oddziela od siebie dwa domy. Biegniemy między żywopłotem, za którym mieszczą się wille bogaczy.
Przylegamy plecami do liściastego ogrodzenia. Jesteśmy w ślepym zaułku, więc jeśli ktoś nas tu znajdzie, to czarno widzę szansę na jakąkolwiek ucieczkę.
- Czy oni cię gonili? - Potwornie się o niego martwię, mimo że stoi obok mnie cały i zdrowy.
- Tak, chociaż nadal mam czas do siedemnastej. Nie wierzą mi i chcą to przyśpieszyć.
- Przyśpieszyć co? - pytam z przerażeniem w głosie.
- Moją śmierć. Są pewni, że nie dam im kasy, skoro czekam z tym do samego końca. Najgorsze jednak jest to, że ktoś z ukrycia robił nam zdjęcia i ty również jesteś na ich liście. Przepraszam - mówi łamliwym głosem, patrząc na mnie wzrokiem pełnym cierpienia. - Dlatego przybiegłem, by zabrać cię z domu.
Odgarniam włosy z twarzy, nie wiedząc, jak powinnam zareagować. Co, jeśli zakopią mnie razem z nim w lesie? Przecież ja panicznie boję się śmierci. Nie jestem tak odważna, jak on.
- Mnie też zabiją, jeśli nie oddasz im kasy?
- Nawet o tym nie myśl. - Kładzie dłonie na moich ramionach i patrzy mi w oczy. - Nie pozwolę, żeby cię skrzywdzili. Przysięgam.
CZYTASZ
Skrzydlata młodość ✓
Roman pour AdolescentsPowiadają, że pierwsza miłość jest najpiękniejsza. Zawsze się kończy, ale mamy do niej największą słabość... i to ona pozostaje w naszej pamięci na zawsze. Wystarczyło jedno niefortunne spotkanie, gdy Hyorin spojrzała w oczy chłopaka, który uratował...