Osiem

1.5K 172 10
                                    

Opieram brodę na dłoni i przyglądam się towarzyszącemu mi chłopakowi, który wciąż się buntuje i twierdzi, że nie odda bandziorom ani grosza. Uparcie powtarza, że to nie on się u nich zadłużył i mają ścigać jego zaginionego brata, a jemu dać święty spokój. Ja już nie wiem, jak odpowiednio do niego trafić. Został zaledwie jeden dzień do spłaty długu. Jeśli tego nie zrobi, tym razem oni na pewno go zabiją. I tak mają niezłą cierpliwość, by znosić jego zagrania.

- Jesteś głupi jak but. Jakim trzeba być idiotą, żeby stracić życie przez swoją upartą naturę? To tylko pieniądze! - krzyczę na niego, kiedy siedzimy razem przy stoliku przed kawiarnią, zajadając się lodami.

Jungkook patrzy na mnie z uznaniem.

- Panno Kim, robisz się ostatnio nieco ostra w moim towarzystwie. Lubię temperamentne kobiety. - Śmieje się, podczas gdy ja odchodzę od zmysłów, tak bardzo się o niego martwię.

- I ty potrafisz nadal żartować? Oni jutro cię zabiją. Poćwiartują, pokroją, czy nawet wysadzą w powietrze! - Chłopak jest rozbawiony z powodu mojego oburzenia. - I po co ci te pieniądze, skoro będziesz martwy?

- To ciężko zarobione pieniądze moich rodziców. Ta książeczka oszczędnościowa jest dla mnie, a nie dla jakiegoś rudego małpiszona, który kupi sobie kolejny samochód. Jak umrę, to przynajmniej on nigdy nie dostanie tego w swoje brudne ręce. - Wzrusza ramionami.

Nie mam siły. Jak mam przemówić mu do rozumu, że wciąż jest młodym człowiekiem i przed nim całe życie? To tylko pieniądze. Odda je i będzie mógł zacząć od nowa. Znajdzie pracę, zacznie zarabiać i w końcu założy także rodzinę.

W tym momencie przełykam mocniej ślinę, ponieważ nie chcę, żeby znalazł sobie dziewczynę. Jestem zazdrosna? Nie wiem, ale czuję dziwne kucie w okolicy lewej piersi, kiedy o tym myślę. Nieważne. Teraz muszę mu uświadomić, że nie warto zostać zakopanym w ziemi i być zjedzonym przez robaki, by uratować książeczkę oszczędnościową przed farbowanym rudzielcem, który zaciera na nią ręce.

- Jestem pewna, że twoi rodzice oddaliby tą książeczkę, byle tylko uratować ci życie.

- Wiem, ale ja nie lubię ustępować.

- Jungkook! - krzyczę na niego drugi raz dzisiejszego dnia. Co może sprawić, że w końcu przejrzy na oczy i odda te pieniądze dla świętego spokoju? Naprawdę nie mam już pomysłu, jak mu pomóc.

- Śmietana spływa ci po palcu - mówi wskazując na moją dłoń. - Będziesz się kleić.

Wzdycham z bezsilności. Rzucam loda na stolik, a on piorunuje mnie wzrokiem, kiedy opadam plecami na oparcie krzesła i krzyżuję ramiona na piersiach.

- Twoją najgorszą wadą jest to, że tak łatwo marnujesz jedzenie. - Cmoka na mnie, wyraźnie oburzony. - Ja mogłem go zjeść.

Czy on jest poważny? Ma bzika na punkcie żarcia?

- Jak umrzesz, to nie będziesz mógł jeść.

Może to na niego zadziała?

- Dlatego najem się przed śmiercią za wszystkie czasy.

Myślałam, że to moja matka jest najgłupszą istotą ludzką, która chodzi po tej ziemi, dopóki nie spotkałam jego...

- No tak. Nie ma to, jak umrzeć z pełnym żołądkiem. Spełnienie marzeń - mówię sarkastycznie, wywołując na jego twarzy radosny uśmiech.

 Spełnienie marzeń - mówię sarkastycznie, wywołując na jego twarzy radosny uśmiech

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Skrzydlata młodość ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz