Nasz pobyt w Seul miał trwać cztery dni i trzy noce. Mieliśmy spać u rodziców Chanyeol'a, którzy ponoć nie mieli nic przeciwko mojej obecności. Słysząc to na wszelki wypadek spakowałem nieco większą ilość pieniędzy niż zamierzałem, aby w razie potrzeby móc wynająć pokój w hotelu.
Podejrzewałem, że ojciec Park'a może nie być zbyt szczęśliwy na mój widok. Jego młoda kochanka prawdopodobne nie miałaby z tym problem. Zdawała się być osobą uwielbiającą towarzystwo innych.
Chanyeol spędził ostatni tydzień z Luhan'em. Zdawało mi się to niewiarygodne. Nie sądziłem, aby był osobą zdolną do opiekowania się kimś innym. Widziałem ich dwa razy kiedy razem z Yuri oglądaliśmy dramy. Byli blisko.
Park patrzył na niego inaczej niż na mnie. Słuchał go uważnie oraz odpowiadał wyczerpująco na zaczęte przez niego tematy. Nie zaczepiał go, nie dotykał inaczej niż przyjaciela. Przysłuchując się im pomyślałem, że chciałbym, aby Chanyeol traktował mnie podobnie.
Cała postać Luhan'a nieco mnie fascynowała. Był śliczny i cicho umieściłem go na miejscu osoby, którą chciałbym się stać. Motywowało mnie to do pracy nad sobą. Częściej ćwiczyłem i ponownie zmniejszyłem porcje spożywanego jedzenia. Nie mogłem znowu sobie odpuścić.
Ponownie zacząłem czuć się gorzej i przesypiałem niemal cały dzień.
Waga znowu zaczęła spadać.
- Zabrałeś wszystko? - Zapytał Chanyeol spoglądając na moje odbicie w lusterku. Przytaknąłem mu i owinąłem się bluzą. Zapowiadała się długa droga, podczas której miałem nadzieję się przespać.
Drgnąłem kiedy Yuri weszła do samochodu trzaskając mocno drzwiami. Oboje siedzieliśmy na tylnych siedzeniach, ponieważ żadne z nas nie było chętne na jazdę z przodu.
Była szósta rano. Dojechać mieliśmy o jedenastej.
Sam nigdy nie wybrałbym tak morderczej godziny na wstanie, ale Yuri stwierdziła, że nie zamierza tracić całego dnia w samochodzie. Chanyeol myślał podobnie, dlatego nawet nie próbowałam się sprzeciwiać.
Pojazd ruszył, a ja skuliłem się na siedzeniu i przymknąłem oczy.
- Mogę cicho włączyć radio? - Szepnął Park po pół godzinie drogi w całkowicie cichym samochodzie.
- Nie krępuj się. - Mruknąłem uchylając nieco jedną powiekę. Yuri spała przytulając się do szyby. Miała twardy sen dlatego nie sądziłem, aby melodia mogła ją obudzić. Sam nie miałem nic przeciwko ponieważ kochałem muzykę.
Mężczyzna włączył urządzenie i ustawił na wybraną przez siebie stacje. Leciało "I'll be back" od 2PM. Dawno nie słyszałem tej piosenki. Była już stara, ale rankiem często leciały zapomniane hity.
Piosenka dopiero się zaczynała, dlatego od razu się podniosłem, ożywiając się pod drzemce.
- Pamiętasz ten taniec?- Zaśmiałem się próbując naśladować ruchy członków boysband'u. Samochód był na tyle ciasny, że moje kolana uderzały w siedzenie Chanyeol 'a, ale ten nie zdawał się być zły.
-" Powrócisz, więc pozwalam ci teraz odejść. Wiem że nie potrafisz żyć beze mnie. Powrócę. "
- Powinniśmy złożyć zespół?
- Mogę zostać solistą. - Rzuciłem na przerywając śpiewanie. Było mi trochę zimno, dlatego złożyłem na siebie wcześniej odrzuconą bluzę.
- A kim ja będę?
- Ciebie nie będzie. - Stwierdziłem ponownie kuląc się na fotelu. Piosenka się skończyła, więc mogłem zasnąć z poczuciem spełnionego obowiązku.
- Milutki. - Skomentował krótko brunet.
Udało mi się zasnąć na godzinę. Obudziłem się kiedy zimne powietrze wyleciało do samochodu stojącego na parkingu.
- Nie chciałem cię budzić. - Mruknął mężczyzna ponownie otwierając drzwi, jednak tym razem te najbliżej mnie. Nieco się spiąłem, ale w tej samej chwili spojrzałem na śpiąca Yuri. Nic mi przy niej nie zrobi.
- Dlaczego stoimy? - Mój głos był cichy i zaspany. Słysząc go od razy stwierdziłem, że więcej się już nie odezwę.
- Idę po kawę. Śpij dalej, księżniczko. - Uśmiechnął się szeroko kładąc na moich dłoniach jakiś materiał. Rozłożył zielony koc, który zarzucił na ciało śpiącej Yuri. To samo zrobił z błękitnym, jednak ten spoczął na moim ciele. - Zapomniałem, że wciąż je mamy.
- Dzięki. - Rzuciłem mocniej odkrywając się przyjemnym materiałem. Był nieco chłodny, ale ani trochę mi to nie przeszkadzało.
- Spróbuj znowu zasnąć. Za godzinę zrobimy postój śniadaniowy. Do tego czasu cię nie obudzę.
Chanyeol dotrzymał obietnicy. Zastanawiałem się jak udało mu się wrócić do samochodu i mnie nie zbudzić. Zasnąłem gdy tylko poszedł po napój. Sam wydawał się równie zmęczony co my, ale nie narzekał. Obudził nas o dziewiątej, kiedy udało mu się znaleźć restaurację inną niż fast food.
Nie byłem głodny, dlatego próbowałem przekonać ich do tego, że mogę zostać w samochodzie, jednak zezłościło to Yuri, która słysząc moje słowa siłą wyciągnęła mnie z samochodu.
- Masz anoreksję czy co? Dlaczego nigdy nie jesteś głodny? Mówiłam, że musisz iść do lekarza! - Mamrotała patrząc jak wtulam twarz w koc. Nie zamierzałem go zostawić, kiedy na zewnątrz było tak zimno. Chciałem nawet zabrać ze sobą płaszcz, ale dziewczyna stwierdziła, że to nie potrzebne kiedy stoimy na parkingu przed sklepem. To kilka kroków do wejścia, ale i tak uważałem, że oszalała.
W środku czekał już Chanyeol, przed którym stały trzy kubki z ciepłymi napojami. Wszystkie z herbatami. Wybrałem jeden i usiadłem naprzeciw mężczyzny, którego wzrok utkwiony był skromnej karcie.
Całe to pomieszczenie było równie skromne. Wciąż było niewiele ludzi. Dominowała biel i czerwień, a na każdym czteroosobowym stoliku postawiony był zielony kwiatek. Sztuczny, trzeba by dopowiedzieć. Kojarzył mi się z cmentarzem, ale nie zamierzałem mówić tego na głos.
- Są głównie naleśniki. - Powiedział Chanyeol do Yuri, która niezbyt delikatnie odebrała mu kartę. - Co bierzesz?
- Z owocami.
- Nie ma sezonu na owoce. Nie będzie smaczny.
- To ze szpinakiem. - Prychnęła dziewczyna podając mi kartę. Naprawdę nie chciałem nic jeść, ale stwierdziłem, że coś zamówię, aby nie wzbudzać podejrzeń nadopiekuńczej kobiety.
- Zdecydowałeś, Baekhyun? - Zapytał starszy. Moje imię w jego ustach brzmiało śmiesznie, ale mógłbym do tego przywyknąć.
- Z owocami.
- To nie sezon na owoce. - Powtórzył to samo co Yuri, patrząc na mnie oczekujące.
- To nic. Wciąż chcę z owocami. - Zdecydowałem oddając mu kartę, aby mógł ją zabrać idąc do kasy.
- Jak chcesz. - Westchnął wstając. Prawie rozlał przy tym ciepły napój, ale to również postanowiłem przemilczeć. To dobry dzień na milczenie.
- Co dziś robimy?
- Nie jestem pewna. Suknie wybieramy dopiero jutro. To będzie okropne, bo przez termin muszę się zdecydować na coś przy czym nie będą potrzebne poprawki.
- Na pewno znajdziesz coś ładnego.
- Tak sądzisz?
- Jasne. Możemy przejść wszystkie sklepy w mieście.
- Mam nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby. - Zaśmiała się podnosząc wzrok na idącego w naszą stronę mężczyznę.
- Będziemy czekać dwadzieścia minut. - Oznajmił siadając na swoim miejscu.
W trakcie posiłku głównie ja mówiłem. Dzieliłem naleśnik na mniejsze fragmenty i zjadłem nieco truskawek, które wcześniej ma pewno były zamrożone. Nie przejmowałem sie tym bo i tak nie zamierzałem zjeść więcej niż trzy.
Kiedy Yuri ponownie zaczęła narzekać na moją dietę spojrzałem za okno i zaniemówiłem.
Przy samochodzie Chanyeol'a siedział pies. Mały, brudny szczeniak.
Nie wyglądał na psa moich marzeń. Jego sierść nie była zbyt długa, był rudawo brązowy i wychudzony. W niczym nie przypominał białego psiaka z hodowli, którą znalazłem jakiś czas temu. Mimo to, kiedy spojrzałem na jego smutny pyszczek wiedziałem, że ten brzydki pies zasługuje na lepszy los.
Wybierając z restauracji po raz pierwszy poczułem, że mogę dać komuś szczęście.
_________________
Wymyśliłam dziś zakończenie dla tego opowiadania. Chyba dlatego nagle dopadła mnie wena..
Ale nie martwcie się! Jeszcze sporo przed nami ^^
Buziaczki ♥
![](https://img.wattpad.com/cover/85867025-288-k373900.jpg)
CZYTASZ
Look at me |ChanBaek|
FanfictionBaekhyun potrzebuje akceptacji, a jedyna osoba, która go nie ocenia właśnie szykuje się do ślubu z jego najlepszą przyjaciółką.