Następnego dnia pożegnaliśmy się z Keiko oraz Panem Park'iem. Nie było to zbyt wylewne. Mieliśmy świadomość, że lada moment tu wrócimy. Yuri i Chanyeol na święta, a ja nieco później, na ślub.
Do samochodu wsiedliśmy w ciszy. Tym razem zająłem miejsce na przodzie, tuż obok kierowcy. Yuri nie czuła się dobrze dlatego wzięła koc i Mir'a uprzedzając nas, że zamierza przespać całą drogę powrotną.
Pomachałem do Keiko, która stała przed drzwiami frontowymi.
Od rozmowy o mojej diecie nasze relacje nieco się ochłodziły.
Wcześniej traktowałem ją jak dobrą przyjaciółkę, ale od tamtego czasu zaczęła być bardziej uważna. Cały czas czułem na sobie jej wzrok.
Tym razem Park nie włączył radia. Prawdopodobnie on również był zmęczony tym kilkudniowym wyjazdem.
Jego narzeczona zasnęła w ciągu kilku minut. Chwilę później oczy zamknął również Mir.
Byłem zmęczony, ale nie chciałem spać. Wiedziałem, że wszystko porządnie nadrobię po powrocie do domu.
Zamiast tego pisałem smsy z Kyugsoo i zastanawiałem się czy rodzice wrócili już do domu.
Poczułem nagłą potrzebę wyniesienia się z tego miejsca, ale nie chciałem pracować. Byłem na to zbyt delikatny. Wolałem leżeć w łóżku i przeglądać śliczne przedmioty na stronach internetowych.
Nie rozmawiałem z właścicielem pojazdu, aż do momentu, kiedy zauważyłem, że wjeżdżamy do dobrze mi znanego miasta.
Otoczyły nas szare bloki i puste ulice. Nie było to przyjemne, znajome.
- Co u Luhan'a? - Zapytałem podnosząc głowę znad ekranu telefonu.
- Dobrze. Wyprowadził się od tego gościa.
- To dobrze.
- Tak. Mieszka bliżej. Częściej się widujemy. Lepiej, że się dowiedział.
- Zdrada jest okropna. - Mruknąłem nieco oskarżycielsko. Miałem świadomość, że dziewczyna wciąż śpi na tylnym fotelu samochodu.
- Czasami jest usprawiedliwiona.
- Nigdy nie jest. - Prychnąłem patrząc na słabo widoczny, sztuczny tatuaż na dłoni opartej o kierownicę.
Przedstawiał szarą małpke z ogromnym kapeluszem na głowie.
Stanęliśmy przed apteką.
Postanowiłem potowarzyszyć mu w wycieczce do budynku.
W końcu po tym dniu znowu miałem zostać sam. Potrzebowałem czerpać jak najwięcej ze wspólnych chwil.
- Jaka będzie pierwsza rzecz, którą zrobisz w domu?
- Nie wiem. Pewnie włączę telewizor i będę odpoczywał. A Ty?
- Pójdę spać.
- Nie jesteś wyspany? Nie chcę nic sugerować, ale ledwo cię dziś wybudziliśmy. - Zaśmiał się stojąc w nie długiej kolejce. Przed nami były tylko dwie osoby.
- Po prostu lubię spać. - Wzruszyłem ramionami. Stanąłem z boku, kiedy kupował leki przeciwbólowe dla swojej dziewczyny.
To było urocze, ale w tle głowy wciąż miałem myśl, że on wcale jej nie kocha.
- Wracając do Luhan'a. Jadę do niego rano. Chcesz się przyłączyć?
- Jak bardzo rano? - Wróciliśmy do samochodu. Uciszyłem Mir'a, który zaczął szczękać i zapiąłem pasy. Pozostało tylko kilka minut jazdy, ale wolałem do końca uważać.
- Dziesiątej.
- Będę jeszcze spał. - Rzuciłem kładąc psa na swoje kolana. Bardzo dobrze znosił jazdę. Śmiałbym nawet powiedzieć, że lubił spędzać czas w samochodzie.
- To kiedy się spotkamy? - Spojrzałem na Chanyeol'a zaskoczony pytaniem. Wydawał się smutny. Był oszustem, ale w tym momencie zdawało mi się, że naprawdę zależy mu na tym, aby mnie szybko zobaczyć
- Nie wiem.Niedługo później obudziłem Yuri, która wyglądała dużo gorzej niż wcześniej. Kazałem jej się położyć i wziąć leki.
Nie byłem pewny co jej dolega, ale wyglądała jakby miała za moment umrzeć. To było przerażające.
- Napisz mi wieczorem jak się czuje. - Poprosiłem Chanyeol'a, który pomógł mi odnieść moje i Mir'a rzeczy do domu.
Rodzice z pewnością wrócili. Czułem ich obecność. W budynku było ciepłej. Za ciepło i za brudno. Buty były nierówno poukładane, klucze zrzucene na ziemię.
- Pewnie. - Park chyba zauważył moją niezadowoloną minę. Czułem na sobie jego oceniający wzrok. - Gdyby coś się stało to od razu do nas przyjdź. - Rzucił obejmując mnie szybko. Chwilę później już go nie było.
W ciszy wszedłem na piętro. Wziąłem ze sobą psa i jego rzeczy. Rodzice nie mieliby nic przeciwko jego obecności. Nie obchodziła ich ona.
Mój pokój przywitał mnie w dokładnie takim stanie, w jakim go zostawiłem. Szczelnie zamknąłem za sobą drzwi, a srebrny klucz odłożyłem na biurko. Patrzyłem przez moment na zacikawionego psiaka.
Jeszcze nie rozumiał, że to miejsce będzie jego nowym domem.
Rozłożyłem jego rzeczy w różnych częściach pokoju. Musiałem mu kupić legowisko, bo póki co sypiał na kocu.
Powinienem też zabrać go do weterynarza, ale postanowiłem póki co o tym nie myśleć. Zrobię to rano.
Było mi zimno, dlatego ruszyłem do szafy. Potrzebowałem najcieplejszej bluzy, jaką miałem w posiadaniu.
Przechodząc przy oknie spojrzałem w stronę sąsiedniego budynku. Mimo zasłoniętych rolet widziałem dwie osoby. Jedna leżała na łóżku, a druga opiekuńczo się nad nią nachylała.
Kto by pomyślał.
Chanyeol i ludzkie odruchy.
Zabrałem z szafy jasno różową bluzę i podszedłem do stojącego w rogu pokoju lustra. Obejmowało ono całą moją sylwetkę.
Zbyt grubą sylwetkę.
W lekkiej obawie ściągnąłem z siebie koszulkę.
Myślałem, że to niemożliwe aby przytyć w ciągu kilku dni, ale się myliłem.
Drżącymi dłońmi dotknąłem swojego wystającego brzucha. Był okropny. Tyle czasu o siebie dbałem tylko po to aby wyjechać i się zapomnieć.
Przeciez starałem się uważać, więc dlaczego?
Dotknąłem swojego równie grubego ramienia i powoli zjechałem dłońmi na obrzydliwe uda.
Wyglądałem strasznie. Jak hipopotam, a przecież niedawno byłem niemal zadowolony ze swojej wagi.
Szybko złożyłem bluzę starając się zasłonić nią całe swoje ciało.
To wszystko wina Chanyeol'a. Gdyby się nie pojawił to nigdzie bym nie wyjechał.
Gdybym nigdzie nie wyjechał to byłbym szczuplejszy.
Ładniejszy.
Kilka minut nerwowo chodziłem po pokoju układając nowy plan działania. Musiałem znowu schudnąć. Nie chciałem słyszeć komentarzy mówiących, że wyglądam jak świnia.
Chciałem być jak lekki jak motyl. Świnka nikomu nie kojarzyła się z czymś idealnym.
Chwile później boleśnie obiłem sobie kolana upadają na jasne kafelki w toalecie.
Ze łzami spływającymi po policzkach zmusiłem się do zwrócenia śniadania.
Nienawidziłem tego robić, ale teraz nie miałem wyboru.
Musiałem poczuć się lepiej. Lżej.
Kiedy skończyłem spojrzałem na siedzącego przy drzwiach Mir'a i objąłem ramionami kolana. Moje nogi było tak grube, że byłem pewny, że niedługo nie będę w stanie tego zrobić.
Wszyscy mnie oszukiwali.
Mówili, że jestem chudy.
Kyungsoo, Yuri, Keiko. Nikomu nie mogłem zaufać.
Nie chcieli, żebym był ładny.
Kiedy mój wzrok spotkał się ze zwisającą z kosza na pranie spódniczką, mocno pociągnąłem ją w swoją stronę i jednym szarpnięciem rozdarłem delikatny materiał.
I tak więcej bym się w niego nie zmieścił.
Po powrocie do pokoju wyrzuciłem materiał do śmietnika, a wszystkie ubrania leżące na podłodze upchnąłem do szafy.
Nie miałem na nic siły, ale nie chciałem na nie patrzeć.
Opadłem na łóżko, ale zanim zasnąłem wysłałem wiadomość do osoby, która powiedziała mi prawdę.Pomóż mi.
_________
Mam nadzieję, że widzieliście moją informację o tym, że rozdziały przez jakiś czas (jakiś miesiąc) będą nieco rzadsze :( ale postaram się dodawać je jak najczęściej!
Buziaczki i tulaski, bo zimno coś. Wam też? TT
![](https://img.wattpad.com/cover/85867025-288-k373900.jpg)
CZYTASZ
Look at me |ChanBaek|
Fiksi PenggemarBaekhyun potrzebuje akceptacji, a jedyna osoba, która go nie ocenia właśnie szykuje się do ślubu z jego najlepszą przyjaciółką.