Dzień przed ślubem spędziliśmy niemal cały osobno. Chanyeol z samego rana przygotował śniadanie składające się ze słodkich tostów i ciepłej, zielonej herbaty. Później powiedział, że musi koniecznie wyjść, ale zostawia klucze na blacie w razie, gdybym chciał gdzieś wyjść. Poinstruował mnie gdzie są najciekawsze miejsca warte zobaczenia, po czym pocałował moje czoło, kazał na siebie uważać i wyszedł. Wszystko to zdawało mi się sztuczne i wymuszone, ponieważ oboje staraliśmy się udawać, że nic się nie stało, a między nami nic się nie zmieniło. Wiedziałem, że będziemy musieli powrócić do rozmowy o ślubie, ale chciałem mu dać więcej czasu, aby wszystko dokładnie przemyślał i podjął odpowiednią decyzję.
Niedługo później siedziałem z Mir'em na kolanach i szukałem mieszkania. Nie było to łatwe. Stolica była droga, ale czułem się tu dobrze i byłem ciekaw tego miejsca. Wciąż miałem pewne oszczędności i byłem pewny, że szybko znajdę pracę, a jeśli nie, to wystarczy tylko słowo, a Chanyeol z dnia na dzień by mi pomógł. Martwiłem się, że być może nie będzie umiał dopuścić do siebie myśli, że nie może mieć naszej dwójki. Ta sytuacja była do przewidzenia i byłem pewny, że już kiedyś myślał o tym co stanie się ze mną po jego ślubie. Wciąż pamiętałem jego głos, gdy kilka dni temu pytał czy nie może mieć naszej dwójki.
Nie mógł.
Wtedy cała nasza trójka nie byłaby szczęśliwa. Nie chciałem być jego kochankiem. Nie chciałem, aby przeze mnie ranił Yuri. Wiedziałem, że dziewczyna wkrótce zajedzie w ciążę. Nie mógłbym patrzeć na kogoś, kto nosi przy sercu dziecko Chanyeol'a. Nie umiałem sobie tego wyobrazić.
Wiedziałem, że będę musiał odejść, ponieważ każde nasze kolejne spotkanie bolałoby bardziej.
Byłem tylko człowiekiem. Też chciałem być szczęśliwy. Nie chciałem utknąć w relacji, która z każdym dniem raniłaby nas coraz bardziej.
Po znalezieniu najciekawszych ofert wyłączyłem telefon i wstałem. Była prawie dwunasta. Od wyjazdu Yuri próbowała się ze mną skontaktować. Po pierwszej wiadomości z prośbą o sms pisała jeszcze kilkakrotnie. Sms'y były różne, ale we wszystkich mogłem dostrzec cel. Bała się. Bała się, że mogę odebrać jej narzeczonego.
Wczoraj wieczorem odpisałem na jej ostatnią wiadomość i umówiłem się z nią na piętnastą w kawiarni w centrum miasta. Wiedziała, że jestem w Seoul. Byłem pewny, że domyśliła się tego z kim przyjechałem. Luhan obiecał mnie kryć, ale to musiało być naprawdę trudne, ponieważ oboje z Chanyeol'em zniknęliśmy tego samego dnia. Ona musiała się dowiedzieć.
W końcu napisałem krótką kartkę dla Park'a i powiesiłem ją na środku lodówki z pomocą magnesu. Był to jeden z tych magnesów, które coś przedstawiały. Nie byłem pewny co to było za miejsce. Zdjęcie ukazywało jakiś park. Podejrzewałem, że mogą to być Francuskie ogrody, o których Chanyeol mi kiedyś opowiadał.
Ciepło się ubrałem, ponieważ choroba była ostatnim czego potrzebowałem, po czym pogłaskałem Mir'a i wyszedłem na miasto. Dojazd do miejsca spotkania okazał się naprawdę prosty. Wystarczyło, że wsiadłem w autobus, który miał miejsce postoju niedaleko budynku, w którym aktualnie mieszkałem.
Nie jechałem długo. Po dwudziestu minutach byłem na miejscu, w centrum miasta. Wszystko szło zbyt prosto, a ja w pewnej chwili zacząłem podejrzewać, że los po prostu przygotowuje mnie na najgorsze.
Yuri musiała być wściekła. Każdy byłby wściekły na jej miejscu. Nie ważne jak miłą osobą była na co dzień, w stosunku do mnie nie potrafiłaby być już przyjazna.
Kawiarnia, w której się umówiliśmy była maleńka. Dominował kawowy kolor, meble były białe i nie było ich wiele.
Wzrok Yuri pochwyciłem natychmiast. Dziewczyna uważnie skanowała moje ciało. Miałem wrażenie, jakby próbowała zrozumieć jak to się stało, że skończyliśmy w takiej sytuacji.
Wcześniej była dla mnie niemal jak starsza siostra. Teraz mogłem nazwać nas wrogami lub rywalami, mimo, że walka została już zakończona i powinniśmy dzielić się na zwycięzce i przegranego.
Przedłużając chwilę do naszego spotkania podszedłem do lady i zamówiłem cynamonową herbatę. Widziałem, że naprzeciw narzeczonej Chanyeol'a również leży jakaś filiżanka, co było dla mnie dobrym znakiem. Była dość spokojna, liczyłem na to, że nie będziemy się kłócić, a jedynie porozmawiamy zachowując przy tym rozsądek i ograniczając rozrywkę pracownicy oraz klientom.
- Cześć, Baekhyun. - Rzuciła Yuri zanim zdążyłem położyć odebrane przeze mnie naczynie na stole.
- Cześć.
- Dobrze wyglądasz. Zdrowiej. - Powiedziała, a ja dobrze wiedziałem, że jest to w dużej mierze zasługa jej narzeczonego, który pilnował, abym jadł odpowiednie posiłki.
Brakowało mi Hayoung. Zabrałbym ją ze sobą lub zostałbym w starym mieście. Wszystko byłoby prostsze, ponieważ jej silny charakter pomógłby mi wytrzymać relację, w której się znalazłem. Wiedziałaby jak mi pomóc.
- Dziękuję. Ty też dobrze wyglądasz. - Odparłem siadając naprzeciw niej, w bezpiecznej odległości. Oboje zachowywaliśmy jakieś pozory. Udawaliśmy, że wszystko jest w porządku, mimo, że wcale tak nie było.
- Prawdopodobnie domyślasz się o czym chciałam z tobą porozmawiać.
- O Chanyeol'u.
- Nie możesz mi go odebrać, Baekhyun. - Westchnąłem słysząc to, po czym przeniosłem wzrok za pobliskie okno. Stolica była pełna młodych ludzi. Każdy się gdzieś śpieszył, a ja pomyślałem, że mogłem być taki jak oni. Mogłem studiować, bawić się, ale zdecydowałem się odrzucić tą możliwość.
- Czy to wszystko, co chciałaś mi powiedzieć? - Zapytałem dość chłodno. Nie miałem na celu brzmieć tak zimno, ale zdawało mi się, że te spotkanie było całkowicie niepotrzebne. Yuri nie powinna była wtrącać się w sprawy moje i Park'a. Oczywiście, na pewno się martwiła, ale wolałem, aby przeżywała to z daleka ode mnie. Sam jej widok mnie ranił.
Wciąż była śliczna. Miała na sobie jasny golf i złote kolczyki, które zadziwiająco ładnie komponowały się z jej cerą. Jej włosy były nieco ciemne niż te, które nosiła, gdy ostatnim razem ją widziałem. Obok leżał dłuższy płaszcz w kolorze karmelu.
Mogłem spróbować kontynuować rozmowę lub zarzucić inny temat, mogłem spróbować porozmawiać z nią jak dawniej, ale najzwyczajniej nie potrafiłem już spojrzeć na nią tak, jak gdy byliśmy bliskimi przyjaciółmi.
- Baekhyun, ja nie mam nikogo innego.
- A ja mam? - Zapytałem, ale zostałem zignorowany, a kobieta postanowiła kontynuować swoje słowa.
- Wszyscy czegoś od nas oczekują, narzucają mi co mam robić, co mówić, jak się zachowywać. Chanyeol w tym wszystkim jest jedyną prawdziwą i naturalną osobą. Nie poradzę sobie bez niego, Baekhyun. Naprawdę go kocham. Nie możesz mi go odebrać. - Mówiła ze łzami w oczach. Nie chciałem tego widzieć, dlatego odwróciłem wzrok, który ponownie spoczął na przechodniach. Nie chciałem niczego jej obiecywać, chciałem dać Chanyeol'owi możliwość wyboru. - Umrę, jeśli mi go zabierzesz.
- Nie mów tak. - Poprosiłem, ale ona kontynuowała.
- Popełnię samobójstwo, będziesz miał mnie na sumieniu. - Zagroziła, a kiedy spojrzałem w jej kierunku zrozumiałem, że wcale nie żartowała. Była poważna jak nigdy. Jej oczy były przepełnione powagą i pewnością co do swoich słów.
Pierwszy raz w życiu bałem się Yuri.
- Muszę już iść. - Szepnąłem zapinając kurtkę. Zostawiłem nienaruszony napój i wyszedłem szybko żegnając się z kelnerka.
Wszystko znowu mnie przerastało. W drodze do domu pomyślałem, że chciałbym po prostu, aby to już się skończyło.
Chciałem znać odpowiedź Chanyeol'a.
CZYTASZ
Look at me |ChanBaek|
FanficBaekhyun potrzebuje akceptacji, a jedyna osoba, która go nie ocenia właśnie szykuje się do ślubu z jego najlepszą przyjaciółką.