Rozdział 18

219 20 1
                                    


Brązowowłosa dziewczyna z złotymi oczami obserwowała to co się wokół niej znajdowało. Nic nie rozumiała, przecież jeszcze wczoraj była ze swoją matką... pamiętała burzę i to, że mama spanikowała i chwyciła ją za dłoń... wtedy przypomniała sobie co się stało. Zasnęła i... obudziła się.

"Mamo?" jej przerażony i drżący głos zawołał, ledwo wydostał się z gardła ściśniętego strachem i żalem "Mamo!" dziewczynka odezwała się głośniej "MAMOOO!" wykrzyknęła z łzami spływającymi jej po policzkach.

Po chwili łkania usłyszała jak coś szeleści w krzakach. Włosy na jej główce najeżyły się i dziewczynka zerwała się na równe nogi. Brązowowłosa przyjrzała się dokładnie krzakom i zauważyła parę żółtych, świecących oczu patrzących na wskroś jej duszy. Chwilę potem, usłyszała głos rozlegający się w jej głowie.

Nie bój się me dziecię. - powiedział aksamitny, ciepły kobiecy głos.

"K-Kim jesteś?" mała Tora wykrztusiła przerażona, cofając się potknęła i upadła na siedzenie. Moment później z gąszczu wyłonił się wspaniały tygrys, którego oczy nadal obserwowały dziecko.

Nie skrzywdzę ciebie. Od dawna czekaliśmy, aż przepowiednia się spełni. Nazywam się Mi. - Kocica pochyliła swój potężny łeb przed młodą przerażoną dziewczynką. Podeszła bliżej do złotookiej i oblizała jej twarz przeganiając uczucie chłodu.

"Nazywam się... Ginko" zająkała się dziewczynka

"To imię nie jest bezpieczne..." odpowiedziała już na głos majestatyczna tygrysica. Mi wyglądała na miłą. "Możesz mi zaufać. Zaopiekuję się tobą, tak jak nakazała przepowiednia poprzedniej Alfy. Niedługo poznasz mojego syna Ji... o rany, ile tutaj trzeba ciebie nauczyć..." Mi zamilkła i spojrzała na niepewne dziecko "No tak... nie rozumiesz... nie martw się, tobie i twojej matce jest nakazane się spotkać jeszcze nie raz. Dostaniesz odpowiedzi, gdy ją spotkasz ponownie, a teraz... twoje imię..." tygrys usiadł, zastanawiając się nad imieniem, dopiero zauważyła po chwili, że mała drży z zimna.

Uśmiechnęła się i kazała się dziecku położyć, aby mogła ją ocieplić swoim futrem. Mimo tego, że dopiero wstała, była przeraźliwie zmęczona, wtuliła się w futro nowej opiekunki i zasnęła. Mi wiedziała, że dziecko nie było tak przeciwne tej propozycji tylko dlatego, że znajdowali się na polanie, gdzie rosły zdradliwe kwiaty, których zapach czyni nieodpornych podatnych na iluzje, oszustwa, podstępy i sugestie.

Mi musiała znaleźć owoc w tych kwiatach i dać go małej...

"Tora [Tygrys]... będzie pasować idealnie." mruknęła pod nosem i polizała policzek małego dziecka i zapadła w sen tuż obok niego.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Tora włóczyła się po lesie od dłuższego czasu. Było to strasznie... nudne. Chciała dostać się do swojej siostry i móc pomóc w zakończeniu tej misji, aby mogły wrócić do domu, żeby mogła trenować dalej, aby mogła stać się silniejsza. Gdy będzie silniejsza, nie będzie potrzebowała pomocy innych, aby mogła wyruszyć na poszukiwania swojej matki.

Haruno ogarnął lekki smutek i umysł zawaliła lawina zwątpień, czy było warto? Po co się starać, skoro jej rodzicielka może jej... nie chcieć? Te słowa bolały bardziej, niż jakakolwiek rana jaką otrzymała, a po takich miała okropne blizny. Wystarczyło bowiem spojrzeć na jej dłonie, blizny niektóre ciągnęły się po łokcie. Senność po pewnie jakimś specyfiku - przemijała, jej ciało wracało do normalnego stanu.

Usłyszała głosy i schowała się za pniem.

To był ten sam mężczyzna co przywołał mglę, obok niego siedział młody chłopak - piętnaście lat przynajmniej - przy swoim boku miał przeróżne narzędzia. Z szyi "Zabuzy" sterczały dwie igły, które gdy tylko chłopak po nie sięgnął wyciągnął sobie sam - uprzednio powstrzymując jego rękę i ściągając bandaż zakrywający twarz.

Gdy tak się przyjrzała bliżej Tora... nie byli tacy straszni. Byli może i osłabieni, ale mogli ją zabić lub skrzywdzić, ale nie czuła paraliżu i adrenaliny, mimo że byli zagrożeniem dla jej życia. Uśmiechnęła się, rzadko trafiały się osoby doszczętnie przesiąknięte złem. Każdy miał swoje intencje, czy dobre, czy też złe. Czy mocne, czy też słabe - to sprawa już zależąca od punktu widzenia. Haruno uśmiechając się odeszła, chciała pomóc - jak to wynikało z życzliwości - ale przede wszystkim priorytetem było znalezienie Drużyny Siódmej, która pewnie martwiła się, jak to Shinobi Wioski Liścia, którzy nigdy nie porzucają swoich towarzyszy.

- Ginko, chodź tutaj! - matka Tory wesoło zawołała do swojej córeczki. W życiu Tory, nigdy nie było ojca, co nie znaczyło że nie wiedziała kim jest osoba z tym tytułem i co powinna znaczyć. Torze wydawało się, że nie potrzebuję takowego, ponieważ jej matka świetnie dawała sobie radę sama.

Prawdę mówiąc, fizycznie nie był potrzebny. Co innego mentalnie. Nawet nie szukała figury, która by zastępowała jej ojca. Tęskniła za czymś czego nigdy nie miała. Brakowało, była to pustka, której nie zapełniono nawet po opuszczeniu domu.

Dziewczynka uśmiechając się szeroko podbiegła do swojej młodej matki, która poderwała córeczkę w powietrze i kilka razy ją podrzuciła i złapała. Kobieta robiła wszystko co mogła dla swojej córki. Nie miała pracy, [na szczęście, dawało jej to więcej czasu dla córki] mieszkała ze swoimi braćmi, którzy rzadko bywali w domu. Sprzątała, gotowała, bawiła się, czytała, oglądała, grała w gry... do tego prawie zawsze się uśmiechała i mogła cały dzień odpowiadać na pytania ciekawskiej córki.

Dziewczynka zawsze miała zajęcie, więc rzadko rozrabiała. Podobno miała kuzynostwo i kilka ciotek, ale wszytkie umarły dość tragicznie, choć jej mama nie wyjaśniła nigdy jak. Mama Tory często wykorzystywała fakt, że była wyższa o wiele od Tory i podrzucając ją w powietrze robiła przeróżne ruchy mające zaimponować dziewczynce, na przykład przysiad, obrót wokół własnej osi.

Jednak, gdy Tora zadawała pytania o jej przeszłość to odpowiadała krótko, właściwie wszystko co wiedziała obecnie [tylko odrobinę powiększone o wiedzę z biblioteki w Akademii] zostało przeczytane [bez pozwolenia matki] z zapisków i dzienników mamy. Kobieta prawdopodobnie chciała je wyrzucić, ale nie mogła się do tego zmusić.

Tora dopiero by zrozumiała kilka lat potem.

Smutna dziewczynka otarła oczy, jakby co - na wypadek, gdyby się rozpłakała, a tego nie poczuła. Samotność i bezradność to było najgorsze co w życiu doświadczyła.

_______________________________________________________________________

Do końca kwietnia przyjmuję pytania, ponieważ pragnę zrobić 2 Q&A - będzie opublikowane w One-shotach zaraz po zamówieniu 9, pytania mogą dotyczyć każdej postaci z Naruto i Naruto Shippuuden, Fullmetal Alchemist Brotherhood [zamierzam zrobić ff], Baśnioboru [nie pytajcie], moich opowiadań...

Aha, "remontuje" "Ty nazywasz to maską? [Love Story]" i piszę od nowa "Szaloną i Lotosową Kunoichi", można znaleźć je na moim profilu. Zapraszam, zachęcam do zadawania pytań.

Tygrys (On Hiatus)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz