6

300 32 15
                                    

Heath


  Obudziłam się tuż po dziewiątej. Przeciągnęłam się i ziewnęłam. Popatrzyłam zaspana na Kła, który spał na moim łóżku. Westchnęłam i zerknęłam na szafkę. Nie było tam mojego kluczyka. Poderwałam się na równe nogi i zaczęłam przeszukiwać dom. Nigdzie go nie znalazłam. 

  Usiadłam obok psa i delikatnie go szturchnęłam.

- Zgubiłam prezent od ciebie - szepnęłam smutna.

  Kieł zamerdał ogonem i polizał mnie po policzku. Wyglądał, jakby wcale się tym nie przejął. 

  Zabrałam czyste ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam legginsy i bluzę Jasona i zeszłam na dół zjeść śniadanie. Pies już siedział przed swoimi miskami. Wypełniłam je i zabrałam się za przygotowanie posiłku. Zjadłam kanapki z serem i pomidorem. Szybko posprzątałam po sobie. Umyłam zęby i wyszłam z Kłem na spacer. Zaprowadził mnie nad jezioro. Nie przychodziłam tu od pięciu lat, jednak wiele się nie zmieniło. Te same drzewa, tylko jeszcze większe niż wcześniej. To samo jezioro, tylko jakby jeszcze bardziej przejrzyste. 

  Odpięłam bratu smycz i powiesiłam ją na gałęzi jabłoni. Usiadłam przy brzegu i zanurzyłam rękę w wodzie. Była przyjemnie chłodna, aż chciałam wskoczyć i zacząć pływać. Kiedyś z Jasonem nurkowaliśmy tu. Zaczynałam żałować, że nie pomyślałam o ubraniu stroju kąpielowego. 

  Kieł wziął rozbieg i skoczył do jeziora. Zaszczekał na mnie radośnie. Zaśmiałam się pod nosem. Wstałam i podeszłam do jednego z największych dębów. Podskoczyłam, złapałam się gałęzi i podciągnęłam się. Wspinałam się coraz wyżej, aż dotarłam do korony drzewa. Cudownie było patrzeć na świat z góry! Znajdowałam się tylko kilka metrów nad ziemią, a jednak czułam się jak pani świata... Westchnęłam głęboko. Nagle usłyszałam dziwne dźwięki. Ciche, rytmiczne uderzanie. Szybko zeszłam z drzewa i skupiłam się na odgłosach. Stawały się coraz wyraźniejsze w miarę jak zbliżałam się do jabłoni. W jej cieniu leżał mokry Kieł. 

- Czy ja słyszę bicie twojego serca? - zdziwiłam się.

  Usiadłam obok niego i położyłam rękę na jego żebrach. Po chwili nie słyszałam już dziwnych dźwięków. 

- Co to było... - szepnęłam do siebie.

  Wyciągnęłam się na trawie i popatrzyłam na niebo. Chmury leniwie płynęły po błękicie, słońce przyjemnie rozświetlało świat...

  Obserwowałam przyrodę, dopóki Kieł nie zaczął na mnie szczekać. Podbiegł pod jabłoń i patrzył niecierpliwie na smycz. 

- Chyba pora już wracać...

  Wspięłam się na skały i przeszłam pod rozłożystymi gałęźmi buku. Jezioro było bardzo dobrze ukryte i z Jasonem natknęliśmy się na nie przypadkowo. Szukaliśmy jakiegoś natchnienia. I trafiliśmy tu...

  Gdy dotarłam do początkowych zabudowań, przypięłam smycz do obroży Kła. Po kilkudziesięciu minutach marszu byliśmy już w domu. 

  Pies poszedł spać, a ja umyłam włosy. Gdy je suszyłam, mój telefon zaczął dzwonić. Popatrzyłam na wyświetlacz i odebrałam z uśmiechem.

- Dzień dobry, pani Mio - przywitałam się.

- Cześć, Heath - odpowiedziała kobieta. - Wpadniemy za dwie godziny, co ty na to?

  Spojrzałam na zegarek.

- Pewnie - zgodziłam się zadowolona.

- To super - ucieszyła się pani Mia. - Do zobaczenia o piętnastej! 

Złamane skrzydła demonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz