Rozdział dwudziesty

627 43 11
                                    

*Justin*

     Następnego dnia, budzę się obok mojej dziewczyny, która jeszcze słodko śpi. Nie chcę jej obudzić. Najciszej jak potrafię, wstaję, biorę do ręki swoją torbę i udaję się do szpitalnej łazienki. Tam odświeżam się i zakładam czyste ciuchy. Następnie idę do bufetu. Zamawiam naleśniki, które szybko zjadam. Potem wracam do sali, w której leży Selly.

Dziewczyna nadal słodko śpi. Siadam na krzesło, stojące przy jej łóżku. Z nudów postanawiam przejrzeć telefon, do którego nie zaglądałem w sumie od tygodnia. Włączam więc urządzenie. Mam trzysta nieodebranych połączeń (większość od mamy i Scootera) i pięćset nowych wiadomości. Nie chce mi się ich czytać, więc wszystkie usuwam. Następnie, postanawiam zadzwonić, a właściwie oddzwonić, do mamy, z którą ostatni raz rozmawiałem dzień po tym, jak Sel została postrzelona. Wychodzę więc na korytarz i wybieram numer mojej rodzicielki. Ta, niemal natychmiast odbiera telefon.

- Justin, dziecko, w końcu oddzwaniasz. Martwiłam się o ciebie! - wita mnie nieco podniesionym tonem głosu.

- Em... przepraszam, że nie odbierałem i nie oddzwaniałem, ale praktycznie cały czas siedziałem przy Selly - mówię.

- Właśnie: co z nią? Wybudziła się już? Jak się czuje? - pyta już mniej zdenerwowana mama.

- Wczoraj się wybudziła. Nie narzeka na ból ręki, ale jest w złym stanie emocjonalnym... Często płacze. Cały czas dowiaduje się jakichś złych rzeczy... 

- Ojej... biedna dziewczyna... Może nie powinnam o to pytać, ale... wiesz czemu do niej strzelali?

- Nie. Myślę, że ona sama nie wie, dlaczego... Ale nie pytam jej o to... Wiem, że jeśli to zrobię, to ona przypomni sobie tę całą sytuację i się rozpłacze, a tego nie chcę...

- Rozumiem...

- Mamo, ona na to wszystko nie zasłużyła...

- Masz rację, synku. Musimy jej jakoś pomóc.

- Wiem. I dlatego właśnie, jak tylko Sel wyjdzie ze szpitala, zabieram ją na stałe do LA. Wtedy zawsze będę blisko niej. Będę ją wpierać i opiekować się nią.

- Dobry pomysł. Tylko... czy jej rodzice się na to zgodzili?

- Powiem tak: nie mają wyjścia. Mamo, będę już kończyć. Moja dziewczyna może się zaraz obudzić.

- Oo, jesteście razem.

- Tak, jesteśmy.

- To bardzo dobra wiadomość. Pozdrów Sel od nas.

- Dobrze, pozdrowię. Paa.

- Paa.

Rozłączam się i wracam do sali, w której leży Sel. Dziewczyna właśnie otwiera oczy, budzi się.

- Hej, księżniczko - mówię i daję Selly buziaka w policzek.

- Hej, kochanie - odpowiada dziewczyna, całując mnie w usta. Odwzajemniam pocałunek. Kiedy się od siebie odrywamy, uśmiecham się do Selly i pytam:

- Jak ci się spało?

- W sumie nawet dobrze. A tobie?

Przyjaciółka Biebera || Jelena ❤ ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz