11*Była OKROPNA

191 16 4
                                    


~Lily, zdecydowanie powinnaś założyć tę bordową.~ Przyjaciółki od jakiegoś czasu próbowały namówić Evans na założenie innej sukienki niż ta , którą sama wybrała.
Co tu dużo mówić, była OKROPNA! Miała tyle falbanek i marszczeń, ile tylko zdołała pomieścić na niej jej matka.

~Nie rozumiem, o co wam chodzi? Przecież  jest ładna.~ Powiedziała Lily .

Dziewczęta spojrzały na nią z politowaniem. Wiedziały, że Lily nie chce urazić matki, a jej samej sukienka nie podoba się tak bardzo jak jej współlokatorkom.

~Zrobimy tak.~ Odezwała się Rilla. ~ Najpierw ubierzesz to coś.~ Powiedziała z grymasem na twarzy i wykonała nieokreślony ruch ręki w stronę sukienki.~ Zrobimy Ci zdjęcie i wyślemy do mamy. A potem ubierzesz się w tą bordową i pójdziesz w niej na bal!~ Wykrzyknęła z uśmiechem rudowłosa i zaklaskała.

~Tak!~ Krzyknęła Evans.~ To znaczy... Jestem w stanie zgodzić się na twoją propozycję.~ Powiedziała trochę zawstydzona, że koleżanki odkryły jak bardzo nie podoba jej się suknia.

~Blair, a ty co zakładasz?~Zapytała zaciekawiona Katie.

Blondynka podeszła do swojego łóżka i podniosła z niego śliczną, prostą sukienkę. Przy górze była biała, potem przechodziła w szary, żeby na końcu otulić dół stroju smołowatą czernią.

~Jest piękna. ~Powiedziała z lekką zazdrością Katie, której nagle jej przedtem śliczna śliwkowa suknia przestała się tak bardzo podobać.

~Katie nie przejmuj się, twoja może nie jest powalająca, ale wyglądasz w niej jak królowa. Remus na pewno oszaleje na twój widok.~Pocieszała ją Lily. Wiedziała, że przyjaciółce zależało na tym aby wyglądać jak najlepiej.

Rilla spojrzała na strój leżący obok jej łóżka. Była to delikatna, ciemno zielona, prosta sukienka o koronkowych rękawach i dekoldzie. Sięgała do łydek i ładnie podkreślała figurę.
Wbrew pozorom zależało jej na tym aby podobać się Suriuszowi.
Nie chciała zakładać butów na obcasie, ale gdy tylko jej towarzyszki się o tym dowiedziały, wybiły jej ten pomysł z głowy. Takim sposobem na szafce nocnej stały ładne, czarne, zamszowe buciki na (dla Ri) niebotycznie wysokim słupku. W rzeczywistości miały tylko 7 cm.

~Ach, co będzie to będzie.~Pomyślała i wyszła do profesor McGonagall, która miała pomóc dziewczynie w uszyciu ładnej pelerynki do stroju.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Oto on!
Przepraszam za błędy i apeluję~ jesteś, zostaw coś po sobie komentarz, gwiazdkę, cokolwiek.
Życzę produktywnej niedzieli trwającej jak najdłużej 😉

~Animania<3

W objęciach szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz