*Zoe*
Gwałtownie zaczerpnęłam powietrza wracając biegiem do rzeczywistości.
Mój oddech trwonił w nierównym tempie, a moje wielkie oczy wpatrywały się w oczęta wybawcy. Można było dosłyszeć jeszcze przyspieszone kołatanie mojego serca. Sekundy przemijały, A Harry nie przestawał taksować mnie wzrokiem, jakby doszukiwał się odpowiedzi w mojej duszy.
- Długo spałam? - Zapytałam otrzasając go przy tym z transu.
- Nie, chyba nie. Nie wiem, próbowałem cię obudzić, ale spałaś jak zabita. - Pokiwałam głową.Znaczenie tego snu było bez żadnego racjonalnego sensu.
Może to były wspomnienia? Ale w takim razie Czyje?
A przepowiednia? Nie zanosi się, żebym miała dzieci. No I jeszcze sprawa z tą ręk...-...lo. Haloo. - Mój umysł powrócił do realu . Chłopak machnął ręką przed moją twarzą. Zamrugałam parę razy.
- Przepraszam, możesz powtórzyć? - Popatrzyłam na niego tym razem z uwagą. Głośno westchnął.
- Mówiłem, że jakbyś chciała to mogę Ci coś pokazać. W końcu to dzień dobroci dla zwierząt. - Burknął.O jacie, chyba go za bardzo podtopiłam. Ten dzień to święto, trzeba zaznaczyć w kalendarzu.
- Słyszałem jak mruczysz pod prysznicem, A jeśli umiesz też grać ten pokój ci się spodoba. Chodź ze mną. - Częścią mojej duszy jest ciekawość, więc nie mogłam zrobić nic innego jak pognać za nim. Weszliśmy do biblioteki, A Pan I władca stanął na jego środku.
- Nie oprowadzałem cię po domu, więc jak coś to chodź po pokojach. Wiesz dobrze gdzie jest mój pokój, do niego masz wstęp wzbroniony. Reszta pomieszczeń jest do twojej dyspozycji. Jak będziesz chciała możesz korzystać z biblioteki, o mnie za mnie możesz przeczytać każdą książkę, o ile nie będziesz zajęta. - Pokiwałam głową, że wszystko rozumiem. Nie było żadnych innych kwestii, nie miałam pytań i tak chyba by ich nie wysłuchał, więc bez zbędnych ceremonii otworzył sekretne przejście.O tej porze było tu więcej światła. Duże, dębowe fotele ułożone wraz z sofą i dopełniającym tej samej barwy stolikem służyły do użytku. Od jednego kąta ciągnęła się szafa z książkami i naczyniami ceramicznymi. Jak już wcześniej dostrzegłam jest pianino.. I zauważyłam coś czego wcześniej nie mogłam dojrzeć.
Jedna ze ścian była obwieszona obrazami. Powoli oglądałam każdy z nich i przystanęłam przy ostatnim, tym który najbardziej mnie przyciągał.Na głównym planie znajdowały się dwa byty. Anioł i Demon. Byli do siebie na wpół odwróceni, jakby mieli skoczyć sobie do gardeł. Anioł przedstawiony ze śnieżnobiałymi skrzydłami i długimi blond włosami. Odziany w szatę przepasaną złotym pasem dzierżył miecz. Demon zaś posiadał czarne skrzydła, rogi, kwriste oczy i smugi cieni wokół siebie. Jako oręż służyła mu kosa, której koniec sięgał mu do ramienia.
W tym momencie, obok mnie stanął Harry.
- Coś cię zainteresowało? - Spytał beznamiętnym głosem.
- Czemu oni się tak nienazwidzili? - Pokazałam na postacie. Chłopak uniósł jedną brew do góry i po chwili odpowiedział.
- Oni nie walczyli ze sobą. Może byli w napiętych stosunkach, ale nie było mocniejszych starć pomiędzy aniołami i demonami.
- To w takim razie, czemu są przedstawieni jakby walczyli przeciwko sobie?
- Nie przeciwko, raczej ramię w ramię. - Wtedy mnie wmurowało, wpadłam w jego sidła. Teraz chciałam żeby mi opowiedział więcej. Jak się dokładnie przyjrzeć czarnowłosy miał rację. Jakby byli przeciwko komuś.
- Z kim oni się mierzyli i w jakim celu? - Dopytywałam. Chłopak mruknął zadowolony, chyba lubi opowiadać. Sadysta ma słaby punkt. Hłe, hłe, hłe.
- To legenda. Na pewno chcesz ją usłyszeć? - Bez chwili zastanowienia pokiwałam głową i uśmiechnęłam się szeroko. - No dobra.
Dawno, dawno temu powstały klejnoty, a dzięki nim powstały trzy światy - Świat Powyżej teraz nazywany niebem, Świat Poniżej - tzw. piekło, chociaż jest to błędne oraz Świat Pośrodku. Każdy świat miał swoje byty : w Powyżej aniołowie, w Pośrodku ludzie, a w Poniżej demony.
Ze względów bezpieczeństwa klejnoty rozdzielono pomiędzy światy. Wieki panowała harmonia i pokój pomiędzy światami. Jednak coś poróżniło demony i anioły.
- Co to było? - Zapytałam pochłonięta legendą.
- Był to ludzki posłannik. Powiedział władcy domów - Lucyferowi, że anioły pragną większej władzy, że chcą zdobyć piekielny klejnot, to samo powiedzieli Archaniołowi Metatronowi o demonach. Strasznie tu namieszali. Prawda jest taka, że to ludzie chcieli większą moc. Uważali, że istoty z nich drwią, że są tylko zwykłymi śmiertelnikami. Niektórzy ze świata Pośrodku zapuszczali się do innych światów, aby zdobyć większą moc. Zdobywali serca magicznych istot. Dzięki temu zrodziły się hybrydy, które jak się domyślasz już nie były takie słabe. Lucyfer zagniewany wysłał swojego najlepszego przyjaciela, A zarazem dowódcę wojsk demona do Lasu Pośrodku, aby rozwiązać konflikt. Archanioł też nie był oporny, chciał zachować panujący międzyświatowy ład. Poprosił strażnika niebiańskiego klejnotu, aby udał się tam reprezentując aniołów. Podczas obrad wyszło na jaw co poczynają ludzie. Byty zawiązały sojusz, aby poskromić rasę ludzką. Dlatego ten obraz przedstawia anioła i demona walczących ramię w ramię. Odsunęli ludzi od magicznych światów. Po wygranej bitwie wydawałoby się, że wszystko wróciło do normy, lecz nie przewidzieli tego, że hybrydy czaiły się w cieniach i chmurach. Jedna z hybryd angielskich, wykradła piekielny brylant i zostawiła na jego miejscu śnieżnobiałe pióro. Władca Podziemi targany chęcią zemsty, wysłał najlepszą armię, aby zabili strażnika klejnotu i zwrócili brylant na miejsce, zabierając ze sobą ten drugi.
Podczas starcia jedna z anielic została ranna, demon nie mogąc patrzeć na jej śmierć, uratował ją. Anielica zakochana w wybawcy uciekła razem z nim i nie bacząc na konsekwencje wzięła klejnot ze sobą. Poszli tam gdzie nikt ich nie znajdzie. Zamieszkali razem, żyli sobie spokojnie przez dłuższy czas.
Lucyfer dalej przeżywając zdradę przyjaciela, kazał najemnikom zabić anielicę. Po wielu latach udało im się znaleźć spokojną przystań dwóch kochanków, kobietę zabili na oczach demona. Jego zaś mieli zamknąć w podziemiach, lecz zdążył uciec. Anielskiego klejnotu nigdy nie znaleziono, A piekielny brylant jest gdzieś ukryty w Lesie Pośrodku i czeka dalej na właściciela. - Nadal stałam w osłupieniu, przetwarzając każde słowo jeszcze raz.
- Musiały być naprawdę potężne.
- Nie bierz tego do siebie, to tylko legenda. Nic takiego nie istnieje. A nawet jeśli, to tylko w odpowiednich rękach klejnoty zrobiłby użytek. - Historia o początkach świata i jego historii nieco inaczej się zaczynała. Hah. I pomyśleć, że taki sadysta, tak łagodnie opowiada tak niesamowitą legendę.
-Ekhm. - Odchrząknął. - Przyszliśmy tu, bo chciałem Ci pokazać pianino, A nie żeby stać i opowiadać co jest na obrazie i jaką ma historię.
- Bardzo ciekawy obraz i historia, opowiesz mi kiedyś coś jeszcze?- Spytałam z nadzieją.
- Jak zasłużysz. - Odpowiedział krótko. Humor mu powrócił. Uśmiechnęłam się delikatnie, masochistka ze mnie.
- To jest pianino z drzewa świerkowego, na klawiaturę z kości słoniowej, złote i ręczne zdobienia, iście rzadki okaz, nigdy takiego nie widziałam. - Popatrzył na mnie milcząc. - Mogę?
- No po to tutaj przyszliśmy. - Po raz kolejny pokazał te oślepiająco białe zęby w zadziornym uśmiechu, a ja zasiadłam przy instrumencie.No cześć moi kochani czytelnicy, dawno mnie nie było ani moich rozdziałów, dużo się ostatnio działo, ale oto on.
Mam nadzieję że w się podobał. Autorka was pozdrawia❤
CZYTASZ
Tajemnice Mroku
RomanceLicealistka wracała w nocy do domu. Po drodze zdarzył się wypadek, a ona... no właśnie. Co się z nią dzieje? Czy wytrzyma mieszkanie z sadystycznym chłopakiem? Czego dowie się, odkrywając tajemniczą komnatę, o której nawet Harry nie wie? Będzie chci...