Utracona rzecz.

4.5K 124 17
                                    

Sierpniowa letnia noc okazała się przełomowa w życiu dwójki czarodziei. Hermiona Granger szybkim krokiem przemierzała jedną z mugolskich dzielnic Londynu. Była już spóźniona na spotkanie. Szła tak szybko, że nawet nie zauważyła nadjeżdżającego auta. Poczuła mocne szarpnięcie i intensywnie zaciśniętą dłoń na jej ramieniu.
- Dziękuję - wymamrotała jeszcze w szoku.
- Jest za co - usłyszała znajomy pomruk. Podniosła głowę i spojrzała w te czarne, przenikliwe oczy. Nie jego się spodziewała. Zauważyła, że dalej trzyma ją za ramie, a kciukiem zaczyna zataczać delikatne kółeczka. Wyrwała się. Może zbyt gwałtownie, ale skóra w tym miejscu zaczynała ją palić. Chciała... Nie już nie chciała czuć się tak przy Severusie Snapie.
- Wszystko w porządku? - przyglądał jej się uważnie. Decyzja o rozstaniu z nią była trudna. Konieczna, ale cholernie trudna. Nie mógł się powstrzymać, gdy poczuł jej delikatną, nieskazitelną skórę pod palcami. Jej reakcja go zabolała, ale czego innego mógł się spodziewać?
- Co tu robisz?
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie - spojrzał na nią podnosząc jedną brew do góry.
- Ugh... - warknęła zirytowana.
- Twoja elokwencja mnie powala Granger - zlustrował ją od stóp po czubek głowy. Jej włosy wciąż żyły swoim życiem. Nos jeszcze bardziej pokrył się piegami. Swoje długie rzęsy podkreśliła tuszem. Ubrana była w letnią, krótką sukienkę, w drobne kwiatki. Nogi miała ładnie opalone, ubrane w sandałki. Przegryzała nerwowo dolną wargę. Oh, jak on chciał ponownie skosztować tych ust... Ale nie, nie może! Przecież sam podjął decyzje o odtrąceniu jej.
- Wszystko dobrze. Jeszcze raz dziękuje. Teraz powiesz, co tu robisz?
- Ratuję głupie gryfiontko - wysyczał złośliwie.
- Jak zawsze humor Ci dopisuje - prychnęła. Nie musiała na niego patrzeć, by wiedzieć, jaką ma minę. Wiedziała, że stoi przed nią i jest cholernie z siebie zadowolony. Zwyczajnie bała się na niego spojrzeć.
- Musze iść i tak jestem spóźniona - odwróciła się i chciała odejść, lecz ją zatrzymał.
- Odprowadzę cię.
- Dam radę iść sama.
- Nalegam - powiedział stanowczo - znowu jeszcze będziesz chciała się głupio zabić - zrobił pauzę i wwiercał w nią swój wzrok. W końcu spojrzała mu w oczy i wiedziała, że kolejny raz przepadła.
- A tego bym nie przeżył - dokończył cicho. Tak samo jak go nienawidziła, tak mocno go kochała. Ten mężczyzna wzbudzał w niej skrajne emocje. Porzucił w najmniej spodziewanym momencie. Pamiętała to jakby było wczoraj, a minęło już 5 lat. Zdążyła się podnieść, poznać kogoś, odbudować jakoś swoje życie i dopiero teraz, gdy patrzy w jego oczy... jej życie jest kompletne.

Podszedł do niej i pocałował w czubek głowy, wdychając jej zapach. Zawsze tak robił jak się czymś martwił.
- Coś się stało Severusie? - milczał. W sumie sam nie widział, co chce jej powiedzieć. Czy decyzja, którą podjął jest słuszna? Tak będzie jej lepiej pomyślał.
- Przerażasz mnie Severusie. Co się dzieje? Powiedz. Może pomogę.- odsunął się od niej. Parzyła na niego tymi wielkimi, pełnymi ufności, czekoladowymi oczami. Jej szczery uśmiech topił jego skostniałe serce.
- Hermi... Granger! Ja uważam...- widziała jak się jej przygląda, jakby chciał ją taką zapamiętać, jakby mieli się już nie zobaczyć. Wiedziała, co chce zrobić.
- Severusie... Nie rób tego.
- Tak muszę... Tak, chcę. Żegnam panno Granger - łzy napłynęły jej do oczu. Widziała zamazaną oddalającą się czarną postać. Upadła na kolana. Jej świat właśnie się rozpadł.

Ruszyła przed siebie by uciec od wspomnień i od niego. Zrównał z nią krok. Dłuższy odcinek drogi szli w milczeniu, czuła na sobie jego wzrok.
- Powiesz coś wreszcie?!- warknęła zirytowana. Przyjrzał jej się badawczo i uniósł kącik ust.
- Pięknie wyglądasz - zatrzymała się i zdezorientowana patrzyła na niego. Mruknęła coś pod nosem i ruszyła dalej. Na szczęście na horyzoncie pojawiła się restauracja, w której była umówiona.
- Dziękuję - ponownie pierwsza przerwała ciszę. Czekała, aż coś powie... - Żegnaj Severusie - odwróciła się, a w jej oczach można było ujrzeć smutek. Złapał ją za dłoń, lekko pogładził.
- Do zobaczenia Hermiono - jeszcze z większym mętlikiem w głowie weszła do restauracji.

- Miona tutaj - podeszła do niebieskookiego blondyna i pozwoliła się uściskać i pocałować na przywitanie. Lecz ten dotyk wydawał się taki niewłaściwy. Nie czuła nic.
- Wszystko w porządku?-„NIC NIE JEST W PORZĄDKU" wykrzyczała w swojej głowie. - Tak. Przepraszam. Trochę źle się czuje.
- Coś poważnego? - zmartwił się jej towarzysz.
- Chyba jakaś grypa. Wybacz, ale lepiej będzie jak pójdę do domu.
- Pewnie. Odwiozę Cię. Spotkamy się jak poczujesz się lepiej.
- Dziękuję - uśmiechała się słabo. Mimowolnie wzdrygnęła się, gdy poczuła jego usta na swoim czole.
- Masz dreszcze. Jedźmy.
- Tak, jedźmy - odpowiedziała słabo.

Usiadła w fotelu w swoim mieszkaniu przytłoczona wydarzeniami. To, co tak udało się jej poukładać rozleciało się w drobny mak. Zmęczona przymknęła oczy. Poczuła znajomy zapach. Jego zapach. Odwróciła się powoli.
- Co tu robisz? - zapytała cicho.
- Przyszedłem po coś, co kiedyś należało do mnie.
- Nie ma tu czegoś takiego.
- Jesteś pewna?
- T-tak.
- Nie zgodzę się z tobą Hermiono - szedł powoli w jej kierunku.
- Proszę nie - powiedziała słabo. Stanął naprzeciwko niej.
- Najpierw muszę odzyskać coś, co straciłem.
- Ale ja nie mam nic twojego - pojedyncza łza popłynęła jej po policzku. Delikatnie starł ją kciukiem. Wyciągnął ku niej dłoń.
- Chodź- powiedział do niej. Wahała się, niepewnie złapała go. Podciągnął ją do góry. Złapał jej podbródek i uniósł jej głowę. Chciał ją pocałować.
- Nie - powstrzymała go.
- Pozwól mi to odzyskać.
- To? Nie jestem rzeczą Severusie.
- Wiem. Przepraszam. Byłem głupcem.
- Nadal nim jesteś. Nie chcę już cierpieć. - powiedziała słabym, zrezygnowanym głosem.
- Nie będziesz. Chcę cię odzyskać i być przy tobie.
- Na ile Severusie?
- Już zawsze. Pozwól mi - patrzył jej w oczy szukając akceptacji. Wtuliła się w niego gwałtownie. Wiedziała, że to jest właściwie, że tak powinno być. Gładził uspakajająco jej plecy. Podniosła głowę i zbliżyła swoje usta do jego. Schylił się bardziej i ją w końcu pocałował. W tym jednym pocałunku przelał całą swoją tęsknotę i obietnice. Oderwali się od siebie.
- Zawsze? - zapytała z nadzieją.
- Już zawsze.

Sevmione. MiniaturkiWhere stories live. Discover now